11. I will never ever be Captain Man!

885 43 46
                                    

Hello angst mój drogi przyjacielu :')

*SPOILERY DO ODCINKA "THE BEGINNING OF THE END". CZYTASZ NA WŁASNE RYZYKO*





— Może powinieneś wziąć te pracę, Henryk.

Niebezpieczny otworzył szerzej oczy. Co się właśnie działo?

— Kim jest Henryk? — odezwał się burmistrz Neighborville.

— Szlag by to! — warknął Kapitan B.

— Myślę, że to on — odparł Bose do burmistrza, pokazując na blondyna.

— Nie chcę tej pracy — powiedział po chwili Niebezpieczny.

Kapitan zmarszczył brwi.

— Oh, naprawdę? — spytał sarkastycznie — Bo zaczynam zastanawiać się nad twoim wkładem w dobro Swellview.

— M-moim..."moim wkładem w dobro Swellview"? Żartujesz sobie?!

— Cóż, nie wygląda żebyś był bardzo zaangażowany w pracy ze mną — oznajmił brunet.

Ray dobrze widział jak Henryk wziął głęboki oddech.

— Ciągle tylko ratuję tych ludzi, pomagam tobie i siedzę tutaj! Byłem tym wszystkim tak pochłonięty, że przestałem myśleć o sobie! Przestałem mieć własne życie. Nie kończę liceum! To nie jest dla ciebie wystarczającym zaangażowaniem, Ray?! — warknął chłopak.

— Kim jest Ray? — usłyszał burmistrza, ale zignorował go, patrząc na superbohatera, próbując wyczytać z niego jakieś emocje.

— Złożyłeś przysięgę, że będziesz chronił to miasto — zaczął powoli mężczyzna — to nic już dla ciebie nie znaczy?

— Miałem trzynaście lat! Może...może chcę właściwie skończyć szkołę? Może chcę iść na studia? Może nie chcę być twoim pomocnikiem do końca życia!

— I nie będziesz! Kiedy przejdę na emeryturę ty zostaniesz Kapitanem B i...

Przerwał, ale nie dlatego, że nie wiedział co powiedzieć, ale dlatego, że zobaczył przerażenie w oczach nastolatka.

— Nie chcę być...Nie będę Kapitanem B. Nigdy przenigdy — warknął Niebezpieczny, choć Ray już znał powód.

Bijąc się z myślami, ugryzł się w język, zanim zdążył powiedzieć słowa, których by żałował po czym wyciągnął swój laser i strzelił do wszystkich w Kryjówce poza swoim pomocnikiem.

Westchnął cicho, chowając broń.

— Młody, jaki jest problem? — spytał, przyciągając uwagę Henryka.

Blondyn zamrugał kilkakrotnie, zauważając nagłą zmianę atmosfery.

— W sensie?

— W sensie dobrze wiesz, Henryk — odpowiedział, zakładając ręce na klatce piersiowej — Czego tak bardzo się boisz, co?

Chłopak zagryzł dolną wargę i złapał się za lewe ramię. Gest, który często pojawiał się w przeszłości i który Ray znał aż za bardzo.

Nice job, kid | Henry DangerWhere stories live. Discover now