Rozdział 12

2.8K 110 152
                                    

Wstałam dziś nadzwyczaj wcześnie, a właściwie to Aniela mnie obudziła..

- Anastazja! - zawołała szeptem, rzucając we mnie poduszką. - Wstawaj! Szybko!
- Co się dzieje.. - mruknęłam zaspana nawet nie otwierając oczu. - Jest środek nocy..
- Dziewczyno jest siódma rano.
- Jest środek nocy.. - mruknęłam niezadowolona z faktu, iż mnie obudziła.

Powoli usialam na łóżku i wpatrywałam się w blondynę.

- To ci się dzieje? - zapytałam.
- Patrz! - machnęła do mnie ręką, żebym zbliżyła się do niej.

Stała przy drzwiach i wpatrywała się w dziurkę od klucza.

- Widzisz? - zapytała.

Spojrzałam. Byli tam półnadzy, bo w spodniach, ale z nagim torsem chłopcy.

- A na mnie to krzyczałaś, jak ci to pokazywałam w lesie! - powiedziałam.
- Wtedy mogli nas nakryć. Teraz nie mogą. - odparła. - Widzisz! Tam jest Tadeusz!
- Dziewczyno mieszkam z nim. Widok jego półnagiego ciała to dla mnie żadna nowość. - przewróciłam oczami.
- Ale patrz! Tam jest też Janek!

Starałam się powstrzymać. Naprawdę! Ale to było silniejsze ode mnie. Spojrzałam.

- Wiedziałam, że się nie powstrzymasz. - zaśmiał się.

- Oj cicho bądź! - odpowiedziałam.

Patrzyłam na Janka. Czułam jak mimowolnie robi mi się ciepło, a na moich policzkach pojawiają się rumieńce.

- Dobra posuń się. Teraz moja kolej. - przesunęłam się i zrobiłam miejsce Anieli.

Oparłam się o ścianę i przejechałam dłonią po twarzy. Anka co się z tobą dzieje? Zwariowałaś! Po prostu zwariowałaś! Żeby taki Janek namieszał ci w głowie..

- Dobra teraz możesz się z powrotem położyć. - powiedziała odchodząc od drzwi. - Ubrali się już. - powiedziała z lekki zawodem.
- Teraz nie zasnę! Za dużo widziałam, żeby teraz w spokoju zasnąć! - zaśmiałam się.
- Janeczek to ci namieszał w życiu, przyznaj się..
- Oj namieszał.. i miesza wciąż.. - powiedziałam opadając na łóżko.
- Miłość jest strasznie dziwna.. - powiedziała Aniela opierając się moje łóżko.
- A żeby tylko ona. - odparłam.

*Pov.Janek*

Wstaliśmy, a właściwie to zostaliśmy obudzeni przez Maćka, wcześnie rano.

- Chłopaki jestem głodny! - zaczęło burczeć mu w brzuchu tak, jakby nie jadł rok.
- Maciek jest szósta trzydzieści! Jemy śniadanie dopiero o ósmej. Anka na pewno jeszcze śpi! - mruknął zaspany Tadeusz.
- To Janek może ją obudzić. Wstanie od razu na równe nogi. - zaśmiał się Dawidowski.
- Prędzej by go zabiła za to, że ją obudził tak wcześnie! - zakpił Zośka. - Jest takim samym śpiochem jak ty. - mruknął. - Dla niej ta godzina to jeszcze środek nocy.
- To urocze. - mruknąłem kładąc głowę na rękach.
- Przecież ona nigdy nie wstaje późno. - zdziwił się Maciek.
- Zło nigdy nie śpi. - mruknął ziewając. - Wstaje w miarę wcześnie, ale to dla tego, że nie potrafi długo spać. To jest jak paradoks. Mogła by przesiadywać w łóżku całymi dniami, ale jej organizm zwyczajnie na to nie pozwala.
- Fascynujące - zaśmiał się Maciek - To co robimy? - zapytał, a jego głód dał o sobie znak.
- Ja nie mam zamiaru jej budzić. Już nie raz oberwałem. - powiedział Tadek.
- Janeczku masz szansę! - powiedział dryblas. - Tylko weź ze sobą jakąś broń!
- Urok osobisty wystarczy. - zaśmiałem się.
- Oj Janek, uwierz mi, ta apteczka będzie ci potrzebna. - powiedział Zośka.
- Idę do łazienki. - powiedział Maciek.

Powoli wszyscy wyszliśmy z pokoju. Maciek poszedł do łazienki, a my z Zośką planowaliśmy akcję "obudzić lwice".

- Ubierz się lepiej. - rzucił mi koszulę. - Bo tym bardziej nie wstanie! - zaśmiał się.
- Przypominam ci, że tam jest jeszcze Aniela. Ją też mam obudzić?
- Ją zostaw w spokoju. - mruknął.

Spokojnie jak na wojnieWhere stories live. Discover now