" Wyglądacie, jak małżeństwo"

1.2K 63 46
                                    

Minął tydzień, odkąd dowiedziałam się o ciąży Melissy. Dziewczyna wyszła ze skrzydła szpitalnego na drugi dzień, ponieważ nic jej nie zagrażało. Blondynka zachowywała się tak jak wcześniej, chociaż zauważyłam, że jest bardziej spięta, kiedy nie jesteśmy same. Domyślałam się, że bała sie, iż komuś się wygadam. Nie do końca zgadzałam się z jej decyzją co do ukrywania swojego "stanu", w końcu i tak ktoś się domyśli, ale nie mogłam jej tym zadręczać i tak ta sytuacja była dla niej wystarczająco ciężka, chociaż najbardziej nie fer z jej strony było ukrywanie tego przed nieznanym mi ojcem dziecka. On akurat powinien o tym wiedzieć. Domyślałam się, kto mógł nim być. Byłam prawie pewna, że chodzi o Albusa, co nie pozwalało mi patrzeć na niego normalnie. Wciąż wyobrażałam sobie, że Melissa pod sercem nosi kolejnego Pottera. To była przerażająca myśl.

Z tego, co mówiła mi moja przyjaciółka, rozpoczynał się piąty tydzień ciąży, co znaczyło, że zaszła w nią w sylwestra. To wyjaśniło mi, dlaczego nigdzie nie mogłam jej wtedy znaleźć.

— Jesteś pewna Mel?— zapytałam kolejny raz.

Dzisiejszej nocy wypadała kolejna data z pergaminu Scorpiusa. Melissa uparła się, że nie ma możliwości, alby została w dormitorium, podczas gdy ja będę szlajała się po zamku z dwójką Ślizgonów.

— Tak Rose. Nic mi nie będzie.— wywróciła oczami, spinając blond włosy w wysokiego koczka.

— Po prostu się martwię...

— Wiem o tym, ale nie musisz.— odwróciła się w moją stronę. — To tylko ciąża. 

— Kiedy powiesz mi wreszcie, kto będzie szczęśliwym ojcem?— uśmiechnęłam się prosząco.

— Kocham cię, ale się tego nie dowiesz.— wzruszyła ramionami.— Nie chce mu niszczyć życia.

— Zależy ci na nim?— zapytałam z lekkim wahaniem. Dziewczyna zamyśliła się chwilę.

— Nawet nie wiesz jak bardzo.— uśmiechnęła się, na jego wspomnienie.— To cudowny chłopak.

— Więc czemu nie chcesz mu powiedzieć?

— Bo to nie jest czas na zakładanie rodziny Rosie.—westchnęła.

— No dobrze.— westchnęłam głośno.— Chodźmy już do nich. — wyszłyśmy z dormitorium.

— Myślisz, że to dobry pomysł pomagać Malfoyowi?— odezwała się, gdy byłyśmy prawie na dziedzińcu wieży zegarowej.

Melissa już dzisiaj powiedziała nam, że kolejny przedmiot będzie gdzieś na drewnianym moście. Plusem tego był fakt, że byliśmy całkowicie bezpieczni, gdyż nie musieliśmy, przechodzi przed nosem Boylocka. W tym wypadku zgodnie stwierdziliśmy, że spotkamy się właśnie na dziedzińcu.

— Też się nad tym zastanawiałam.— przyznałam.— Wydaje mi się, że  dobrze postępujemy. Chodzi o naszą szkołę.

— I to tylko z tego powodu Rosie?— po jej głosie wyraźnie słyszałam, że się uśmiechała. Starałam się na nią nie patrzeć, ponieważ łatwo wyczytałaby wszystko z moich oczu.

— Nie wiem, co masz na myśli.— wyjąkałam, uważnie przyglądając się swoim paznokciom.

Dotarłyśmy na dziedziniec, na którym nie było jeszcze Ślizgonów.

— Daj spokój dzieciaku. To widać.— szturchnęła mnie w ramię ze śmiechem. — Moja stalowa Rosie wreszcie się zakochała..

W końcu na nią spojrzałam, przez co obie zaczęłyśmy się głośno śmiać. Kompletnie zapomniałam o tym, że powinnyśmy zachowywać się cicho.

Scorose |To zawsze byłeś Ty|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz