XI

1.5K 93 11
                                    

Kolejne dni spędzałam ucząc się i spotykając z przyjaciółmi. O losie, ostatnimi czasy do naszego grona przyczepił się Crane. Na lekcjach zbierałam punkty dla swojego domu, co nie było dla nikogo zaskoczeniem.

Pewnego dnia po zajęciach udałam się do swojego dormitorium, gdzie przed kolacją zdążyłam się odświeżyć. Codzienna rutyna dawała mi złudne poczucie bezpieczeństwa i stabilności. Szkolne życie było swego rodzaju bańką chroniącą przed całym światem zewnętrznym.

W godzinach wieczornych razem z grupą moich przyjaciół udałam się na kolację do Wielkiej Sali. W drodze rozmawialiśmy na przyziemne tematy, czyli standardowo : szkoła, narzekanie na profesorów i najnowsze ploteczki na temat uczniów.

 Blaise oraz Pansy droczyli się ze sobą, Draco szedł samotnie, a Astoria co chwilę na niego spoglądała. Raz, gdy on na nią spojrzał spuściła wzrok i spłonęła rumieńcem. Ja i Teodor szliśmy razem za rękę, obserwując beztroskie zachowanie naszych przyjaciół. W momentach takich jak ten mogliśmy zapomnieć, że świat czarodziejów stoi w obliczu wojny. Byliśmy po prostu zwyczajnymi nastolatkami. Weszliśmy do sali, gdzie prowadzone były ciche dyskusje. między nauczycielami oraz uczniami. Zmarszczyłam brwi. To nie pasowało do wiecznie gwarnej i radosnej Wielkiej Sali. Usiadłam i wzięłam to ręki leżące w pobliżu najnowsze wydanie ''Proroka Wieczornego''. Uniosłam brwi czytając tytuł artykułu.

                                      KOLEJNE BRUTALNE ATAKI ŚMIERCIOŻERCÓW W ŚWIECIE MUGOLI

Dziś w godzinach popołudniowych grupa zamaskowanych śmierciożerców (popleczników Sami - Wiecie - Kogo) zaatakowała osiedle leżące na obrzeżach mugolskiego Londynu. Wszystkie domy uległy zniszczeniu. Niestety, nikt nie przeżył. Wśród zamordowanych mugoli znaleźli się Monika i Robert Granger - rodzice Hermiony Granger (przyjaciółki Harry'ego Pottera aktualnie uczęszczającej do Hogwartu). Składamy najszczersze kondolencje. Aurorzy szukają sprawców zdarzenie, a w całej Anglii został wprowadzony stan wyjątkowy.

Podniosłam wzrok znad artykułu i przy stole Gryfonów odszukałam Hermionę. Wtulała się w Harry'ego cała trzęsąc się i szlochając.

Gdy reszta zobaczyła artykuł również ucichła. Owszem, nie byli fanami mugoli oraz w szczególności mugolaków, ale to co się wydarzyło tylko dowodziło, że zaczyna się wojna.

Nagle podszedł do nas Ron. Weasley był ostro wkurzony, a nie istniała chyba na świecie nic gorszego od narwanego Gryfona. Dodatkowo wkurzonego. Szarpnął Malfoy'a za szaty.

-Ty tleniony, pieprzony śmierciożerco! To wszystko przez twoich przyjaciół. Powiedz nam może kto będzie następny, co? 

Byłam praktycznie pewna, że on coś wiedział. Nie zabił on jednak nikogo i nie miał na to najmniejszego wpływu. Wstałam od stołu i podeszłam do wściekłego Weasley'a.

- Ron to nie jego wina - powiedziałam podchodząc bliżej i próbując go uspokoić.

Nie chciałam, żeby zrobił coś głupiego, czego będzie żałował. Z całej Złotej Trójki jego najmniej darzyłam sympatią, ale wierzyłam, że jest dobrym człowiekiem. Dodatkowo widziałam po moim bracie, że jeszcze chwila i mu coś zrobi.

- Oczywiście, że jego! Naprawdę w to wierzysz?

- On...

- I ty go jeszcze bronisz? - przerwał mi i spoglądając na mnie z wyrzutem.

Atmosfera była napięta. Bałam się cokolwiek powiedzieć ze względu na to, że po jednym źle dobranym słowie wszystko mogło wybuchnąć.

- Tak myślałem - powiedział, po czym odwrócił się i przywalił Draco w nos.

Hereditatem |d.mWhere stories live. Discover now