Rozdział 22

2.8K 113 176
                                    

Przed wczoraj odbył się mój plan i wiele innych trudnych rzeczy. Wczorajszy dzień cała nasza piątka przesiedziała w domu. Wszyscy nie odstępowali mnie na krok, żeby jak to ujęli "nic mi nie strzeliło do głowy". Aniela za każdym razem, gdy szłam do swojego pokoju od razu szła za mną, bo doskonale wiedziała, że znajduje się tam broń.

Z tego co wiem, to powidziała chłopakom, że znalazła mnie samą w parku na ławce jak płakałam. Powiedziała im też o łapance, sytuacji z Edkiem i kłótni z Jankiem. Chociaż tyle, że nie wspomniała nic o.. o próbie samobójstwa.

Obudziłam się wcześnie. Zdziwiło mnie to, że Anieli już nie było w pokoju. Zazwyczaj to ja wstaje pierwsza. Postanowiłam się ubrać i uczesać.

*Pov.Maciek*

- Janek jest w łazience? - zapytałem po cichu.
- Tak. - odpowiedział Tadeusz.
- O co chodzi? - zapytała Aniela.
- Pani Leono, może pani podejść na chwilę? - zapytałem kobietę w kuchni.
- Co się stało dzieci? - zapytała wycierając ręce w chustkę.
- Musimy to zakończyć raz na zawsze. - powiedziałem stanowczo.
- Co masz na myśli? - zapytała Aniela.

***

- Zrozumiano? - zapytałem.
- To bardzo dobry gest z twojej strony Maciusiu. - powiedziała pani Leona.
- Dobrze, to wszyscy na miejsca. I zachowywać mi się normalnie. - powiedziałem.
- Tak jest! - powiedzieli po cichu.

Razem z panią Leoną poszedłem do kuchni i zaczęliśmy przygotowywać śniadanie. Ja kroiłem chleb, pani Leona przygotowywała jajecznicę. Tadeusz stał w framudze drzwi patrząc to na nas, to na drzwi łazienki wyczekując, aż Janek wyjdzie. Aniela siedziała w ciszy w pokoju Tadeusza.

- Wolna! - zawołał Janek wychodząc z łazienki.
- Dobra! - zawołała Tadek i poszedł w jej kierunku.
- Janeczku chodzino na chwileczkę. - powiedziała pani Zawadzka.
- Się robi pani Leono! - powiedział z uśmiechem na twarzy.

Kątem oka spojrzałem na szybkie ruchy Tadeusza, który to jak najszybciej przeprowadzał Anielę ze swojego pokoju do łazienki. Po chwili oboje w niej zniknęli.

Faza pierwsza zakończona sukcesem.

- Serwus Janek! - powiedziałem, kiedy oparł się o krzesło.
- Serwus! - odparł. - O co chodzi proszę pani?

Kobieta wytarła dłonie i obróciła się w stronę piegowatego.

- Janeczku mógłbyś iść obudzić Anielę? Zaraz będzie śniadanie, nie chcę, żeby jej wystygło. - powidziała błagalnym tonem.
- Ale czemu ja..? - zapytał.
- Oj Maciuś mi tu pomaga, Tadeusz jest w łazience, Anastazja poszła do piekarni po drożdżówki. Idź że Janeczku! -
- Dobrze prosze pani. - uśmiechnął się. - Ale chce za to podwójną porcję jajecznicy! - zaśmiał się.
- Dobrze kochany. Bardzo ci dziękuję dziecko. Tylko nie przestrasz jej. - powiedziała i pogroziła mu palcem z uśmiechem.
- Niech się pani nie martwi! - zaśmiałem się.

Janek zaczął kierować się w stronę pokoju Anki. Wyszłem szybko z kuchni udając, że idę do pokoju Tadka po coś.

*Pov.Aniela*

- Słyszysz coś? - zapytałam szeptem.
- Tylko ciebie - powiedział Tadek, który stał na wprost mnie.
- To nie jest zabawne. - przewróciłam oczami. - Kiedy on tam wreszcie pójdzie.
- Jak będziesz tak gadać to nic nie usłyszymy. - powiedział.
- Ej gołąbeczki przestańcie się migdalić. - powiedział szybko Maciek otwierając drzwi łazienki.

Poczułam się strasznie zażenowana. Moje policzki oblał krwawy rumieniec. Czemu? Dlatego, że staliśmy z Tadkiem na wprost siebie, bardzo blisko, ja na palcach próbując dorównać mu wzrostowo w czasie naszej sprzeczki.

Spokojnie jak na wojnieWhere stories live. Discover now