Rozdział 18

969 93 82
                                    

(RK900)

- Nines! Nines!

Przebudziłem się z trybu uśpienia. Wszedłem w niego zdając sobie sprawę, że poranek detektywa będzie trudny, a ja nie miałem zamiaru ułatwić mu dzisiejszego dnia. Otwierając oczy zobaczyłem jak straszny bałagan tutaj panował. Salon był zawalony jakimś kartkami, a na podłodze pośród nich leżała gitara klasyczna. Nie wiedziałem, że Gavin grał, ale przynajmniej zrozumiałem skąd się wzięło jedno z jego dziecięcych marzeń. Na razie ignorując panujący na mieszkaniu nieporządek. Poszedłem do sypialnie, w której ułożyłem detektywa. Rozbawienie. Kiedy otworzyłem drzwi ujrzałem niezadowolonego mężczyznę, który siedział skulony trzymając się za głowę. Aby poprawić jego nastrój podszedłem do rolet znajdujących się na oknie i odsłoniłem jedną po drugiej, by słońce mogło zadać jeszcze więcej cierpienia jego wrażliwym na światło oczom. Mężczyzna przeklną pod nosem, ale nie odważył się spojrzeć w moją stronę. Satysfakcja.

- Dzień dobry detektywie. Mamy dzisiaj piękną pogodę.

- Dlatego postanowiłeś pokazać mi to w taki sposób – mruknął pod nosem – Chuj z ciebie.

- To pan chciał odbyć stosunki z miastami.

- Serio takie coś pierdoliłem? – jęknął przykrywając się po czubek głowy kołdrą – Dzisiaj nic mnie nie wyciągnie z łóżka.

- Ależ oczywiście, że wyciągnie. Ma pan dziesięć minut na wstanie i doprowadzenie się do porządku. Idzie pan do pracy.

- Zadzwoń do Jeffrey'a, że jestem chory.

- Nie.

Zostawiłem go samego i wróciłem do salonu. Z westchnięcie postanowiłem po raz kolejny doprowadzić go do jakiegoś stanu. Wziąłem do ręki pierwszą kartkę. Była stara, pożółknięta, a na niej znajdowały się jakieś nuty. W bazie danych wyszukałem co to za utwór i z zaskoczeniem odebrałem informację o klasycznym stylu dzieła. Kolejne zapisy również odwoływały się do muzyki uważanej za najprawdziwszą i nieśmiertelną. Z ciekawości przyglądałem się niektórym dopiskom zapisanym koślawym pismem detektywa. Tam gdzie widniało wcześniej piano on przemieniał na forte i ubliżał kompozytorowi. To było doprawdy zabawne, kiedy mogłem odkrywać jego kolejne pasje. Najwidoczniej muzyka była czymś wielkim, bo im bardziej wnikałem w jego odwołania tym lepiej dostrzegałem jak wiele w nie pracy zostało włożone. Kto by mógł pomyśleć, że ten sam detektyw, który nie szczędził wulgaryzmów miał, aż tak artystyczną duszę. W końcu doszedłem do starych kartek jakby wyrwanych z notesów. Widniały na nich słowa oraz nazwy akordów i techniki z jaką trzeba było je wygrywać. Starałem się odnaleźć te piosenki, jednak autor był nieznany.

Usiadłem razem z zapiskami na kanapie i czytałem je. Powoli zagłębiałem się w tekst. Nie znałem się zbytnio na rzeczach powiązanych ze sztuką. Nie do tego zostałem stworzony. Potrafiłem śledzić, zabijać. To były naczelne punkty mojego oprogramowania. Dopiero przy Gavin'ie zacząłem uczyć się troszczyć o drugiego człowieka. Poznawać go i świat otaczający. Obraz, który był wyłącznie czarny i biały zalały również szarości, a odróżnienie jednej od drugiej wymagało niezwykłej precyzji. Podobnie było z poznawaniem tego tekstu. Słowa były niezwykle. Smutne. Melancholijne. Depresyjne. Potrafiłem to stwierdzić po pierwszym rzucie oka. Jednak to było zbyt mało i zacząłem przekładać je na znanego detektywa i wtedy ujrzałem coś więcej. Samotność. Tęsknota. Nadzieja. Walka. To była fascynujące, kiedy człowiek potrafił stworzyć coś co można było odbierać na tak wiele różnych sposobów w zależności od sytuacji w jakiej się znajdował, bądź osoby, do której było to skierowane.

- Już...Jakim kurwa prawem zacząłeś to czytać?

Zaskoczony. Patrzyłem na Gavin'a, który oparł się o framugę drzwi prowadzących do sypialni. Wyglądał na wściekłego, a ja nie znałem powodu. Dopiero po raz kolejny zerkając na teksty. Zdałem sobie sprawę, że to on mógł być ich autorem. Fakt, że na samym początku nie rozpoznałem pisma był spowodowany tym jak dawno temu one powstały i jak bardzo od tamtego czasu zmienił się jego styl. Błąd. Niespodziewanie popełniłem gafę. Wściekłość. Mężczyzna szybko do mnie podszedł i wydarł z dłoni kartki, a następnie rozerwał je na wiele części. Irytacja. Przyglądałem się jak opadały niczym śnieg. Kiedy w końcu pozbył się każdej kartki, bez słowa odszedł do kuchni. Zaskoczenie. Sądziłem, że jeszcze będzie w jakiś sposób ukazywał swoje niezadowolenie, ale wolał się wycofać. Ostatni raz spojrzałem na pozostałości po tekstach i uśmiechnąłem się sam do siebie. Przynajmniej zdążyłem je zapisać w systemie. Nie chciałem ich stracić zdając sobie sprawę z tego, że pozwalały mi zagłębić się w umysł dawnego Gavin'a. Tego, który jeszcze potrafił o swoich szczerych emocjach mówić, choćby za pomocą muzyki.

Detektyw i Android (Reed900)Where stories live. Discover now