Wchodzę do pokoju. On siedzi plecami do mnie, na podłodze rozkłada nasze wspólne zdjęcia.- Poprosiłem Johanna, aby zostawił nas dzisiaj samych - mówi, nawet się do mnie nie odwracając.
- Mogłem do ciebie przyjść. Zawsze masz izolatkę - odpowiadam, wieszając na oparciu krzesła bluzę i staję za jego plecami.
- To wygląda jakbyś przyszedł się ze mną pożegnać. Poczekaj jeszcze zapalę te świeczki - kpię i wyciągam z kieszeni dresów zapalniczkę - co jest Simi.
On łapie mnie za przegub i kręci głową.
- Nie. To ty mi powiedz, co się z tobą dzieje Daniel - czterokrotny mistrz olimpijski pierwszy raz raczy mnie swoim lodowatym spojrzeniem.
- Nic. Tylko ta kostka - uśmiecham się lekko, ale jemu to nie wystarcza.
- Nie obchodzą mnie twoje nogi, Daniel, kiedy widzę, że coś się dzieje tutaj - mówi i wskazuje na moją głowę.
- To może powinny zacząć, bo TUTAJ naprawdę nic się nie dzieje. No może boję się zrobić szablonowy telemark, ale to wszystko - wzruszam ramionami i siadam obok niego, biorąc pierwszą z brzegu fotografię.
- Wtedy nic się nie działo - odpowiada.
Patrzę na siebie samego, w jego kadrowej bluzie po mistrzostwach w latach. Nasz pierwszy raz, kiedy on łaskawie mnie zauważył.
- Byłem dzieckiem - prycham, ale uśmiecham się na wspomnienie tamtego dnia.
- Bo teraz jesteś dorosły - kręci głową.
- Po prostu nie zamierzam ci spowiadać, Simi. Od tych czterech lat rozchodzimy się i wracamy do siebie. Mało o sobie wiemy. Przepraszam, ale nie czuję potrzeby tłumaczenia ci się z czegokolwiek - stwierdzam twardo.
- Ale nie masz nikogo innego zaufanego - wypomina mi - z Johannem, szczerze nie rozmawiałeś od dwóch lat. Nie masz nikogo na stałe, a wszystkim swoim przyjaciołom i byłym karzesz się nie martwić.
- Bo nie ma o co - przewracam oczami.
- To samo mówiłeś, kiedy zmarł twój brat - przypomina i podaje zdjęcie z naszych jedynych wspólnych wakacji, gdzie był z nami jeszcze mój brat.
Nie odpowiadam. Patrzę i czuję jak łzy napływają mi do oczu. Nie chcę przy nim płakać. Przygryzam wargę i odwracam wzrok. Nie muszę i nie będę na to patrzeć.
- Chcę zostać sam - oznajmiam mu najbardziej chłodnym i obojętnym tonem na jaki mnie w tej chwili stać, dlatego brzmi to jak zawodzenie małego chłopca.
- Potraktuję to jako żart - Simon zabiera mi fotografię i zamienia ją na kieliszek wina.
- Zamierzasz mnie upić? Nie wpłynie to, na fakt, że nie chcę cię tutaj - kręcę głową, ale zanurzam usta w trunku.
- Potrzebujesz. Poza tym, chyba nie muszę ci przypominać, że nikt cię nie zamierza cię zostawiać samego - śmieje się.
- Dobrze wiesz, że nie próbowałem się zabić.
- Ja tak, ale oni nie koniecznie, a dla twojego własnego bezpieczeństwa i uratowania resztek twojej godności, nie będę rozpowiadał, że dwudziestosześciolatek próbował przedawkować witaminę C - wybucha śmiechem.
- Zależało mi na szybkim efekcie a opakowania są podobne - naburmuszyłem się.
- No tak, prawdziwy mężczyzna nie odróżnia różu od fioletu - przytaknął mi i podsunął kolejne zdjęcie.
YOU ARE READING
Dirty Love one shots skijumping
FanfictionDirty Love - bo miłość jest brudna, trudna i uzależniająca. Piękna, inspirująca i kusząca. One shoty ze świata skoków. Krótkie, długie, udane i te mniej.