Rozdział 26

972 95 160
                                    

(Gavin)

Pierwsze co pomyślałem otwierając oczy to było „kurwa, jak mnie napierdala kark". Kiedy uniosłem się do siadu na kanapie, którą kiedyś uważałem za wygodną spojrzałem w stronę kuchni. Widok jaki tam zastałem był zdecydowanie niecodzienny. Nines stał przy kuchence smażąc coś na patelni, a zaraz obok niego stał Thomas, który cicho, ale z zapałem opowiadał o czymś androidowi. Wyglądali jakoś tak dziwnie rodzinnie, a przynajmniej pasowaliby do jakiejś reklamy telewizyjnej.

Ułożyłem dłoń na karku i próbowałem go rozmasować. Pamiętałem, że usnąłem na moim przyjacielu. Gdy wróciłem do tego wspomnieniami, niewielki uśmiech pojawił się na mojej twarzy. Tę noc przespałem spokojnie. Nie było koszmarów, dziwnych, nierealnych snów. Po prostu spokój i gdyby nie to, że tak teraz wszystko mnie kurewsko bolało to byłbym najszczęśliwszym człowiekiem na świecie - przynajmniej po przebudzeniu.

Niechętnie podniosłem tyłek i podszedłem do tej dwójki. Pierwszy zauważył mnie Thomas, który od razu kazał mi iść się ogarnąć do łazienki. Normalnie dorobiłem się kolejnej niańki nawet nie wiedziałem, kiedy. Gdy Nines zwrócił na mnie wzrok uczucie było zupełnie inne, niż kiedyś. Na początku naszej znajomości uważałem go za wroga, później po prostu jako partnera, z którym musiałem pracować. Następnie przyjaciela, a teraz skończyłem na tym, że zakochałem się w nim. Tak naprawdę to był pierwszy raz. Nigdy wcześniej tego nie doświadczyłem, ale jakoś wiedziałem, że to było to i byłem po prostu w dupie. Mając go na wyciągnięcie ręki, a jednak zbyt daleko. Bo on był idealny. Wyzbyty tych wszystkich wad, które posiadałem. Nie miałem mu nic do zaoferowania. Posiadałem blizny na ciele oraz duszy. Nawet nie widząc skurwysyna w odbiciu lustra, wciąż czułem się jakbym posiadał na plecach kartkę z tym określeniem. Musiałem zachować to dla siebie, jeśli tylko chciałem mieć ten widok codziennie. Choć raz chciałem nie spierdolić tego co sprawiało mi szczęście.

- Nines ty chuju – warknąłem siadając na krześle i ignorując upominające spojrzenie Thomasa – To przez ciebie wszystko mnie boli. Jak mogłeś sobie pogrywać tak z moim ciałem?! Czuje się teraz taki brudny i wykorzystany!

- Mówiłem, że będzie drama queen – mruknął Thomas stawiając przede mną talerz – Za głupotę się płaci.

- Ty mały Brutusie! Kiedy zdążyliście zawiązać jakiś sojusz? Ile ci zapłacił? A może jakieś zboczone gazetki obiecał kupić? – puściłem oczko do chłopaka, który wyraźnie się zaczerwienił.

- Tylko ty mógłbyś wpaść na taki pomysł. Idź już się umyć, bo nie dostaniesz śniadania.

- Już, już.

Poddałem się i wysłuchałem polecenia chłopaka. Kiedy wróciłem świeży i pachnący mogłem cieszyć się pysznym śniadaniem. Nigdy nie sądziłem, że polubię jedzenie. Wcześniej potrzebowałem go wyłącznie po to, aby jakoś funkcjonować. W końcu okazało się, że taki wspólny posiłek może sprawiać radość. Siedząc przy stole razem z Thomasem i androidem, mogłem sobie wyobrażać, że tak wyglądała rodzina. Nines pouczał nas, żebyśmy nie mówili w trakcie jedzenia, młody podrzucał mi warzywa, których nie chciał jeść, a ja próbowałem wybłagać jeszcze jeden kubek kawy. Świadomość, że jak odwieziemy chłopaka to się skończy była wyjątkowo dołująca, a jeszcze gorsze były myśli, że jeśli zdradzę się z moimi uczuciami to już nigdy się nie powtórzy. Życie to była jedna, wielka chujnia i droga pełna wyborów, do których nie posiadaliśmy klucza. Zdołowało mnie to bardziej niż napierdalanie karku. Byłem pewien, że Nines zrobił to specjalnie, ale trując mu o to dupę miałem zamiar odwdzięczyć się za każdą sekundę bólu.

- Czyli się skończyło – mruknąłem patrząc na pusty stół – Gotowy Thomas?

- Nom.

Wymieniłem spojrzenie z myjącym naczynia androidem. Widać było, że chłopak nie chciał tam wracać. Jednak ja nie posiadałem żadnych praw, żeby go zatrzymać. Poza tym, co ze mnie byłby za przykład na dłuższą metę? Mógłbym go co najwyżej nauczyć jak pić, żeby się nie upić, w jaki sposób odróżnić lewy towar od dobrego i w sumie tyle. No i może by się znalazło parę technik samoobrony.

Detektyw i Android (Reed900)Where stories live. Discover now