XL

78 3 3
                                    

- Ani kroku dalej - wycedziła rudowłosa dziewczyna.

Miałam parszywe szczęście. Desperacko potrzebowałam wejść do Pokoju Życzeń, kiedy na mojej drodze stanęła dziewczyna Pottera - Ginny Weasley. Towarzyszył jej Neville. Na Merlina...

- Czy wy... - zmrużyłam oczy patrząc na nich. Ta cała sytuacja była komiczna.

- Co... Nie! - powiedzieli niemal jednocześnie, odsuwając się od siebie.

Neville opuścił różdżkę.

- Daj spokój Ginny - powiedział.

Spojrzała na niego z niedowierzaniem.

- To zdrajczyni, Neville - splunęła. - A ty jej jeszcze bronisz?

Przewróciłam oczami. Kiedy Gryfoni w końcu nauczą się używać mózgu.

- Nie widziałaś jej w Wielkiej Sali - zwrócił się do niej. - Tylko ona sprzeciwiła się Carrowom, oczywiście dopóki Snape jej nie zabrał.

Zmarszczyłam brwi. Czyli on też tam musiał być.

- Jak się czują? - spytałam nagle. - No wiesz, dzieciaki.

Odwrócił wzrok w moją stronę.

- Odpuścili - odparł. - Przynajmniej na razie. Nieźle ich wystraszyłaś - uśmiechnęłam się pod nosem. Chociaż raz zrobiłam coś dobrego dla tej szkoły - Nadawałabyś się do GD.

- Co? - powiedziałyśmy równocześnie z Weasley.

Spojrzał na nią marszcząc brwi. Raz, że ta organizacja przestała istnieć jakieś dwa lata wcześniej a po drugie chyba raczej nie chcieli mieć kogoś takiego jak ja jako sojuszniczkę.

- To Ślizgonka - powiedziała oburzona. - Prędzej czy później nas zdradzi.

- Może - wzruszył ramionami. - Ale i tak robi więcej niż my wszyscy razem wzięci - przeniósł wzrok z powrotem na mnie. - To jak?

To było miłe z jego strony, jednak wiedziałam że większość nie będzie tak entuzjastycznie nastawiona. Jak wspomniała rudowłosa, byłam Ślizgonką, dodatkowo trzymałam się blisko ze śmierciożercami. Ryzyko było zbyt wielkie.

- Dzięki, ale nie. - odparłam. - Wolę trzymać się sama - dodałam po chwili, co było prawdą tylko po części.

- Musi być jakiś sposób, żeby ci się odwdzięczyć - uśmiechnął się lekko. - Trzeba mieć prawdziwe jaja żeby postawić się tym idiotom.

Parsknęłam śmiechem.

- Doskonale sobie radzę - powiedziałam. - Ale jak będziecie potrzebowali eliksirów... to wiecie gdzie mnie szukać - odwróciłam się, zbierając się do powrotu.

Wtedy przypomniała mi się sytuacja z zeszłego roku szkolnego.

- Czekaj! - zawołałam, odwracając się w połowie kroku. Weasley weszła już do środka, ale Longbottom zamarł w oczekiwaniu na moją reakcję. - Czy potrafisz wyczarować Patronusa?

- Tak - odparł, a ja westchnęłam z ulgą.

Podeszłam do niego, a on zamknął drzwi do Pokoju Życzeń żeby dźwięk stamtąd się nie niósł.

- Mógłbyś mnie tego nauczyć? - poprosiłam.

Czułam się niezręcznie, kiedy w ten sposób przyznawałam przed Gryfonem, że nie potrafię tak popularnego zaklęcia. Zwłaszcza w czasach, w których na ulicach było mnóstwo dementorów a Ministerstwo Magii nie kontrolowało ich tak jak kiedyś tylko dawało im praktycznie wolną rękę. Spodziewałam się, że chłopak mnie wyśmieje jednak było inaczej. Rozpromienił się widząc, że nie traktowałam go jak wroga.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Aug 26, 2022 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Hereditatem |d.mOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz