Rozdział trzydziesty dziewiąty

211 14 2
                                    

Rozdział Sprawdzony.

&&&&&&&&&&&&&&&&&


Dzień mijał nam spokojnie. No nie licząc wydarzeń ze szkoły. Siedzieliśmy przed telewizorem oglądając jedną z bajek Disneya. Nie wiem jak Hiro nas na to namówił. Albo nie wiem wystarczyło tylko by spojrzał na nas tymi swoimi błyszczącymi oczkami i przepadliśmy oboje. Tak oboje ja i Kastiel, który siedział i głaskał Hirosia po głowie. Hiro bez problemu usnął z główką na jego kolanach. Nie wiem, dlaczego, ale przez myśl mi przeszło, że tworzymy szczęśliwą rodzinę. Ja, Kas i Hiro. Uśmiechnęłam się n tę myśl. No nie powiem, że taki obrazek nie przypadł mi do gustu, bo wręcz przeciwnie. Patrzyłam jak zaczarowana na chłopaka obok mnie. Nagle jego wzrok z telewizora przeniósł się na mnie. Nasze spojrzenia się skrzyżowały.

-Yuzuki, o czym tak rozmyślasz? –Zapytał z zawadiackim uśmiechem.

-Nadawał byś się do roli ojca. –Odparłam.

-Tak uważasz? –Zapytał zdziwiony.

-Owszem to, w jaki sposób patrzysz i jak się odnosisz do Hiro mówi samo za siebie.

-Wiesz na ogół taki nie jestem, ale ten dzieciak –Spojrzał na chłopca z czułością i miłością. –Ma coś w sobie, że...

-Że nie możesz przestać się o niego martwić. Że chcesz mu dawać to, co najlepsze i by był szczęśliwy. –Dokończyłam za niego.

-Tak dokładnie! –Krzyknął na tyle cicho by nie obudzić malca. –Skąd wiedziałaś?

-Też tak mam. –Odparłam z uśmiechem spoglądając na mojego skarba. –Rozpalił we mnie miłość, którą myślałam, iż straciłam rok temu. –Przeniosłam wzrok na zaintrygowanego moimi słowami stalowookiego. –Miłość rodzicielską. Pomimo, iż dzieci swoich nie posiadałam to moje siostry traktowałam jak własne córki. –Mój wzrok przeniósł się na telewizor i stał się odległy. –Pamiętam to, jak by to było wczoraj. Pierwsze słowa Miji skierowane w moją stronę

Siedziałam wraz z dziewczynami w moim pokoju a raczej w naszym pokoju. Tara siedziała przy małym biureczku kończąc prace, jaką zadała im przedszkolanka. Ja wraz z już prawie roczną Miją bawiłam się pluszowym króliczkiem. Mała wesoło mówiła w tylko sobie znanym języku. Położyłam ja na chwilkę na dywanie by chwycić za mleko stojące na szafce. Gdy nachyliłam się, aby ponownie wziąć ją w ramiona moja mała kruszynka wygugała pierwsze słowo, które zrozumiałam.

-Ma-gu-ma

-Skarbie! –Krzyknęłam uradowana. –Nie mama, ale siostra kruszynko. –Powiedziałam lekko smutna, ale słowa Tary wróciły mi radość.

-Wiesz Yu dla nas jesteś jak mama. –Powiedziała przytulając się do mojego boku. –Bo ty się nami opiekujesz nie ona. Ty się nami przejmujesz. To ty o nas dbasz. Tulisz, gdy płaczemy, rozbawiasz, gdy smutamy, chronisz, gdy ktoś chce skrzywdzić i po prostu jesteś, dlatego ty jesteś mamą a nie ona. –Powiedziała z uśmiechem. Uważając na Miję w mych ramionach przytuliłam Tarę szepcząc im.

-Dziękuje to wiele dla mnie znaczy kocham was jak siostry i własne córki.

-Czyli... -Zaczął chłopak.

-Czyli traktowałam je jak córki a one mnie jak matkę, choć mówiły mi po imieniu. I to dla tego tak bardzo się zmieniłam po ich stracie. –Skończyła za niego.

-Rozumiem... -Przerwał mi dzwonek do drzwi. Szybko poszłam otworzyć a za drzwiami czekała mnie niecodzienny widok, a mianowicie Yuki i Akio, Lys i Diana, Nat i Mari, Aga i Armin, Roza i jakiś czarnowłosy oraz Alexy i Kentin. No proszę mamy prawie pełen skład. Zanim zdążyłam się odezwać głos zabrał Natuś.

-Zack i Masaru przybędą, gdy skończą misje.

-Zapraszam, więc rodzinkę. –Odpowiedziałam przepuszczając gromadkę dzieciaków. No może nie wszyscy to dzieci.

-Yu stara dupo jak dawno cię nie widziałem! –Krzyknął zadowolony Akio, za co oberwał ode mnie po łbie. –Ała! Za co? –Zapytał z wyrzutem.

-Dziecko śpi.

-Co!? Jakie dziecko!? –Zaczął się wydzierać, za co oberwał od Yuki i oczywiście ode mnie.

-Moje dziecko idioto. Chodzicie do salon... -Przerwałam słysząc płacz.

Pędem ruszyłam do salonu a reszta poszła w me ślady. Gdy wpadłam jak burza do salonu myślałam, że cukrzycy dostane. Kastiel chodził z Hiro na rękach i kołysał go lekko nucąc melodię. Po chwili Hiroś dalej spał spokojnie w ramionach chłopaka. Szybko pokonałam dzielący nas dystans i ucałowałam mojego cudownego chłopaka w policzek.

-I ty mi mówisz, że na ojca się nie nadajesz?

-No to tak samo wyszło... A teraz wybacz, ale idę położyć naszego brzdąca do łóżka. –Cmoknął mnie szybko w usta a ja patrzyłam jak zaczarowana, gdy wchodził z chłopcem po schodach.

-Chcecie coś do picia? –Spytałam towarzystwo, które zdążyło już zająć kanapy.

-Tak jakiś sok? –Odezwał się Armin.

-Dobra to zrobię soczku. –Uśmiechnęłam się do nich.

-O nie ja wiem, co ten uśmiech znaczy idę z tobą żebyś nic tam nie dosypała! –Odezwała się Yuki.

-Dobra spoko.

Udałyśmy się razem do kuchni. Szybko znalazłam jakieś soki w lodówce i powystawiałam na tackę szklanki. Razem z kuzynką gadałyśmy o kilku mało istotnych rzeczach, ale wiedziałam, że cos ją gryzie.

-Yuki, co jest? –Zapytałam.

-Bo ja mam wrażenie, że... no, że Akio mnie już nie kocha!    



##################

Dzisiaj wyjątkowo krótki, ale być może jutro bądź w niedziele kolejny!  

Gdy nikt nie widzi || Tom Pierwszy Przezwyciężyć BólOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz