Krafboeck ,,Szklanka do połowy pusta"

788 45 18
                                    

    Skoro był Proch to pora na drugi kanon w shipach. Kraftböek nie mój pierwszy i nie ostatni. Przynajmniej tak myślę. Zapraszam do czytania. Pisane na jakże pasjonującej matmie, więc przepraszam jak zawieje nudą. Przyjemnego czytania, kochani

Kolejny raz byłem winny. Tak po prostu.  Bez podania argumntów stwierdził ten fakt i wywalił mnie z mieszkania razem z walizką moich ubrań.
     Wiedziałem co teraz zrobi, ale nie miałem siły się kłócić. Liczyłem, że jak zawsze zapomni po paru dniach i na nowo przygarnie swojego blondynka. Na razie jednak pozostawało mi siedzieć nad szklanką whisky, podejmując męską decyzję, czy schlać się do nieprzytomności czy może jednak pozostawić sobie chociaż odrobinę godności.
- I znowu się widzimy - usłyszałem znajomy głos, którego bardzo mi brakowało po odejściu ze skoków.

- Nie wiem czy to dobrze - odpowiedziałem wbrew sobie, podświadomie go od siebie odganiając. Nie chciałem go skrzywdzić. Upiłem parę dużych łuków. Pozostała już tylko połowa napoju.

- Dlaczego nie? Przecież szklanka jest jeszcze do połowy pełna - zaśmiał się, pokazując równe rzędy, krzywych zębów.

- Albo do połowy pusta - przygryzłem wargę.

- Zawsze jest do połowy pełna - położył mi dłoń na plecach, a ja ją od razu strząsnąłem. Nie potrzebowałem tego. Albo raczej chciałem sobie wmówić, że tego nie potrzebuję.

- Krafti, naprawdę cieszę się z naszego spotkania, ale Gregor - zacząłem, wstając, ale on mi nie pozwolił. Złapał za rękę i mocno ściskał przysuwając do siebie.

- Bawi się z Morgim. Obaj doskonale o tym wiemy, dlaczego więc udajesz, że jest inaczej? - zapytał.

- On mnie kocha - wymamrotałem, sięgając po swoją szklankę, ale on mnie powstrzymał.

- Dobrze wiesz, że to nie prawda, że się tobą znudził, a ty jesteś tylko do niego przyzwyczajony. Nie musisz z nim być - zapewnił.

- Ale chcę - skłamałem.

- Naprawdę? - uniósł brwi i zmusił, abym usiadł mu na kolanach.

- Tak - ale nie ruszałem się.

- Nie, Michi - szepnął - powiedz prawdę. Dopóki szklanka jest do połowy pełna.

- A kiedy stan rzeczy w tej szklance się zmieni? - zapytałem.

- Kiedy wrócisz do Gregora, szklanka będzie do połowy pusta, bo stracę ciebie - odpowiedział nagle poważnie i smutno.

- Zależy ci na mnie?

- A tego nie widać? - zdziwił się.

- Nie wiem - wzruszyłem ramionami - nigdy tak na to nie patrzyłem.

- Jestem tu dla ciebie. Jako przyjaciel, ale także jako świetny materiał na chłopaka, a może nawet na coś więcej.

- Krafti...

- Michi, nie komplikuj, nie psuj wieczoru. Chodź do mnie...

- Ale wtedy to dla mnie szklanka stanie się do połowy pusta - odpowiedziałem.

- Nie Michi, teraz jest. Nie widzisz, jak on cię niszczy?

- Może, nie, nie wiem - zamieszałem się trochę.

- Jesteś wrakiem samego siebie.

- Nie prawda - wiem, że kłamię, ale nie potrafię. Gregor mnie od siebie uzależnił, nie potrfiłbym z nikim innym być, aż tak blisko.

- Michi, daj sobie pomóc. Chciałbym cię jeszcze kiedyś zobaczyć uśmiechniętego. Najlepiej, kiedy byś to robił dzięki mnie...

- Ty wszystko komplikujesz.

- Ja wszystko naprawiam - broni się
- Najpierw zreperuje ciebie i niepozwolę ci się stoczyć...  Potem...

- A jak nie będzie żadnego potem? A jeżeli po jednej wspólnej nocy odejdę? Zniknę?

- To szklanka stanie się do połowy pusta.

- Już jest.

- To zmień to, do cholery - krzyknął.

    Następnie zamknął mi usta w pocałunku. Całował namiętnie i długo. Wkładał w to cą swoją energię. Zaciskał dłoń na moim udzie, a drugą położył na moich plecach. Uśmiechnął się delikatnie, kiedy niepewnie odwzajemniłem pieszczotę.

- Widzisz... Tak może być już zawsze - odpowiedział po wszystkim.

- Uznajmy, że ci wierzę - zgodziłem się pójść do jego mieszkania.

***

        To ja zaniosłem go po schodach do jego sypialni. Rzuciłem na łóżku i szybko zdarłem z niego ubrania, sprawnie ściągając własne. On był tym wyraźnie zaskoczony, ale nic nie powiedział. Robiłem z nim to, co z Gregorem. Przybrałem tę samą taktykę.

    Cały czas go całowałem, on mnie zresztą też. Dłonie same, poplątane, błądziły po ciele. Chcąc sprawić jak największą przyjemność. Zasługiwał na to.

-   Zwolnij trochę  - poprosił nagle, sapiąc.

     Zrobiłem tak jak prosił. Byłem bardziej czuły i delikatny. Wszystko robiłem powoli i namiętnie, dostosowując się do niego i dla niego. To ja miałem inicjatywę...

***

   Kiedy on spał, to ja płakałem, rozdarty między dwoma światami. Tym ciepłym Kraftiego i tym gorącym, wręcz parzącym Gregora. Nie chciałem się decydować, ale wiedziałem, że muszę. Dlatego nie spałem, leżałem i myślałem.

   W końcu usłyszałem dźwięk przychodzącej wiadomości. Sprawdziłem. Od Gregora. Odczytałem. Podjąłem decyzję. Wstałem z łóżka, szybko się ubrałem i patrząc na Stefana szepnąłem tylko:

- Przykro mi, że przeze mnie, twoja szklanka stanie się do połowy pusta...

Dzisiaj trochę krócej, ale taka koncepcja. Do zobaczenia 😘

Dirty Love one shots skijumpingOnde histórias criam vida. Descubra agora