72. Nie mogliśmy trwać - K. Stoch x S. Kraft

463 32 15
                                    

   Oddajemy nasze ciała w objęciu wiatru od tak dawna. Jesteśmy na niego wrażliwi, nauczeni z nim współgrania. Stajemy się z nim jednością. A potem przekładamy to na nasze relacje. Kiedy kochamy nasze ciała trwają w idealną symbiozą.

    Szumi nam w głowach i czujemy jak przesiąkamy sobą każdym milimetrem ciała. Pacheniemy sobą nawzajem. Co wieczór miesza się nasz pot i łzy. I jak ty potem możesz do niego wracać? Jak możesz patrzeć mu w oczu?

    Czasami mam wrażenie, że o nim zapominasz, kiedy uciekamy, trzymając się za ręce do lasu, do miasteczek, ciemną nocach po wygranych lub przegranych konkursach.

    Cieszysz się. Kiedy pozwalam ci na wszystko. Nie obchodzą mnie malinki na całym ciele. Drobne zadrapania. Mnie nikt nie sprawdza, nie kontroluje. To ciebie sprawdzają, a mimo to nie ograniczasz mnie. Nie krzyczysz, że on zobaczy, domyśli się. Czasami mam tylko wrażenie, twoje oczy spowija mrok. Ciało staje się zimne, a słowa tracą uczucia, za które cię tak kocham.

    Wiem, że kochasz całować się w śniegu, kochać się w starych motelach i wracać w stanie lekkiego upojenia w samym środku nocy. Tylko po to, aby kolejnego dnia było więcej pytań.

   Sprawia ci przyjemność, kiedy Peter na moich oczach, sądza sobie ciebie na kolanach, przygryza płatek twojego ucha, ignorując przy tym, zrobioną przeze mnie malinkę. Wydajesz się być usatysfakcjonowany, kiedy on wyznaje ci miłość, oddaje pieszczotom, a wszyscy inni podejrzewają z kim przeżyłeś poprzednią noc.

    Nie rozumiałem i nie rozumiem. Czemu on się nie domyśla i czemu ty się nie lękasz, że cię zostawi. A jeżeli ci na nim nie zależy, to dlaczego go nie zostawisz? Tego bym pragnął najbardziej.

   Bo łamię obietnicę. Zakochuje się w tobie. Działają na mnie te piękne frazesy, kiedy śnieg pruszy, zegary wybiją północ, a obydwaj leżymy w siebie wtuleni. Chcę cię mieć tylko dla siebie, ale on znowu porywa cię w obięcia, czochra ciemne włosy i całuje twoje wargi, a ja zastanawiam się, czy on robi to lepiej ode mnie...

***

    Wiesz jak boli zranione serce? Czy to kiedyś czułeś? A może inaczej, co czułeś, kiedy mówiłeś mi, że wszystko musimy zakończyć? Czy nie miałeś przed oczami tych wszystkich razów, kiedy na mnie lądowałeś, kiedy nasze rozgrzane ciała były ze sobą połączone, a za oknem padał śnieg.

    Ja czuję rozpacz i niedowierzenie. Chcę więcej, a ty odbierasz mi wszystko.

- Teraz mój wiatr w inną stronę - mówisz tylko, po tym jak pozwalasz mi złożyć pocałunek na twoich wargach - przeminął nasz czas i  musimy się rozejść.

     Twoje palce jeszcze przez chwilę dotykają moich dłoni, kiedy patrzysz w moje oczy.

- Kocham cię, Kamyś - jeszcze próbuję o nas zawalczyć.

   Nie odpowiadasz. Tylko mnie przytulasz. Nasycam się zapachem twoich perfum. Świeży męski zapach. Czuję się po prostu bezpiecznie.

- Nie zasługuję na twoją miłość - mówisz.

- To ja o tym zdecyduję - trzymam kurczowo twoją cienką kurtkę.

    Mimo tego się odsuwasz.

- Nie rób nam tego - proszę jeszcze - to pomyłka.

    Uśmiechasz się.

- Zazdroszczę ci - zmieniam nagle taktykę - że będziesz w stanie zapomnieć. O mnie, o naszych nocach, dniach. O tym, jak dobrze dobranymi byliśmy kochankami, o tych wszystkich latach, kiedy byliśmy dla siebie...

- Nie zapomnę, Stefan - oznajmiasz - będę o tobie pamiętał. Będę tęsknił i będę o tobie myśleć, zastanawiać się z kim jesteś, czy dobrze wybrałeś... Kim się staniesz.

- Możemy zostać przyjaciółmi - nie wierzę, że składam tę propozycję.

   Nie odpowiadasz, tylko całujesz mnie w policzek.

- Za parę lat odejdziemy w cień. Ale będą o nas mówić. Kamil Stoch rywalizował ze Stefanem Kraftem. Przez wiele sezonów brylowali. Byli jak Adam Małysz i Martin Schmitt, jak Morgenstern i Schlierenzauer - opowiadasz - łączyło ich coś więcej niż rywalizacja.

   Wzdycham. Wyobrażam to sobie. Widzę Martina przesyłającego buziaczki Adamowi, Morgensterna, siadającego Schlierenzauerowi na kolanach na sofach przy recepcji na całym świecie.

- Ale to nie przyjaźń, kochanie - kontynuuje - ale i nie miłość.

   A potem odchodzi. Na zawsze i na wieczność. Tak jak mieliśmy trwać i jak mieliśmy się kochać.
    
Ship, o którym już dawno miałam coś naskrobać, ale nie było pomysłu.

Dla thesunset1787

Dirty Love one shots skijumpingWhere stories live. Discover now