Wychodząc z samochodu po tej kilkugodzinnej jeździe, w głowie miałam jedynie dwa słowa: kurwa mać. Nie dość, że wszystko mnie bolało, to Albus z Malfoyem postanowili sobie przypomnieć rzeczy, które za wszelką cenę chciałabym sobie wybić z głowy. To były tak idiotyczne sprawy, że od samego słuchania bolała mnie głowa.
Rozejrzałam się po budynku, przy którym zatrzymaliśmy samochód.
— Wow...— mruknęłam pod nosem.
Wszędzie wokoło leżał bialutki śnieg. Cały domek był zbudowany z drewna, a uroku dodawały mu światełka, które rozświetlały cały budynek. Już z zewnątrz czuć było atmosferę gór, które idealnie było widać, z miejsca, w którym stałam. Było przepięknie i w tym momencie musiałam szczerze przyznać, że jazda z dwójką Ślizgonów była warta takiego widoku.
Ruszyłam w stronę szklanych, wejściowych drzwi, ale zatrzymał mnie zirytowany głos kuzyna.
— Może wzięłabyś swoje rzeczy!— odwróciłam się w stronę czarnowłosego. Podniosłam brwi, wyjmując różdżkę, którą trzymałam w prawym kozaku, sięgającym mi do połowy łydki.
— Wingardium Leviosa — zrobiłam ruch różdżką, wskazując na swoją torbę podróżną. Przedmiot podleciał do mnie i lewitował przede mną. Patrzyłam na kuzyna z zadowoleniem. — Czyżbyście zapomnieli, że jest coś takiego, jak magia?— zapytałam, uśmiechając się uroczo, widząc, jak Ślizgoni trzymają swoje torby w rękach.
Odwróciłam się z powrotem i z dumnie podniesioną głową, weszłam do pensjonatu, a raczej do willi. Poczułam wielką satysfakcję ze świadomością, że pograłam chłopakom na nosie.
Pomieszczenie w środku było przytulne. Od razu poczułam ciepło, pochodzące z wielu kominków. Większość przedmiotów była drewniana, co dodawała fajnego uroku temu miejscu. Podeszłam do rozpiski, która wisiała na jednym z drewnianych filarów. Melissa pisała mi wcześniej w liście, że uczniowie, którzy w tym roku organizowali tę "wycieczkę", ustalili, kto ma spać w jakim pokoju, aby uniknąć niepotrzebnych nieprzyjemności, jak na przykład braku dla kogoś miejsca do spania.
Odszukałam na liście swoje imię i nazwisko. Na całe szczęście, miałam mieć pokój z Melissą, ale czytając dalsze nazwiska, ledwo powstrzymałam się od krzyku. Miałyśmy dzielić pokój z Chloe Parkinson i Annabel Nott. Zapowiadało się ciekawie.
Melissa je zabije — pomyślałam gorzko. Moja przyjaciółka nie tylko nie lubiła Malfoya, ale także była dosyć wrogo nastawiona do tych Ślizgonek.
— Rosie!— odwróciłam się, słysząc swoje imię. Od razu zobaczyłam uśmiechniętego od ucha do ucha Doriana, a zaraz za nim szli Melissa i Will.
Uśmiechnęłam się szeroko. Moi przyjaciele ominęli Albusa i Malfoya, kierując się prosto do mnie. Przytuliłam każdego z nich. Minął jedynie tydzień, a ja już się za nimi tak bardzo stęskniłam.
— Długo już to jesteście?— zapytał Will, mając na myśli mnie i Ślizgonów.
— Tylko kilka minut. Zdążyłam przeczytać rozkład pokoi. — spojrzałam na blondynkę.— Nie będziesz zadowolona. Mamy pokój z Nott i Parkinson.
— Świetnie.— powiedziała ironicznie, przymykając oczy.— Jeżeli przez te trzy dni nie zwariuję, to będzie cud.
— Z tego, co widzę, to my mamy gorzej.— parsknął Will, który zaczął przeglądać rozpiskę. Patrzył na nas poważnym wzrokiem.— Ja i Dorian mamy pokój z Potterem i Malfoyem.
— Zapowiada się ciekawie.— zażartował O'Kelly, przecierając ręce.
Każdy z nas zgadzał się z nim w stu procentach. Ten wyjazd miał być wyjątkowy i żadne z nas nie wiedziało, co z tego wyniknie.
ΔΙΑΒΑΖΕΙΣ
Scorose |To zawsze byłeś Ty|
FanfictionOstatni rok w Hogwarcie, to ostatnia szansa na odnalezienie miłości oraz przeżycie przygód godnych dzieci bohaterów bitwy o Hogwart. Czy Rose odnajdzie wreszcie miłość? Czy przyjaźń i więzy krwi zawsze idą w parze? To się okaże Pierwszy Rozdział 0...