Rodział 22

143 8 3
                                    

- Może dzisiaj zostaniecie u mnie, opowiem wam o misji i nadrobimy parę zaległości, a jutro wyruszycie na swoją misję. Co wy na to?

- Przyjmujemy twoją ofertę, stara przyjaciółko

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

OCZAMI LUCY

Obudziłam się wypoczęta i gotowa do akcji. Energia wręcz buzowała w moich żyłach. Dzień wcześniej razem z Isil uzgodniłyśmy szczegóły naszej misji. Dowiedziałam się, gdzie najczęściej atakuje to stworzenie i że najprawdopodobniej jest to zwykłe zwierzę zamienione w potwora za pomocą czarnej magii. Z Wendy o mówiłyśmy plan akcji, a potem rozmawiałyśmy z moją dawną przyjaciółką. Poszłyśmy spać późno, jednak wystarczająco wcześnie, by nabrać energii przed misją.

Po prawie pół godziny leżenia w łóżku bez specjalnego celu, postanowiłam wstać. Szybko wskoczyłam pod prysznic, ubrałam się i upięłam wysoko włosy, aby nie przeszkadzały mi w walce. Dopiero wtedy poszłam obudzić Wendy i Carlę.

Zaczęłam delikatnie potrząsać ramieniem mojej siostrzyczki, a ta po krótkiej chwili otworzyła swoje piękne, duże oczy. 

- Dzień dobry, Lucy-nee! - Przywitała się wesoło i wstała z łóżka, by sama się przygotować.

Chciałam już budzić Carlę, ale ta obudziła się już wcześniej i tylko się ze mną przywitała, dołączając do niebieskowłosej w przygotowaniu się do dnia.

- Idę do kuchni, przygotuję nam śniadanie, dziewczyny - Rzuciłam przez ramię wychodząc z pokoju, nie czekając na ich odpowiedź

Wchodząc do kuchni, zobaczyłam w niej Isilwanyanę. Właśnie podawała jajecznicę.

- Cześć! - Powiedziałam przechodząc przez drzwi

- Oh! Cześć Lulu! Właśnie przygotowywałam nam śniadanie i miałam po was pójść. - Odpowiedziała

- A ja powiedziałam dziewczynom, że to ja zrobię śniadanie - Powiedziałam z udawanym rozczarowaniem

- Niestety, będziecie musieli przetrwać z moim gotowaniem - Odpowiedziała mi równie żartobliwym tonem

- Widocznie będziemy musieli - Rzekłam, zabierając talerze z kuchennego blatu i kładąc je na stole. Isil położyła obok nich sztućce i i szklanki, a ja przeniosłam dzbanek z kompotem. Moja dawna koleżanka położyła jeszcze tylko miskę z mięsem dla Wise i wszystko było gotowe

Chwilę potem dołączyły do nas dziewczyny. Jedzenie znikło szybko, jednak znalazłyśmy czas by jeszcze o czymś porozmawiać. Niestety wkrótce nadszedł czas, kiedy usiałyśmy wychodzić i wykonać swoją misję.

Zaczęłyśmy przedzierać się przez las. Był on gęsty i ciemny. Większość czasu albo szłyśmy w półmroku albo przy świetle magicznych kul. Z wytropieniem zwierzęcia nie było problemu. Wręcz śmierdział czarną magią, a każdy z nas miał dobry nos. 

Po niecałej godzinie wędrówki zobaczyłyśmy polanę, a na niej jaskinię. Ściany jaskini były całe w śladach pazurów. Pasowały one do tych lwa górskiego, były tylko trochę większe. Szybko złapałam Wendy za rękę, gdy ta chciała już wejść na polanę. Pociągnęłam ją kawałek w głąb lasu i dopiero wtedy powiedziałam

- Musimy być cicho. Najprawdopodobniej przemieniony został lew górski. Mają wyśmienity słuch, więc starajcie się być cicho. Są raczej rzadko spotykane, zwykle unikają ludzi. Preferują atak z zaskoczenia, gdy ofiara jest blisko i mogą ją dopaść w jednym skoku.

- Więc co robimy? - Zapytała się mnie Carla

-Co najważniejsze: Nie możemy go zabić. Jest to gatunek chroniony. Wiem, że byście tego nie zrobiły, ale jakby się do was zakradł, starajcie się raczej go powalić. Uważajcie na pazury i zęby, to jego główna broń. Nie dajcie mu uciec. Nie wiem, czy ta mroczna magia nie dała mu jakiejś mocy, więc bądźcie czujne. - Zaczęłam tłumaczyć - Carla. Chcę abyś stale była przy Wendy i w razie czego ją uniosła i poleciała w bezpieczne miejsce. Twoim celem jest unikanie jego ataków.Wendy. Twoim zadaniem jest zatrzymać go w jednym miejscu. Ja postaram się zdjąć z niego tą klątwę. W razie czego przyzwę Thunderbolta. Wise, jeśli będziesz musiała, kryj mnie, proszę, ale skup się raczej na obronie dziewczyn. Wszyscy zrozumieli?

Fairy Tail udoskonalona mocWhere stories live. Discover now