Szybko złapałam moją torbę wypełnioną książkami i pobiegłam jak najszybciej do domu. Nie odezwałam się do niego. Nie odwróciłam się. Miałam dość dzisiejszego dnia. Miałam dość jego, siebie, własnych myśli, własnych czynów. Miałam po prostu dość.

*Pov.Janek*

Objąłem ją. Widziałem, że tego potrzebowała. Było mi jej tak szkoda. Czułem się przy niej tak dobrze i chciałem, żeby ona też poczuła się dobrze, bo właśnie na to zasługiwała. Odwzajemniła mój gest. Czułem jej łzy na moim torsie. Chciałem, żeby jej ulżyło, żeby wreszcie uwolniła to z siebie. Wtedy pocałowałem jej włosy i oparłem swoją głowę na jej. Jej włosy miały piękny malinowy zapach. Zacząłem gładzić jej plecy swoją ręką.

I wtedy poczułem odepchnięcie. Anastazja stała na wprost mnie. Widziałem żal w jej oczach. Wzięła swoją torbę i pobiegła. Stałem sam na dziedzinicu i wgapiałem się w jej sylwetkę, która z każdą chwilą oddalała się coraz bardziej.

– Cholera! – krzyknąłem sam do siebie.

Zacząłem iść w stronę mojej kamienicy. Przyśpieszyłem kroku, a ręce miałem w kieszeni. Byłem zły. Ale nie byłem zły na Anastazję. Byłem zły na siebie. Jakim ja byłem cholernym dupkiem! Co ja sobie myślałem! Dziewczyna płacze, bo rujnują jej się plany na przyszłość, a ja zawsze muszę zjebać!

Boże.. Przecież wystarczyło ją tylko przytulić.. Przecież czułem się tak dobrze w jej objęciach.. Nie jestem zdziwiony jej reakcją. Choć może tylko trochę..

Mam nadzieję, że mi tylko szybko wybaczy, bo nie zniósłbym, gdyby się na mnie gniewała. Nie zniósłbym gdybym nie mógł patrzeć w te jej piękne niebieskie oczy.

*Pov.Anastazja*

Wparowałam do domu jak burza i wbiegłam do mojego pokoju. Zamknęłam się na klucz i usiadłam na łóżku. Przez okno zobaczyłam Janka. Szedł szybkim krokiem, a ręce miał w kieszeni. Był zły i był to widać.

Był zły na mnie czy na siebie? Czy powinnam tak zareagować? Może postąpiłam zbyt pochopnie? A może wogóle nie powinnam na to pozwolić?

Opadłam na łóżko pogrążona w myślach. Kiedy mnie objął czułam się tak dobrze! Czułam, że znikają wszystkie moje smutki. Ale kiedy pocałował moje włosy. Ostro przesadził. Nie znałam dobrze Janka, a nawet jeżeli to nie powinniśmy przekraczać koleżeńskich granic. Poza tym chciałam się tylko zparzyjaźnić, bo nigdy nie było między nami kolorowo. Nie chciałam, aby do tego doszło. Rozumiem.. Chciał mnie pocieszyć, ale samo przytulenie wystarczyłoby.

Najgorsze było dla mnie poczucie winy. Czułam się niesprawiedliwe względem dwóch osób. Względem siebie, bo pozwoliłam mu się do siebie zbliżyć i nie odmówiłam mu. Oraz względem Maćka.

Od czasu tego pamiętnego tańca byliśmy z Alkiem bliżej niż kiedykolwiek wcześniej. Dużo się zmieniło. Dużo się spotykaliśmy i rozmawialiśmy. Był dla mnie opiekuńczy i troskliwy. Był prawie jak Tadeusz! Byliśmy czymś więcej niż przyjaciółmi, ale mniejszym niż kochankami. Kochaliśmy się po przyjacielsku. Nie mogłam nazwać go chłopakiem, ale źle mi było nazywać go przyjacielem. Nie wiem, jak to się rozwinie. Nie wiem, co czuje Maciek. Nie wiem, co czuję ja.

Ale byłam pewna, że czułam się źle po sytuacji z Jankiem.

W końcu zasnęłam. Byłam zmęczona całym tym dniem. Całą tą sytuacją.

Obudziłam się o dwudziestej trzeciej. Byłam ciągle nieprzebrana, a mój pokój był nadal zamknięty. Odczuwałam niemały głód. Wstałam z łóżka i przejrzałam się w lustrze. Byłam rozczochrana, a moje oczy czerwone od płaczu. Otwarłam pokój i weszłam do kuchni, żeby zjeść coś na szybko. Zrobiłam sobie kanapkę z serem żółtym. Usiadłam przy stole i zaczęłam jeść.

Spokojnie jak na wojnieWhere stories live. Discover now