30. Dude what-

615 24 20
                                    

czas akcji: nie mam konkretnego konceptu więc macie wolną rękę xD

— Stary, kiedy mówiłem, że potrzebuję pomocy ze szkołą to nie chodziło mi o to żebyś zaczął tworzyć jakiegoś potwora.

Ray Manchester prychnął, kontynuując tworzenie swojego dzieła.

— Mały, powiedziałeś, że potrzebujesz pomocy w zrobieniu pracy na plastykę bo nie masz talentu.

— Wiesz, nie powiedziałem-

— A, że cię uwielbiam, jesteś moim najepszym pomocnikiem i kocham spędzać z tobą czas, no i jestem super, postanowiłem ci pomóc więc nie narzekaj.

Henryk zacisnął usta w cienką linię i przyjrzał się owemu "dziełu".

— Ej ale co to właściwie jest? spytał.

— Sztuka — odparł Kapitan, robiąc coś co trochę przypomniało masę na ciasto.

Chłopak westchnął i odsunął się lekko, kiedy brunet zaczął chlapać niebezpiecznie blisko niego.

— To, to ja widzę, ale... — przerwał, próbując się bardziej przyjrzeć — co to ma przedstawiać?

Mężczyzna zatrzymał się i zdmuchnął włosy spadające mu na oczy.

— Tak szczerze to jeszcze o tym nie pomyślałem — wyznał i przechylił głowę w prawo — jest opcja, że mogę wymyślić nowe zwierzę? Albo stworzenie...ej a może to jest jakiś kosmita?

Blondyn zamrugał kilkakrotnie.

— I to mam powiedzieć pani od plastyki? "Henryku, co przedstawia twoje dzieło?", "A wie pani, wymyśliłem nowe stworzenie, podoba się?"

Superbohater wzruszył ramionami.

— Nie mój problem, ja jestem jedynie twórcą — dodał, a Niebezpieczny przewrócił oczami.

— Gościu — odezwał się nastolatek po chwili ciszy, marszcząc brwi — ale czemu to tak wali?

Manchester walnął ręce na stół przez co część materiałów rozleciała się w różne strony. Hart z cichym piskiem ledwo uniknął ataku pisaka.

— Słuchaj, młody, czy ja cię pytałem o zdanie?

— Uhh, no nie, ale-

— To w takim razie cichaj — dokończył Ray i pyknął swojego pomocnika w nos, zostawiając przy okazji kawałek masy.

— No gościuuu — zaprotestował Henryk, wycierając nos o rękaw swojej koszulki.

— Co jest? — Kapitan zerknął na niego i uśmiechnął się pod nosem — Mój biedny Henryk boi się ubrudzić? — zapytał kpiąco.

Chłopak otrzepał się z niewidzialnego kurzu i posłał swojemu szefowi spojrzenie.

— Nie — warknął.

— Okeeej — mruknął brunet — jak sobie chcesz.

Mężczyzna odczekał chwilę i kiedy był pewien, że blondyn stracił czujność, wziął trochę dziwnej masy i rzucił nią w nastolatka.

— Ray!

— No co? — spytał superbohater, niewinnie — Myślałem, że nie boisz się trochę ubrudzić!

— Oh, no dobra. Tak chcesz się bawić? Nie ma problemu! — odpowiedział Niebezpieczny, podszedł do stołu, wziął masę i rzucił w swojego mentora.

— Ty, mały...

W ten sposób dwójka bohaterów zaczęła biegać po Kryjówce i rzucać się dziwną mazią (przy okazji robiąc bałagan), ale Ray uznał, że nie żałował ani sekundy widząc radość i rozbawienie w czekoladowych oczach Hart'a. Bo w dzisiejszych czasach był to rzadki widok.

Kiedy maź się skończyła, usiedli na podłodze koło kanapy i Henryk automatycznie oparł się o przyjaciela.

— Hej, Ray... — zaczął cicho, przymykając oczy.

— Hmm? — Kapitan zaczął go delikatnie głaskać po jego blond włosach. Oczywiście wcześniej myjąc ręce.

— Co z moją pracą na plastykę? — zapytał, ciągle tym samym tonem, wtulając się.

Brunet zastanowił się chwilę.

— Odrysujemy coś z kompa? — zaproponował.

Chłopak uśmiechnął się lekko.

— Jasne.


Siema

Jest już 3 w nocy, wypiłam za dużo pepsi, nie mogę spać i tak powstało to oof

Ogólnie najczęściej ze mną jest tak, że jeśli teraz jest fluff to następnym rozdziałem będzie angst oop-
Also totalnie brak pomysłu na tytuł :v

Anyray

Spadam

Może uda mi się zasnąć

A jeśli nie, to może zacznę jeszcze coś pisać heh

Bajooo

Nice job, kid | Henry DangerWhere stories live. Discover now