51. Wyniszczenie - Proch

395 43 4
                                    


Nikt nie jest tylko zły, podobno. Rodzimy się, u wierzących zmywany chrztem zostaje grzech pierworodny (ateiści pomijają ten etap) i zgodnie zaczynamy od zera. Jednak, gdyby ktoś wiedział, co dzieje się za drzwiami domu w Lublanie nie uwierzyłby, że przystojny, pewny siebie, zawsze dobrze ubrany mężczyzna, o aroganckim sposobie bycia nie był od zawsze zły.

Jednak, równie trudno uwierzyć było uwierzyć w to, kim był ten mężczyzna. Czy potwór możę się tak uśmiechać? Działać charytatywnie, wspomagać miejską bibliotekę i być wzorowym sportowcem i bratem? Peter był również świetnym aktorem i tylko przenikliwe, jasne oczy zdradzały całą prawdę o nim.

W swoim domku w Lublanie mieszkał razem ze swoim przyjacielem. Przynajmniej tak utrzymywał, bo przecież, oficjalnie, wzorcowy obywatel nie powinien mieć chłopaka, chociaż w sumie, Kamil był bardziej traktowany przez niego jak zabawka.

Gdyby ktoś bliżej by się przyjrzał łączącej im relacji, od razu mógłby stwierdzić, że Kamil jest po prostu marionetką w rękach świetnego lalkarza, manipulatora, bo jak inaczej wytłumaczyć fakt, że nadal, nieprzerwanie trwali razem.

- Jesteś nikim - to zdanie należało do najczęstszych i najprostszych zdań wypowiadanych przez Prevca pod adresem Polaka - beze mnie by ciebie nie było.

Na początku Kamil się jeszcze bronił, jednak wraz z upływem lat zamykał się w sobie coraz bardziej i tylko schylał głowę, nie chcąc słyszeć dalszego wywodu i zazwyczaj to działało, jednak tego dnia, Peter miał w wyjątkowo okropnym nastroju. Usiadł fotelu i zmusił swojego kochanka, aby ten usiadł mu na kolanach. Kamil jak zawsze się nie opierał. Nawet nie westchnął.

- Dlaczego nie odpowiadasz? Twoje milczenia wyraża zgodę? - warknął - czy nie chcę ci się ze mną rozmawiać. Szkoda, ta jedyna wartościowa rzecz, która cię spotyka zostaje przez ciebie odrzucona... Niewdzięcznik.

Słoweniec chwilę. Czekał, aż Polak się przed nim ukorzy i zacznie prosić o przebaczenie, jednak tym razem tak się nie stało. Twarz siedzącego na jego kolanach, mężczyzny pozostawała bez wyrazu.

- Tracisz swoją szansę mój drogi, a przecież wiesz, że chcę dla ciebie, jak najlepiej, prawda? - młodszy uniósł brew i dwoma palcami chwycił za brodę Polaka zmusił, aby ten na niego spojrzał - skoncentruj się na mnie, czemu o mnie nie myślisz?

Kamil nie zwrócił na to uwagi. Jedynie przymknął oczy i wychylił lekko twarz do tej odrobiny słońca, która wpadała przez otwarte na oścież okno.

- Nie wypuszczę cię, skarbie, znowu przyniesiesz mi wstyd - zaśmiał się Peter.

- Tylko zemdlałem - oznajmił beznamiętnym tonem trzykrotny mistrz olimpijski.

- Trzeba było jeść - fuknął na niego Prevc - myślisz, że nie widzę tego, co tak usilnie próbujesz zrobić? Wiem, że chcesz się zagłodzić, ale ci na to nie pozwolę. Znowu cię uratuję, bo ty jesteś za słaby aby żyć.

- Może, więc, nie powinienem tego robić - Kamil patrzył w przestrzeń - tobie będzie mi lepiej beze mnie, a ja wreszcie...

Słoweniec zrzucił kochanka z kolan. Tamten jęknął masując obolałą rękę, nie podnosząc się.

- Wreszcie co? Zaznasz spokoju?

- Uwolnię się od ciebie - Kamil nie miał siły nawet drgnąć.

- No proszę, księżniczka uważa, że jej ze mną źle, chce ode mnie uciec - powiedziawszy to, Peter wstał i zaczął chodzić po pomieszczeniu - nie docenia tego co ma.

- Popatrz co ze mną zrobiłeś - szepnął Stoch i zamknął oczy - kim teraz jestem.

- Mówiłem ci - na twarzy Słoweńca pojawił się uśmiech, wypełniony chorą satysfakcji.

Zapanowała cisza. Przez chwilę Kamil miał nadzieję, że to już koniec. Ta rozmowa dobiegła końca, a Peter go podniesie i spowrotem przeniesie na łóżku.

- Kochanie, pomogłem ci tylko odkryć twoje prawdziwe ja, pokazać, jak bardzo potrafisz się od kogoś uzależnić, jak zawsze idziesz na łatwiznę, jak prosto ci to wszystko zawsze przychodzi. I udało mi się, chociaż ty udajesz, że tego nie widzisz, ale mnie nie nabierzesz. Już nie potrafis, kłamać?

- Nigdy...

- Oh proszę, mój drogi. Nie opowiadaj mi po raz kolejny tej samej bajeczki - Peter ukląkł przy Kamilu i odsłonił rękaw zbyt długiego swetra Polaka.

Pod spodem pełno było siniaków, po których, ustami, przejechał Peter.

- Dobrze wiesz, jak to się kończy - przypomniał Kamilowi.

Znowu cisza, więc Prevc zaczął zdejmować ubranie z Polaka.

- Proszę bardzo, teraz zrobimy jedyną rzecz, w której jesteś mocno przeciętny - Słoweniec uśmiechnął się ironicznie, z łatwością pokonując opór dawnego mistrza, który starał się przed nim bronić, ale był bezsilny.

- Nie próbuj mi tego zepsuć - zagroził Peter, kiedy drugi z mężczyzn był już tylko w bokserkach.

- Co zrobisz mi tym razem? Zabijesz?

- Nie jestem tu od spełniania życzeń - westchnął Prevc - a teraz się po prostu zamknij.

Zapanowała cisza. Kamil leżał i ciężko oddychał mimo że, Peter dopiero sam się rozbierał i nie zdążył mu nic zrobić.

- Nie udawaj - warknął do Polaka i najpierw przejechał palcem po jego skórze.

    Słoweniec przypatrywał się licznym zadrapaniom, malinkom i sinikamom. Wszystko to, było jego dziełem. Patrzył na nie z identycznym namaszczeniem, co autor patrzy na swoje prace, w które wkładał całe serce.

- Ty mówisz, że ciebie zniszczyłem. Fizycznie, psychicznie - głos Petera był zmysłowy i kuszący, taki jak kiedyś, kiedy Kamil łudził się, że między nim a młodszym mężczyzną rozkwita prawdziwe uczucie - ale to tylko punkt widzenia. Twoja subiektywna opinia.

    Kamil już dawno przestał odpowiadać na ten wstęp, oprócz kolejnej dawki bólu niczego to nie wnosiło. Patrzył pustym spojrzeniem na twarz swojego oprawcy.

- Jesteś taki mdły, taki uległy - Peter przygryzł mocno ucho swojej ofiary, wygodniej siadając na jego biodrach - jesz tak mało, że na pewno wszedłeś już poniżej pięćdziesięciu kilo, czuję to. Twoje kości się we mnie wbijają. Może powinienem się bać, że się na nie nadzieję, co?

   Kamil nie odpowiedział.

- Nie ma już w tobie nic z tamtego mężczyzny, który  kiedyś potrafił mnie oczarować - Peter tym razem skoncentrował się na jego szyi. Delikatnie przycisnął palcami skórę.

- Sam to zrobiłeś - wycharczał Kamil z coraz większym trudem nabierając powietrza.

- Wiem. Myślałem, że jednak będziesz się dłużej opierać i...

     Gwałtowny kaszel Polaka, przerwał wypowiedź Słoweńca. Prevc spoliczkował drugiego mężczyznę...

- Wysłuchasz do końca - zapowiedział Peter i ścisnął wargi starszego.

    Kamil usuwał się. Z każdą chwilą stawał się coraz bardziej bezwładny. Odpływał.

- Spójrz na mnie - rozkazał Prevc - chcę widzieć twoje oczy.

    Jednak sine powieki opadały coraz niżej. Spod nich wypływały łzy.

- Jesteś taki żałosny, słaby. To jest twoja granica bólu? Spodziewałem się czegoś więcej, mimo że życie z tobą było jedynie pasmem rozczarowań i niepowodzeń - Słoweniec cedził każde słowo - ale wiesz co, nadal cię kocham.

   Kamil leżał bez ruchu.

- Bo jesteś mój, Kamyś, chyba tak kiedyś na ciebie mówiłem, i nikt już ciebie nie zabierze - powiedział - i wiesz, miałeś rację, nie zdradzałeś mnie, ale ja wolałem cię ukarać profilaktycznie. Dlatego, że cię kochałem, to żałuję jednego, że umierasz taki wyniszczony...

Dla wszystkich fanów Procha, bo dawno go nie było.

Dirty Love one shots skijumpingWhere stories live. Discover now