"Stworzona do czarnej magii"

1.2K 79 5
                                    

Pierwsze zadanie Turnieju Trójmagicznego zbliżało się nieubłaganie. Został jedynie tydzień do tego dnia. Byłam bardzo ciekawa, jak będzie wyglądało to zadanie, ale również zastanawiałam się, czy ktoś domyślił się tego samego co ja, że będzie potrzebne coś, co ochroni przed ogniem. Od tego mógł zależeć, pozytywny przebieg konkurencji.

Znajdowałam się właśnie w bibliotece, gdyż potrzebowałam książki, w której znajdują się informacje, niezbędne do napisania eseju z transmutacji. Skończyłam swoją pracę, więc podeszłam do półki, aby odłożyć stary wolumin na miejsce.

— Albus, jak nie wymyślimy czegoś, to będę spalony. I to dosłownie.— usłyszałam wkurzony głos, który należał do Malfoya.

Starając się być, jak najciszej zbliżyłam się do końca półki z książkami, aby lepiej słyszeć. Z natury byłam ciekawską osobą, a ta rozmowa bardzo mnie zaciekawiła.

—Jedyny sposób na powstrzymanie skutków ognia podczas zadania to zaklęcie.— wyjaśnił pospiesznie Albus.

— Takie zaklęcia działają strasznie krótko. Będę musiał je powtarzać, co zabierze mi mnóstwo czasu.— byłam wręcz pewna, że blondyn w tym momencie poprawił sobie włosy.

— Nie będziesz miał wyjścia Stary.— stwierdził mój kuzyn, po czym usłyszałam głośne zatrzaśnięcie księgi.— Twoi przeciwnicy pewnie też nic innego nie wymyślili.

— Adrienne jest zbyt skupiona na podrywaniu mnie, a ten ogr jest równie inteligentny co druzgotek. Nie ma szans, żeby któreś wpadło na lepszy pomysł.— pewność w głosie Malfoya mnie irytowała.

Zapomniał, że przeciwników się nie lekceważy.- pomyślałam.

— Ta francuska jest niezła.— powiedziała Albus, a ja omal nie przewróciłam książki.

Zamknęłam oczy. Musiałam być bardziej ostrożna, jeżeli nie chciałam mieć kłopotów.

— Serio Al? Masz w rodzinie wile, a dajesz się nabrać na takie sztuczki?— zapytał sarkastycznie blondyn.

— Nie powiesz mi, że ani trochę cię nie kręci. Jak to możliwe?

— To kolejna "idealna"— zaakceptował to słowo- blondynka.

— Nie rozumiem, cię Stary..

— Lepiej mi powiedz, jak tam sprawa z Dziennikareczką?— zmienił temat. Zmrużyłam oczy, sama nie wiedząc, czy na pewno chcę słyszeć, co takiego o mnie mówią.

— Nie nazywaj jej tak. To obleśne.— wysyczał Potter.— Ona nie chce rozmawiać ze mną, ja nie chce rozmawiać z nią. To by było na tyle.

— Zachowujesz się jak dzieciak. Wystarczyłoby, żebyś wyciągnął rękę do niej, a przy okazji wreszcie byś nie miał spiny z bratem.— powiedział Scorpius. Po moim ciele przeszedł dreszcz. Czyli naprawdę byłam powodem kłótni Jamesa i Albusa.

— Nie obchodzi mnie ani Rose, ani tym bardziej James.— warknął tym razem ostrzej.

Poczułam niemiły ucisk na sercu. Nie chciałam już tego słuchać. Cofnęłam się cichutko i na palcach wybiegłam z biblioteki. Nie wiedziałam, co mam myśleć. W mojej głowie był jeden wielki bałagan, który nie był prosty, do uporządkowania.

Najpierw chciałam zająć się Turniejem. Wiedziałam, że nie jest to do końca sprawiedliwe, co do innych uczestników, ale nie mogłam się powstrzymać. Znałam doskonały sposób, na ochronę przed ogniem i miałam w ten sposób zamiar, pomóc Malfoyowi. Chociaż byłam świadoma, że prawdopodobnie będę tego żałowała.

Scorose |To zawsze byłeś Ty|Where stories live. Discover now