001 - Hybryda.

511 20 13
                                    

Stała przed willą. Była to rezydencja rodziny Son Gohana. Miała jeden cel - zabić właściciela. Musiała unicestwić każdą osobę, która chciałaby zniszczyć Ziemię. Jej świat, piękną planetę, na której żyła i nauczyła się wszystkiego. Jednakże, on był pierwszy. To właśnie Son Gohan zabił Komórczaka, który chciał doprowadzić Ziemię do idealnego stanu, bez jakichkolwiek zbrodni. Wiedziała, że Saiyanie mają ogromną moc, umieją zwiększać swoje umiejętności podczas walki, ale to właśnie dzięki nim umiała dokładnie to samo.

Rezydencja była pokaźnych rozmiarów. Pomalowana na biało, z niezliczoną ilością okien i czarną dachówką. Przy pokaźnych, brązowych drzwiach stały doniczki z kwiatami. Dziewczyna obserwowała dokładnie cały budynek, szukała energii swojego pierwszego przeciwnika.

- Son Gohan! Wyjdź i walcz! - krzyknęła, gdy tylko wyczuła jego energię.

Po chwili wyszedł. Miał czarne, krótkie włosy, ciemne oczy, był dobrze zbudowany, co zresztą podkreślał granatowy garnitur. Gohan rozejrzał się. Po chwili dostrzegł dwóch mężczyzn w towarzystwie młodej dziewczyny. Jednego poznał od razu. To Android numer 20, podobizna Doktora Gero, którego kiedyś zniszczył C17. Smukłemu mężczyźnie z siwymi włosami i wąsami towarzyszył młody chłopak. Miał krótkie blond włosy oraz zielone oczy. Oboje mieli logo Armii Czerwonej Wstęgi, którą pokonał jego ojciec w dzieciństwie. Najbardziej jednak zaciekawiła go dziewczyna. Wysoka, z czarnymi, długimi włosami, miała śniadą cerę. Ubrana była w szary top i tego samego koloru spódniczkę. Z tyłu wystawiał dziewczynie miecz. Jej ciemne oczy przeszywały go, doprowadzając do gęsiej skórki. Czuł złą energię emanującą od niej, wiedział, że nie jest przyjaźnie nastawiona. Spojrzał ukradkiem na swoją żonę i dziecko. Videl posiadała ciemne włosy i uroczy uśmiech, trzymała na rękach pięcioletnią Pan. Miała czarne włosy związane w kucyk i najserdeczniejszy uśmiech, jaki mogło dać dziecko.

- Videl, schowajcie się - wyszeptał. - Nieważne, co będzie się działo, musicie pozostać w ukryciu.

Kobieta postanowiła nie dyskutować, po prostu poszła na piętro i stamtąd obserwowała wydarzenia. Widziała, jak jej mąż odkłada teczkę, zaciska pięści i nie do końca wie, co ma robić.

- Kim jesteś? - zapytał, podchodząc do nieznajomej.

- Jestem Margo, osobą, która zniweczy twoje plany i cię zabije - ukłoniła mu się z szacunkiem.

Usłyszane słowa go zmroziły. Od czasu złego Buu nie walczył, czasami pobiegał albo poszedł na siłownie, jednak całkowicie odpuścił sztuki walki. Zajął się nauką, pracą i rodziną. Spojrzał ukradkiem na Doktora Gero. Przypomniała mu się sytuacja sprzed tygodnia, kiedy pojawił się smok, który nie został wezwany przez nikogo z przyjaciół. Czyli ktoś zwrócił mu życie, musiała to być ta dziewczyna i chłopak obok. Powinni od razu na to zareagować, a oni zupełnie to odpuścili.

- Jakie plany? - zapytał zdezorientowany.

- Zniszczenia Ziemi - odpowiedziała i chwyciła za swój miecz.

Zawsze to on, jego ojciec i ich przyjaciele ratowali planetę. Najpierw Goku, który rozprawił się z Armią Czerwonej Wstęgi. Następnie pokonał też Saiyan, Freezera, Komórczaka, Majin Buu. Wiedział, że ktoś musiał namieszać jej w głowie. Zastanawiał się też, dlaczego on? Bo był najsłabszy? Przecież to jego ojciec pokonał Armię, w której był Doktor Gero. Musiał przeciągnąć tę rozmowę, jak tylko było to możliwe. Nie chciał, aby żona i córka oglądały, jak walczy.

- Z czego wnioskujesz, że chcę zniszczyć naszą planetę?

Czuł zbliżającą się energię ojca i Vegety. Myślał, dlaczego jego tata po prostu nie użył Błyskawicznej Teleportacji. Mógł pojawić się w ułamek sekundy, jednak on leciał w ich stronę, nie spieszył się szczególnie.

Hybryda [Korekta 3/61]Where stories live. Discover now