4

1K 32 0
                                    

Przed szkołą
Viki czekała na hope aby wrócić do domu. Dalej kipiła nienawiścią do tego gangu więc gdziekolwiek go widziała to uciekła lub szła w inną stronę. Teraz czekała sama na placu przed drzwiami głównymi.
-no dalej Hope... Miałaś to szybko załatwić-powiedziała do siebie
Pov hope
Miała już wracać z victorią do domu ale zapomniałam ćwiczeń z szafki. Niestety musiałam się wrócić. Viki chciała iść ze mną ale stwierdziłam że szybko to zrobię. Stojąc już przy szafce próbowałam włożyć ćwiczenia do plecaka. Niestety miałam już tyle książek że nie chciały się zmieścić. Po kolejnej nieudanej próbie zdenerwował się przez co machnęłam tak plecakiem aż wyleciały wszystkie książki i zeszyty na podłogę.
-świetnie-powiedziałam zirytowana pod nosem. Klęknęłam i zaczęłam zbierać to wszystko od początku. Byłam mega wkurzona ponieważ dziś nic mi nie wychodziło. Najpierw nauczycielka zapytała mnie na biologi potem zrobiłam źle zadanie z matmy ponieważ podstwaiłam zły wzór, wylałam na siebie sok na przerwie, a z sprawdzianu z angielskiego dostałam 1 a teraz to. Myśląc o tym wszystkim coraz bardziej się wkurzałam przez co zaczełam cisnąć tymi podręcznikami w plecak zaginając przy tym okładki i strony. Nagle usłyszała kroki zatrzymujące się przy mnie. Ktoś ewidentnie nademną stał ale byłam tak wściekła że nawet nie miałam ochoty sprawdzać kto to. Po paru minutach zobaczyłam że kuca obok mnie Hoseok z uśmiechem na twarzy.
-coś się stało kruszynko? - cwaniakowy uśmieszek
Westchnęłam z irytacją. Tylko jego mi jeszcze brakowało. Teraz będzie się ze mnie nabiał jaka ja jestem ułomna bo nie umiem spakować książek do plecaka.
-oj już przepraszam chciałem się tylko podroczyć
-... - ignorowałam go coraz bardziej się denerwują i wciskając te książki rozwalając je
-no już-złapał mnie za ręcę-uspokój się. Gniewem tego nie zrobisz - popatrzył mi w oczy z tym swoim lekki uśmiechem. Ku mojemu zdziwieniu momentalnie się uspokoiłam zapominając o wszystkich problemach
-no już spokojnie... Oddychaj-kontynuował j hope-bardzo ładnie. A teraz pomogę Ci to spakować dobrze?
Przytaknęłam lekko głową a j hope zabrał ręcę z moich ramion i zaczął pakować moje książki delikatnie do plecaka tak aby się nie pogniotły.
Ja tylko wpatrywałam się w niego...
Nie spodziewałam się że będzie chciał mi pomóc. Nie zachowywał się tak jak mówią. Wydawał się czuły i delikatny. Nie mogłam zrozumie jak kogoś takiego każdy się bał...
Koniec pov hope
Viki stała zmarznięta przed szkołą
-już jestem- powiedziała hope wychodząc ze szkoły
-co tak długo? Ile mam na ciebie czekać?!wiesz jak ja zmarzłam?!?
-przepraszam miałam mały wypadek... Wypadły mi wszystkie książki z plecaka...
-dobra dobra choć już bo zaraz zmienię się w sopel lodu
-ok

w szkole z btsWhere stories live. Discover now