Rozdział siódmy

389 25 16
                                    

Rozdział Sprawdzony 



Perspektywa Kastiela:

Chciała z tego, co zauważyłem przedstawić się krótko bez tego zbędnego pitolenia o sobie. Najwyraźniej nie chciała zdradzać nam swojej osobowość czy zainteresowań, lecz do akcji wkroczyła Diana. Dzięki niej dowiedziałem się, że młoda interesuje się muzyką i nawet gra na kilku instrumentach. Podobnież także nieźle walczy. No nie powiem zaskoczyło to mnie. Nie spodziewałem się by taka osóbka walczyła. Co prawda skądś ta blizna na twarzy musiała się wziąć. Pomimo, iż wiele osób mających na twarzy bliznę traci na urodzie, lecz nie ona. Ona z tą blizną wygląda pięknie. Patrzyłem na nią jak zaczarowany. Lys chyba zrozumiał to, że młoda się mi spodobała. Posłał mi porozumiewawcze spojrzenie. Na mojej twarzy wykwitł zadziorny uśmiech, gdy swoje kroki skierowała w stronę mojej ławki.

-Mała nie przedstawiłem się. –Wyszeptałem bardzo blisko jej kuszącego ucha, spoglądając na równie kuszącą szyje.

-Jakoś mało mnie to interesuje. –Odpowiedziała mi odpychając nieco moją głowę swoją drobną dłonią.

-Na imię mi Kastiel słońce. –Mówiąc to znowu się do niej przybliżyłem i złożyłem motyli pocałunek na jej odsłoniętej szyi. Za co oberwałem z łokcia w brzuch i skuliłem się trochę. Może i jest nie pozorna i drobna, ale siłę to ma rosłego chłopa.

-Gdyby mnie to interesowało.

-Widzę, że ostro grasz mała.

-Nie wiesz nawet jak ostro potrafię. –Tym razem to ona wyszeptała mi to do ucha.

-Z chęcią się przekonam. –Odpowiedziałem posyłając jej mój firmowy uwodzicielski uśmiech.

Gdy zadzwonił dzwonek pierwszy wyszedłem z klasy. Po czym oparłem się o szafki naprzeciwko klasy. Może i całą lekcje mnie ignorowała, ale teraz nie będzie mogła. Skubana udaje niedostępną, ale ja wiem, że prędzej czy później jej maska spadnie i wręcz rzuci się w moje ramiona. To tylko kwestia czasu.

Gdy wreszcie wyszła z klasy od razu została popchnięta przez Amber na szafki. Myślałem, że krew jasna mnie zaleje! Jak to coś śmiało choćby tknąć opuszkiem palca moją małą dziewczynkę. Ruszyłem w ich kierunku wolnym krokiem przysłuchując się wymianie zdań.

-Odwal się od mojego chłopaka! –Powiedziała to blondi. Chciałem parsknąć śmiechem. Proszę ja jej chłopakiem!? Kijem bym ją nie tkną. No dobra raz w zeszłym roku się zdarzyło, ale byłem po pijaku! Przystanąłem za nimi słuchając dalej.

-Słuchaj młoda nie kumam, jaki masz do mnie problem. Po pierwsze nie mam zielonego pojęcia, kim jesteś a tym bardziej, kim jest twój chłoptaś. Po drugie, co mnie obchodzi jakiś frajer, z którym chodzisz mam lepsze rzeczy do roboty niż odbijanie cudzych chłopców. Po trzecie nie dziwie się gościowi, że cię już nie chce. Drobna rada popatrz w lustro zanim będziesz opuszczać dom i zwróć uwagę, w czym wychodzisz i jaką tapetę nakładasz. –No nie powiem zdziwiła mnie. Nie wiedziałem, że jest taka pyskata. No cóż przynajmniej się nudzić z nią nie będę, ale ja nie jestem frajerem! Poklepała ją po plecach i miała już ruszać, lecz pieski Amber stanęły jej na drodze, a wyżej wspomniana złapała ją za ramie odwracając w swoją stronę. Już podnosiła dłoń z zamiarem uderzenie Yuzuki. W porę zareagowałem i złapałem ją za tą ohydną rękę.

-Amber masz zamiar uderzyć mojego kotka? –Zapytałem ją z lekkim uśmiechem. Czerwonwłosa wydała z siebie niezadowolony jęk, czym nieco zbiła mnie z torpu, ale ten jęk oj skarbie tak to możesz...

Gdy nikt nie widzi || Tom Pierwszy Przezwyciężyć BólOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz