Rozdział 27

935 91 124
                                    

(Gavin)

Musiałem serio postradać rozum. Nawet nie wiem co mnie zaprowadziło w tamto miejsce, żeby zabrać te dokumenty. Patrząc na nie czułem się jakbym popełniał wielki błąd. Tylko nie wiedziałem czy związany był z tym co chciałem zrobić, czy tym czego jednocześnie nie chciałem. Wziąłem łyk piwa z butelki. Siedząc na kanapie miałem idealny widok na rozłożone na stoliku kawowym papiery. Nie wpisałem na nich nawet swojego imienia. Nie pozwalały mi na to drżące ze strachu dłonie.

Wzięcie pod opiekę kogoś kim trzeba było się zająć - nie mogło być chwilową zachcianką, wyrzutami sumienia, albo chęcią naprawy przeszłości. Nieważne jak Thomas był świetnym człowiekiem, wahałem się czy będę kimś kogo uzna za swojego opiekuna. Jednak sprawa związana z jego ojcem niebawem miała się odbyć. Po niej on może trafić do bidula. Takich dorosłych dzieciaków było tam pełno i niewielu takich co chciało takie dziecko. Nie chciałem, żeby tak skończył. Może u mnie będzie mu lepiej. W końcu był też Nines. On obiecał mi pomóc. Z nim mogłem czuć się bezpiecznie.

Dopiłem piwo, zabrałem papiery i wyszedłem z mieszkania. Samemu mógłbym jeszcze dniami i nocami dumać nad sensem tej decyzji. Wsiadłem do mojej złotej strzały, bo po jednym piwie mogłem, a nawet po większej liczbie nie czułbym krępacji. Była późno popołudniowa godzina. Miasto jak zawsze o tej porze żyło hucznie i radośnie. Udając się do jednej z dzielnic mieszkaniowych zastanawiałem się gdzie chciałbym wynająć lepsze mieszkanie. W końcu chłopak potrzebował miejsca w pobliżu szkoły. Chyba, że bym go zawoził, ale może nie miałbym zawsze na to czasu. Nie wiedziałem czy ode mnie kursował bus szkolny. Ogólnie posiadałem niewielką wiedzę w tym temacie.

Zaparkowałem na chodniku przed niewielkim domkiem i wyszedłem z samochodu zatrzaskując drzwiczki. Widziałem pojawiającą się powoli kobiecą obecność, kiedy na dotąd pustym trawniku ujrzałem niewielkie krzewy i jakieś kwiatki. Zapukałem do drzwi. Nie musiałem długo czekać, żeby zobaczyć twarz mojego przyjaciela, który na mój widok najpierw wydawał się być zaskoczony, a później widocznie zadowolony.

- Zgubiłeś się? – zaśmiał się opierając o framugę drzwi.

Spojrzałem na jego stan po tamtej operacji. Samo to, że mógł przebywać już w domu było sporym sukcesem. Operowana ręka była zakryta przez długi rękach, a dłoń schowana pod rękawiczką. Allen dostrzegł moje zainteresowanie, więc uniósł ją i niemal tak sprawnie jak, kiedyś ułożył na moim policzku, a kciukiem potarł skórę. Roześmiałem się na swoją chwilę słabości, że ten dupek mógłby w jakikolwiek sposób się poddać. Gdy się odsunął ujrzałem za jego plecami Julię. Trochę się zmieszałem sądząc, że będzie niezadowolona moim widokiem. W końcu sypiałem z jej mężem, który wyznał mi uczucia. Ona jednak uśmiechnęła się, delikatnie odepchnęła Allena, uniosła na palcach i pocałowała w policzek na przywitanie. Byłem tak zaskoczony, że mój głupi wyraz twarzy rozbawił domowników.

- Mogę wejść?

- Jeśli ty się o coś takiego pytasz to musi być poważna sprawa. Słońce, zrobisz nam coś do picia?

- Może być herbata? – spytała odwracając się w stronę, w którą znajdowała się kuchnia.

- Gavin pije kawę. Czarną bez cukru – odpowiedział za mnie Allen – Chyba, że coś się zmieniło.

- Akurat w tym przypadku niewiele.

Korytarz wyglądał teraz inaczej, niż kiedy byłem u niego ostatnio. Na ścianach były zdjęcia, które ukazywały te dwójkę. Z ciekawością przyglądałem się fotografiom ukazującym ich znajomość od dziecka. Na każdej byli uśmiechnięci, szczęśliwi. Dostrzegając zdjęcie ślubne przystanąłem przed nim chwilę. Wydawało mi się, że Julia nie mogła być piękniejsza, a jednak w białej sukni oraz welonie zdawała się być bardziej królową, niż przeciętną kobietą. Allen miał założony mundur galowy, którego wygląd już zmienił się od tamtego czasu niestety na gorsze. Prawie nic się nie zmienił oprócz tego, że jego twarz oszpeciły blizny uzyskane w trakcie wybuchu. Poszedłem do salonu, w którym czekał już na mnie przyjaciel. Zająłem miejsce na niewielkiej sofie, a zaraz po tym Julia przyszła z tacą, na której znajdowały się napoje.

Detektyw i Android (Reed900)Where stories live. Discover now