7. Kocham R.Freitag x A. Wellinger x S. Freund

674 35 6
                                    

~ Richi ~

Stałem przy oknie.

Widziałem twoją twarz, w jego białych dłoniach. Widziałem twoje usta, czekające na jego. Ale tylko widziałem, nie słyszałem, o czym mówicie, w tej chwili nie miało to znaczenia. Nie potrafię słuchać, kiedy widzę was razem. Kiedy wasze ciała są tak blisko, za blisko, mimo że teoretycznie dzielą was, jeszcze ubrania.

   Kocham cię. To mnie niszczy. Tak bardzo, bo gdybyście byli jeszcze idealną parą to po prostu bym to przyjął i czekał aż się sobą znudzicie, ale to jest jeszcze bardziej zagmatwane.

       Zdradzasz go. Nie, nie po pijaku, nie kiedy wyjeżdża, a ty jesteś po prostu samotny. Robisz to nawet wtedy, gdy jest niedaleko, kiedy ryzyko jest największe, bo ty kochasz te emocje i adrenalinę, to ryzyko, że cię przyłapię, mam wrażenie, że wręcz na to czekasz... Ale to mnie nie obchodzi, nie jest mi go nawet żal. Boli co innego.

   To nie ja jestem twoim kochankiem, nie ze mną zdradzasz Andiego, nie ze mną pieprzysz się za ścianą. Nie moje usta całują twoje nagie ciało, bo... Jestem zbyt nudny, zwyczajny i romantyczny.

   Tak. Ty nie lubisz kwiatów, ballad i eleganckich restauracji. Ty nie potrzebujesz uczucia. Tylko przygody. Dlatego zmieniasz kochanków co chwila, jako jedyną stałą, zostawiając sobie Andiego, który cię kocha, uda twoim zapewnieniom i pustym ,,kocham", które nadużywasz, traktujesz jak przecinek, kiedy z nim rozmawiasz.

     Dlatego nie musisz się tłumaczyć. Możesz z nim tam stać. Dzielą was ubrania i twoje romanse. Twoja nieszczerość, jego niewiedza i łączy sztuczne ,,kocham", którego nie jesteś w stanie wypowiedzieć do mnie nawet po pijaku, bo jestem zbyt nudny, aby być kimś więcej.

~ Andi ~

Stoisz za szybą.

   Rani ciebie ten widok. Wiem, że niszczy cię to, więc chcę zabrać stąd Seva, nie zamierzam, abyś miał przez nas cierpieć. Ani ja, ani tym bardziej on nie jest tego wart, a ty doskonale zdajesz sobie z tego sprawę, tak samo jak ja.

     
    Ile jest wart, ktoś kto zdradza. Ktoś, kto powtarza, że kocha, mami słówkami, czasem gestami. Nie wiesz, bo nigdy cię nie zaszczycił cię chociaż jedną nocą, bo według niego jesteś zbyt nudny. Ale cię lubi. Jak zwykły przedmiot, stojący, nieużywany, okryty kołdrą kurzu, ale miły dla oka, który tak po prostu się lubi. Może kiedyś sobie o tobie przypomni. Może nastanie dzień, kiedy to ciebie będę nienawiedził, ciebie zwyzywał w myślach, ale na razie, to ty jesteś biedniejszy ode mnie. Jego dla ciebie nie ma. Ty dla niego nie znaczysz nic, a do mnie przynajmniej wraca. Może z sentymentu, a może jednak coś w sobie mam. Ewentualnie z przyzwyczajenia.

   Ty pewnie nie wiesz, że ja wiem, że ty go kochasz, albo że on ma innego, czasem innych. Ale ja wiem, wiem od początku, bo widzę, bo lubię patrzeć, obserwować ludzi. Lubię też czekać, tak, to nietypowe, ale ja to lubię, więc czekam, aż przyjdzie i powie mi o wszystkim, będzie przepraszać, się kajać, a ja będę nadal patrzył i tym razem nawet słuchał.

     Pewnie myślisz, stojąc za szybą, że to naiwne, tak sądzić, że on to uczyni, że mrzonki jakiegoś niedoświadczonego dziecka, które rozpaczliwie szuka dobra tam, gdzie go nie ma, że szuka światła w piekielnej otchłani, bo pewnie tak jest. Ale gdybyś nie stał tam, ale tutaj gdzie ja. A twoje i jego ciało dzieliłby tylko ubrania, to zrozumiałbyś, dlaczego wierzę. Wierzę, że puste kocham z czasem nabierze znaczenia.

~ Severin ~

Stoisz obok mnie, nic nas nie dzieli.

    Stoisz obok, wręcz wtulasz się we mnie. Szukasz oparcia. Pocieszenia. Pewności, że nikogo nie mam, że jesteś tym jedynym, to takie dziecinne, Andi, bo przecież obydwoje wiemy, że ty wiesz, że to dlatego płaczesz, dlatego nienawidzisz, dlatego przestałeś być dzieckiem.

    Może i jestem nieczułym dupkiem, które rani, wykorzystuje i sprawia, że najpiękniejsze słowo świata staje się puste, pozbawione sensu, sztuczne i plastikowe, jak inne. Ale ,,kocham", nie jest najpiękniejsze, nie jest, nie było i nigdy nie będzie. Jest zupełnie zwyczajne, to uczucia nadają mu sensu, a ty wiesz, że ja nie mam uczuć, że nie posiadam emocji, więc dlaczego, Andi udajesz, że jest inaczej, nie rozumiem. Jesteś dla mnie zagadką.

    Stoisz obok mnie, grasz rolę kochającego, czułego mężczyzny, ale tak naprawdę nie na mnie patrzysz, nie o mnie myślisz. Widzę to, bo podążam za twoim wzrokiem.

    Patrzysz na niego. Nieśmiałego, nudnego bruneta, który mnie nieco bawi. Wiem, że mnie kocha, że czeka na swoją kolej, która nigdy nie nadejdzie, bo... Tak po prostu. Nic się za tym nie kryję. Mój wymysł, jedyna zasada, jedyna granica jaką mam.

    Nie jest a nim moim przyjacielem, ani nie mam do niego sentymentu. Nie przypomina mi nikogo z przeszłości. Nie jest nikim niezwykłym. Jest po prostu sobą. Nikim. Nikim, komu chciałbym powiedzieć ,,kocham", nikim, komu chciałbym się pozwolić dotknąć. I może przynajmniej tak go nie krzywdzę.

     Ale ranię ciebie, niszczę, przygniatam, ale nigdy nie zostawiam. Zastanawiasz się czasami dlaczego? Przecież równie dobrze mógłbym znaleźć kogoś podobnego sobie, kto by nawet nie wymagał tego pustego, dennego ,,kocham". Kogoś jak ja i bym go nie ranił. Przy którym bym nie kłamał.

   Nawet planowałem raz tak zrobić, ale wiesz co, Andi? Intrygujesz mnie. Wiesz, ale nic nie zrobisz. Boli ciebie, ale nie powiesz, wiesz, kto cię rani, ale nie odejdziesz i ja chcę wiedzieć dlaczego? Chcę ciebie zrozumieć. Ale ty nie pozwalasz, przynajmniej tak mi się opierasz, przynajmniej tak stawiasz opór, przynajmniej tak, pozostajesz jeszcze troszeczkę sobą.

A ja zastanawiam się nad jeszcze jednym. Czy, aby na pewno, nie robisz tego, dla tych miliardów, pustych dennych ,,kocham"?

Proszę bardzo, niemiecki trójkąt bermudzki się melduje. W ten o to sposób obwieszczam powrót niemieckiego skoczka.  Mam nadzieję, że się podoba. Do napisania 😘

Dirty Love one shots skijumpingWhere stories live. Discover now