Otwieram drzwi od pokoju i chociaż nie zapalam jeszcze światła, a w pomieszczeniu panuje bezwzględna ciemność, to wiem, że nie jestem sam. Jego cień przesuwa się po ścianie, a na stole stoi świeży bukiet chryzantem.Nadal nie zapalam światła. Zamykam drzwi i zdaję się na księżyc za oknem. Wystarczy parę kroków, abym poczuł na swoich biodrach jego duże dłonie i zapach wody kolońskiej, której używa na pewno od czternastu lat. Potem jego usta lądują na mojej szyi.
- Masz tylko parę godzin do odlotu - przypomina mi i sięga palcami do suwaka bluzy - chciałem zapewnić ci doskonałe towarzystwo oraz niezapomniane atrakcje, a to wszystko w jednym pokoju hotelowym i... Może w łazience.
- Nie wiem, skąd weźmiesz to wspaniałe towarzystwo, bo jesteśmy w budynku pełnym młodych, nabuzowanych testosteronem chłopców, ale pozostała część brzmi obiecująco - odpowiadam i pozwalam mu na zrobienie malinki.
- Jeżeli potrzebujesz dojrzałych mężczyzn, to mijałem papę Stockla, ewentualnie zaproponuję swoje własne, skromne towarzystwo - wiem, że uśmiecha się, wypowiadając te słowa, że tworzy mu się mały, uroczy dołeczek w policzku.
- Dzisiaj nie jestem zbyt wymagający - odpowiadam i wreszcie się do niego odwracam.
Staję na palcach i przygryzam jego dolną wargę. Thomas warczy cicho i bierze mnie na ręce.
- Wiesz, że tego nie lubię - przypominam, ale zaplatam nogi wokół jego bioder.
- Ale tak nam będzie wygodniej - uśmiecha się i ponownie złącza nasze usta w pocałunku.
- Chyba tobie - prycham, ale nie protestuję, kiedy mężczyzna tylko mocniej zaciska palce na moich udach. Czuję rosnące między nami napięcie.
Jednak w pewnym momencie coś się dzieje. Jak na zawołonie odrywamy się od siebie, a ja widzę płynącepo jego policzkach łzy.
- Thomas? - pytam i delikatnie, kciukiem ocieram pojedynczą kroplę.
- Przepraszam, tylko... - przygryza wargi i unosi lekko kąciki ust w zrezygnowanym uśmiechu.
- Postaw mnie. Tak nie możemy rozmawiać - mówię, patrząc na niego z troską.
Jednak on niesie mnie jeszcze kawałek. Siada na moim pojedynczym łóżku, a mnie usadawia sobie na kolanach. Przytula mnie mocno do siebie.
- Czy coś się stało z Lily? - pytam i biorę jego brodę dwoma palcami do góry, chcąc lepiej widzieć jego piękne tęczówki.
- Nie. Mała jest teraz u mojej mamy. Kristin zrzekła się większości praw rodzicielskich, więc mogę z Lily spędzać naprawdę dużo czasu, tylko... - bierze głęboki wdech - tylko, po prostu nie o nią chodzi, Kamil. Tym razem nie.
Czekam. Chcę, aby sam mi powiedział. Pozwalam mu na zebranie myśli i zmiażdżenia moich żeber. Mam wrażenie, że on czasami zapomina o swojej sile.
Minuty mijają, a my nadal siedzimy w ciszy. Chwytam jego dłoń, chcąc zwrócić jego uwagę. On tylko ściska moje palce.
- Takie jak zapamiętałem - mówi tylko.
- Nie widzieliśmy się tylko miesiąc - przypominam mu i całuję go w idealnie ogolony policzek.
- Dla ciebie tylko, dla mnie aż - szepcze - tęskniłem.
I chociaż brzmi to płaczliwie, to nadal nie wierzę, że to mógłby być powód jego płaczu. Staram się wyczytać powód z twarzy, jednak nie jest to takie proste.
- To dzisiaj? - pytam nagle olśniony pewną myślą - roztaliście się ósmego marca, prawda?
- Tak - szepcze.
YOU ARE READING
Dirty Love one shots skijumping
FanfictionDirty Love - bo miłość jest brudna, trudna i uzależniająca. Piękna, inspirująca i kusząca. One shoty ze świata skoków. Krótkie, długie, udane i te mniej.