61. happy father's day

441 18 16
                                    

trochę late ale pomyślałem sobie że warto coś takiego napisać sksk spóźnione najlepszego dla wszystkich tatusiów<33 (dla Ray'a szczególnie) also wesołych wakacji!!!

Henryk przez ostatnie dni zachowywał się dziwnie.

A bynajmniej dziwniej niż zazwyczaj.

Poza misjami, starał się unikać Ray'a jak ognia, a kiedy zdarzało mu się przebywać w obecności superbohatera, zadawał mu dziwne pytania. Co najbardziej lubisz? Jaki jest twój ulubiony kolor? Masz jakieś marzenie, które chciałbyś spełnić, takie które nie byłoby za drogie?

Wiele, jak nie wszystkie, te pytania krążyły wokół stylu życia i Ray za żadne skarby nie potrafił zrozumieć o co chodziło jego nastoletniemu pomocnikowi. Gdy spytał Charlotte i Jasper'a, czy coś wiedzą, ci jedynie wzruszyli ramionami.

Kilkanaście razy sprawdzał kalendarz, myśląc, że może w jakiś magiczny sposób przegapił swoje urodziny lub jakieś święta, ale nie. Był środek czerwca, brak świąt w najbliższym czasie, do jego urodzin za daleko. Zmarszczył brwi. O co mogło chodzić?

W końcu, wzruszył ramionami i postanowił się z tym przespać.

***

Okazało się, że odpowiedź przyszła do niego sama.

Obudził go hałas dochodzący z głównej części Kryjówki. Niewiele myśląc, zerwał się z łóżka i ruszył w stronę dźwięku.

Kurwa!

Zamrugał kilkakrotnie, po usłyszeniu przekleństwa. Henryk?

Na miejscu zastał go interesujący widok. Jego głupi (kochany) pomocnik (dzieciak) kucający na podłodze, trzymający się za lewą kostkę. Rozejrzał się. Wnosząc po tym, że chłopak kucał obok schodów, brunet wywnioskował, że blondyn musiał się potknąć. Zmarszczył brwi. Ale po co-

Jego natłok myśli przerwała torba na którą prawie nadepnął. To była torba w której daje się prezenty/upominki. Przechylił głowę w bok. Za co to?

— Henryk — odezwał się w końcu, chcąc zwrócić na siebie uwagę nastolatka.

Hart zamarł. Po chwili jednak odwrócił głowę w kierunku swojego mentora, uśmiechając się niewinnie.

— Oh, hej, Ray!

Kapitan patrzył na niego skołowany.

— Henryk, jest druga w nocy, co ty tutaj robisz? — spytał, zakładając ręce na biodrach.

Niebezpieczny zamrugał kilkakrotnie.

— Um...

— Bez kłamstw, Hen. Na jakiś czas wystarczy mi wymówek — dodał, zanim dzieciak mógł wymyślić wiarygodne kłamstwo.

Henryk westchnął.

— Ugh, no dobra. Chciałem zostawić ci...prezent, żebyś go otworzył jutro jak wstaniesz, ale potknąłem się na tych jebanych-

Henryk.

głupich schodach i coś mi się stało w nogę bo nie mogę wstać i cię obudziłem i wszystko się posypało — wyjaśnił, uśmiechając się krzywo.

Wzrok Ray'a ponownie powędrował w stronę torby. Czyli to jednak prezent.

Otworzył usta żeby spytać z jakiej to okazji, ale widząc ból na twarzy chłopaka, uznał, że to musi zaczekać.

Ponownie westchnął. Odsunął torbę na bok żeby się o nią nie potknąć i podszedł do nastolatka.

— No chodź, Hen. Zobaczymy co z tą kostką.

Nice job, kid | Henry DangerWhere stories live. Discover now