Rozdział szesnasty

271 24 5
                                    

Rozdział Sprawdzony.

&&&&&&&&&&&&&&&&

Perspektywa Nataniela:

Yuzuki wykrzyczała wszystko bratu. Wykrzyczała mu prawie całą swoją historię, ale nie tylko jemu. Cała klasa słyszała to, co ta drobna osoba przeszła. Spojrzałem z gniewem, bólem i odrazą na niegdyś mego idola. Podziwiałem go, gdy miałem sześć lat. Był dla mnie niczym brat, ale wszystko zniszczył. Gdyby nam tylko uwierzył teraz Yu prawdopodobnie nie płakałaby. Nie była by zniszczona od środka. Uśmiechałaby się, śmiała i śpiewała. Robiłaby to, co kocha. Tamta dziewczyna jest głęboko zamknięta. Skuta kajdanami, które nie pozwalają się jej wydostać. Zauważyłem, że Kastiel wybiega zaraz za nią. Mam nadzieję, że jej nie skrzywdzi.

Mój wzrok był utkwiony w osobę przede mną. Chłopak płakał chyba to, co powiedziała dotarło do niego. Teraz dopiero, teraz! Nie wytrzymałem i przyłożyłem mu z całych sił z pięść w twarz. Nie pochwalam przemocy, bo... a nie ważne, czemu po prostu jej nie pochwalam, ale teraz z chęcią jej użyję. Mitsumi spojrzał na mnie zdziwiony jak reszta klasy.

-Co teraz dotarło, na co ją skazałeś!? –Wywarczałem przez zaciśnięte zęby. –I tak nie wykrzyczała ci całej historii!

-Jak to? –Zapytał zdziwiony. Nie no ja go zaraz zabije! Nagle poczułem jak drobne ramiona oplatają mnie od tyłu. Dobrze mi znane ramiona.

-Nataniel uspokój się, bo go jeszcze zabijesz. –Mówiła uspokajając Marika. –Już spokojnie jestem przy tobie. Nic się nie dzieję.

-Jak nic się nie dzieje? –Zapytałem dalej lekko wkurzony.

-To tylko odległa przeszłość. Pamiętaj Yuzuki jest niezwykle silną kobietą skoro wytrzymała to dziesięć lat. To wspomnienia z tego okresu też wytrzyma. –Powiedziała spokojnie.

-Ale ona nie dawała rady! –Krzyknąłem bezradny na tamte chwile. –Głodziła się tylko po to by Mija i Tara miały, co jeść. Ból psychiczny był tak duży, że się cięła.

-Wiem to. –Powiedziała. –Lecz spójrz na nią. Już tego nie robi. Jest silna wierzę w nią. –Powiedziała bardziej się we mnie wtulając.

-Masz race. –Wziąłem głęboki wdech i wróciłem wzrokiem na byłego przyjaciela. –Jak już słyszałeś Yu się cięła i głodziła. By zdobyć jakiekolwiek pieniądze nocami i popołudniami, gdy dziewczynki były jeszcze w szkole łapała się wszelkiej pracy. Pewnej nocy, gdy ja zajmowałem się dziewczynami Yu została porwana. Wystawiona na targ z żywym towarem. Szczęście, że Zack z Cieni szukał swojego ukochanego, który również został uprowadzony. Yuzuki w tedy pomogła Cienią w walce. Co prawda tylko broniła dzieciaków, ale to pomogło. Zack zaproponował jej by dla nich pracowała. Nie zgodziła się, lecz gdy zapewnił ją, że jej bliscy będą bezpieczni, bo nie będzie formalnie należała do Cieni zgodziła się. Nocami walczyła na ringu i czasem pomagała im na misjach. Dzięki tym pieniądzom mogła zapewnić siostrą dobre życie, lecz szczęście dla niej nigdy nie trwało wiecznie. –Powiedziałem smutny. –Jak wiesz w urodziny zostali zamordowani wasi rodzice i wasze siostry. Sprawcy nie żyją. Yuzuki nie jest morderczynią, więc tak nawet nie myśl! –Warknąłem. –Pamiętam jak roztrzęsiona wszystko mi opowiadała. Otworzyła drzwi i wpadło trzech rosłych mężczyzn jeden ją przytrzymał. Kazała siostrą uciekać. Najpierw zastrzelili rodziców. Wyrwała się z uścisku faceta chcąc chronić siostry. Szybko została jednak z powrotem przyszpilona do zimnej ściany. Tym razem dwóch ją trzymało, gdy ona patrzyła jak trzeci zabija Tarę, która poszła w ślady siostry i chroniła własnym ciałem Mije. Gdy jej siostry zostały zabite ona straciła kontakt ze światem. Trzech mężczyzn dobierało się do niej! A ona stała nie robiąc nic tylko patrzyła na szkarłatną plamę otaczającą jej siostry. W tedy coś w niej pękło odepchnęła ich. Złapała za broń i wystrzeliła trzy pociski. Gdy ostatni trafił do domu wpadła policja. Yuzuki wyszeptała tylko przeprosiny do sióstr i już chciała pociągać za spust by się zabić, lecz jeden z glin ją powstrzymał. Oto cała historia. Tamtego dnia Yuzuki, jaką znałem i jaką kochałem jak siostrę umarła. Już się nie śmieje. Już się nie uśmiecha. Już nie śpiewa. Już nie gra. Życie w niej umarło, bo ktoś postanowił zabić osoby, dla których utrzymywała się przy tym pieprzonym życiu!!! Tamtego dnia straciłem siostrę. Została po niej tylko skorupa, którą i tak kocham i mam nadzieją, że jeszcze kiedyś dawna Yu wróci. –Powiedziałem załamanym głosem. –A ty myślisz, że wrócisz i wszystko będzie jak z bajki. Będziesz mieć małą siostrzyczkę i przyjaciela. Że nasza trójka powróci! Mylisz się! –Łzy skapywały mi z oczu.

-Już dobrze skarbie jestem tu. –Powiedziała Marika przytulają mnie i ocierając łzy. Ona zawsze była przy mnie i podnosiła mnie na duchu odkąd ją poznałem. Przy niej zawsze płakałem. Ona zawsze mnie pocieszała, gdy tego potrzebowałem. Kocham ją tak bardzo.

-Nataniel –Zaczął Mitsumi. –ja nie wiedziałem. Ja tego nie chciałem. Myślałem, że nie mówiliście w tedy prawdy.

-Mówiliśmy, prawdą było to, że gdy ciebie nie było to oni chlali i ćpali oraz znęcali się nad nią. Prawdą było też, że tylko ciebie kochali.

Perspektywa Kastiela:

Wybiegłem zaraz po Yuzuki z klasy. Bałem się o nią. Nie mogłem uwierzyć, że ona tyle przeszła. Za co ja się kurwa pytam!? Przecież ona jest istnym aniołem, więc dlaczego? Dlaczego życie ją tak pokarało. Dopadłem ją przy samochodzie. Nic nie mówiąc wtuliłem w swój tors. Ona od razu mocniej się we mnie wtuliła, nie hamowała łez. Staliśmy tak z dziesięć minut, po czym otworzyłem jej samochód i posadziłem ją na miejscu pasażera. Zająłem miejsce kierowcy i odjechałem w stronę mojego domu. Nic nie mówiliśmy. Z resztą nie wiedziałem, co miałbym powiedzieć.

Dojechaliśmy pod moje mieszkanie. Wysiedliśmy z auta. Złapałem ją za rękę i pociągnąłem w stronę mieszkania. Przepuściłem ją w progu. Demon podleciał nas przywitać. Wyczuł, co się dzieje, dlatego złapał ją za rękaw i poprowadził do mojego pokoju. Yuzuki bez słowa położyła się na łóżku a Demon ułożył się tak by mogła się w niego wtulić. Ja stałem w drzwiach pokoju podziwiając to jak mądrego mam psiaka.

Udałem się w stronę kuchni. Mieszkam sam no niby z rodzicami, ale oni w domu są raz na miesiąc albo i dwa. Więc defakto mieszkam sam. Postanowiłam zrobić Yuzuki gorącą czekoladę a sobie kawę. Gdy woda się gotowała ja rozmyślałem nad tym, jakim idiotą jestem. Tyle przeszła a ja, co rzucam się na nią z łapskami. Jestem na serio jakimś pojebem. Westchnąłem i zalałem kubki. Wróciłem do pokoju, lecz Yu już spała wtulona w Demona. Ten widok mnie rozczulił. Odstawiłem parujący kubek na szafkę i wróciłem do salonu. Zająłem miejsce na kanapie i pokrążyłem się w myślach. Obiecałem sobie, że od teraz zrobię wszystko byle by tylko przywrócić jej uśmiech. By przywrócić jej szczęście.   



###################

Gdy nikt nie widzi || Tom Pierwszy Przezwyciężyć BólOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz