Rozdział 18

210 19 7
                                    

Opowiedziałam mu wszystko. On tylko siedział i słuchał, co jakiś czas zadając pytania. Wtedy naprawdę zrozumiałam, że nie miałam czego się bać. Że to tutaj mam rodzinę, która mnie kocha pomimo wszystko.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Dwa dni po tym mogłam już wyjść z lecznicy. Byłam w pełni wyleczona już wczoraj, ale nie chce rozzłościć magini, która się mną zajmowała. Pani Porlyusica może być czasami straszna, ale mnie i Wendy nie traktuje tak źle jak reszty. Normalnie musiałabym zostać jeszcze dłużej, ale Wise i mała zabójczyni smoków już wcześniej mnie podleczyły. Poza tym ja również posiadam niebiańską magię. Jednak w przeciwieństwie do Wendy potrafię sama się uleczyć. Czemu więc nie zrobiłam tego wcześniej, w trakcie walki? To proste. Po pierwsze zabiera za dużo magii, po drugie inkantacja jest za długa. Byłabym wtedy całkowicie otwarta na atak. Wcześniej z tego nie korzystałam, bo byłoby to zbyt podejrzane.

Schodziłam właśnie ze schodów do głównej hali. Było tam zaskakująco cicho. Aż za cicho jak na naszą gildię. weszłam, cały czas gotowa do obrony. Nagle dziesiątki jak nie setki ludzi wyskoczyły z ukrycia. Miałam już zaatakować, kiedy...

Zauważyłam, że to tylko członkowie gildii krzyczą "Niespodzianka!" Zrobiło mi się ciepło na sercu, ale też byłam na nich nieco zła za to, że mnie przestraszyli. Ten atak dalej nie opuścił mojego umysłu.

- Naprawdę wam dziękuję - Powiedziałam z nieco wymuszonym uśmiechem, który dosłownie chwile potem stał się prawdziwy, kiedy wszyscy moi przyjaciele zamknęli mnie w szczelnym uścisku.Byłam całkowicie szczęśliwa.

Balowaliśmy długo. Niestety sporo ludzi się upiło. Tak właściwie trzeźwe zostałyśmy tylko Mira, ja, w miarę Levy i exceedy. No i oczywiście Wendy i Romeo, ale oni są po prostu za młodzi by pić. Posprzątałyśmy to, co się dało.

- Wendy? Masz ochotę przyjść z Carlą do mnie na noc? W internacie i tak mało kto będzie. - Zapytałam

- Pewnie Lucy-nee. - Usłyszałam w odpowiedzi

- Ostatnio spędzamy więcej czasu u ciebie niż u nas. - Powiedziała Carla

- Ja tam nie mam nic przeciwko towarzystwu. - Odparłam - Według mnie mogłybyście nawet ze mną zamieszkać na stałe.

- Naprawdę? - Zobaczyłam jak zaświeciły się oczy niebieskowłosej.

- Oczywiście. Miejsca mam naprawdę dużo, poza tym nawet gdybym nie miała, to znalazłabym trochę dla małej siostrzyczki.

- Może to dobry pomysł? - Zamyśliła się Carla - Mam już chwilami dosyć niektórych dziewczyn. Nawet nie wiesz jakie są głośne w swoich pokojach

- Myślę, że się cieszę, że jednak zrezygnowałam z zamieszkania tam. - Zaśmiałam się - Prześpicie u mnie noc, a jutro rano pójdziemy po wasze rzeczy. Zgoda?

W odpowiedzi kiwnęły tylko głową i poszłyśmy do mojego mieszkania. Oczywiście przed pójściem spać długo jeszcze siedziałyśmy i rozmawiałyśmy na wszelkie tematy. Udało mi się wydobyć z Carli informację, że pomimo jej zimnego zachowania do happiego, tak naprawę go lubi. Po prostu boi się, że jeżeli zacznie z nim chodzić, nie będzie miał kto opiekować się Wendy. Ale razem z niebieskowłosą wymusiłyśmy z niej obietnicę, że pewnego dnia się zgodzi. Za to w zamian ja musiałam przyrzec, że nigdy nie zostawię Wendy. Chyba, że na misję, ale wtedy Carla musi o tym wiedzieć. Żeby ją uspokoić powiedziałam, że nawet jeśli opuszczę gildię, przeprowadzę się, albo po prostu pojadę gdzieś na dłużej, dziewczynka będzie mogła pojechać ze mną.

Kiedy nadeszła pora na spanie, wszystkie położyłyśmy się na moim wielkim łóżku. Kiedy pierwszy raz u mnie nocowały, chciałam zająć kanapę, a im pozwolić spać w moim łóżku. Ale oczywiście nie zgodziły się, twierdząc, że to moja łóżko i to ja powinnam tam spać. Ja za to uważam, że to one są moimi gośćmi, więc to ja powinnam spać na kanapie. Dlatego poszłyśmy na kompromis. Od tego czasu zawsze dzielimy moje łóżko. Nie mogłam dać im spać w drugim pokoju, bo nie ma tam po prostu łóżka. Zanim się wprowadzą, muszę jedno dokupić.

Magiczny przeskok w czasie~~

Jak zwykle obudziłam się pierwsza i poszłam zrobić śniadanie. Dzisiaj postawiłam na jajecznicę. Chwilę po tym jak wylałam jajka na patelnię obok mnie pojawiła się młoda zabójczyni smoków. Jak zwykle nawet przez sen zwęszyła śniadanie. Jedyną osobą która szybciej reaguje na jedzenie jest Natsu.

Dałam dziewczynce talerze i sztućce, mówiąc by je rozłożyła. Nałożyłam jedzenie i po chwili talerze były puste, a my wyruszyłyśmy na zakupy.

Po paru godzinach wróciłyśmy do domu z pełnymi torbami. Byłyśmy już na wróżkowych wzgórzach po rzeczy dziewczynki. Pomogłam jej układać rzeczy w jej pokoju, a potem ruszyłyśmy do gildii.

Cześć wilczki! Nie chcę się zbytnio rozpisywać z przeprosinami, ale musicie wiedzieć, że nie działał mi ostatnio komputer. Dlatego znowu spóźniłam się z rozdziałem. W każdym razie mam nadzieję, że się wam podobał rozdział!

Fairy Tail udoskonalona mocWhere stories live. Discover now