Rozdział ósmy

367 26 9
                                    

Całą piątką przekroczyliśmy próg naszego domostwa. Od razu po pomieszczeniu rozniósł się dźwięk drapania pazurów o panele podłogowe. Zaraz za rogu wybiegła Hera. Z jęzorem na wierzchu rzuca się na Nataniela przewracając go. Wszyscy prócz mnie wybuchli śmiechem.

-No już bydlaku złaź. –Powiedział rozbawiony Nat. Próbował powstrzymać ją przed zalizaniem go na śmierć. Próby były daremne, w końcu stęskniła się za nim.

-Hera ty zdrajczyni. –Odezwał się smutnym głosem Zack. Zaraz po wypowiedzeniu tych słów ostro ich pożałował, gdyż w mgnieniu oka został równie przewrócony na panele. Wywołał tym kolejną salwę śmiechu.

-Hera dosyć zaliżesz tych osłów. –Powiedziałam jak zwykle bez emocji. Suczka posłusznie zeszła z Zacka. –Dobra panienki głodne?

-O tak mamusiu zrób mi naleśniki z serem, bitą śmietaną i karmelizowanymi jabłkami. –Zaświergotał Zack.

-Po pierwsze nie jestem twoją mamusią Black.

-Proszę cię Yu zrób naleśniki dawno nie jadłem twojego specjału, ale dodaj mięty! Pliskaaaa!!! –Prosił ze szczenięcymi oczkami Nataniel.

-Dobrze zrobię. –Westchnęłam. –Idźcie do salonu. Tylko nic nie rozwalcie. –Spojrzałam groźnie na Nataniela i Zacka.

-Co złego to od razu my, co? –Zapytał z wyrzutem Zack.

-Mam ci przypomnieć, co stało się w Angers?

-Ale my nic... -Zaczął bronić ich obu Nataniel. Przerwałam mu.

-Nie w cale to ja rozwaliłam pokój hotelowy. To ja wyrzuciłam materac z jednego łóżka do basenu. Zrobiłam dziurę w ścianie. Stłukłam telewizor przymocowany do ściany. Spaliłam zasłony. Wyrwałam lampę z sufitu i wybiłam okno w łazience. –Wyliczyłam im szkody, które zrobili pierwszego dnia w hotelu. –No, ale to przecież był tylko pierwszy dzień.

-Dobra kumamy zero Zackowania i Natanielowania. –Powiedział Zack.

-Dobrze ujęte. –Zgodziłam się z chłopcami.

-Nie wierzę ten porządny Nataniel jest w stanie dokonać takich rzeczy? –Zapytała zdziwiona Diana.

-Owszem, kiedy jest w naszym towarzystwie. –Odpowiedział dumnie Black. –Ała to bolało. –Zdzieliłam go po łbie.

-Zachowuj się. –Udałam się w stronę kuchni w miarę dobrym humorze, co mnie zadziwia. No cóż pora zabrać się za gotowanie.

Po dokładnie godzinie jedzenie było gotowe. Poukładałam talerze z ustrojonymi naleśnikami na dwie tace. Z tacami ruszyłam w stronę salonu połączonego. Lysander i Diana wspólnie dyskutowali o jakiejś imprezie czy czymś podobnym. Nataniel i Zack pieścili Here oraz plotkowali o starych czasach jak stare babcie w markecie. Tak długo się papużki nie widziały. Słodkie.

-Żarcie głodomory alfonsa. –Powiedziałam typowy tekst jak za dawnych lat.

-Wreszcie nasz alfonsie. –Odpowiedział Nataniel.

-Nat tak chętnie dasz dupy? –Zapytał Zack.

-Ja nie jestem tobą Zacki. –Zaświergotał Nataniel.

-Gdybyś był, choć trochę inteligentny wiedziałbyś, że jestem dominantem. –Powiedział uwodzicielsko Zack, na co wywróciłam oczami. Zaczyna się. Pomyślałam. –Możemy sprawdzić na górze jak chcesz. Powiem ci skarbie, że w pełni cię zdominuję blondyneczko.

-Zaczynacie znowu. Ile razy będziemy to przerabiać? Nawet raz się przekonałeś Nataniel, że Zack dominuje.

-Raz po alkoholu.

Gdy nikt nie widzi || Tom Pierwszy Przezwyciężyć BólOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz