032 - Księżyc w pełni

79 3 3
                                    

Margo i Goku siedzieli naprzeciwko siebie. Mężczyzna wiedział, że ten szlaban to absurd, a ona się nie dostosuje i w razie czego pierwsza uda się na pole walki. Nie będzie zważać na niebezpieczeństwo, jak zawsze będzie myśleć o innych, a nie o sobie.

Dziewczyna za to czekała aż ten wycofa swoje słowa, ale wiedziała, że nie ma szans. Podjęli decyzje i ostatecznie jej ją przekazali. Szlaban... Nigdy go nie dostała, a teraz ciągle o nim słyszy.

— Lecę na noc do Nao. — Wstała. — Myślę, że nie będzie mi potrzebna asysta.

Wyszła z pomieszczenia i udała się na taras, gdzie wszyscy siedzieli i rozmawiali. Oznajmiła im co ma zamiar zrobić, wezwała Kinto i udała się do przyjaciółki.

Rozumiała ich obawy, jednak ona się ich nie bała. Gero wspominał coś o dzieciakach, więc musiała je chronić, dlatego na razie dostosuje się do zakazu, dla ich bezpieczeństwa. Goku przez myśli prosił o pokazanie całego zdarzenia z laboratorium. Pokazała mu bez problemu przebieg całej sytuacji. Rozpoczynając od rozmowy z bratem na skałach, kończąc na uwolnieniu przez niego.

Jeśli mają jedną kulę, może być problem, aby ożywić Trunksa. — Podsumował całą historię.

Jest pewna rasa w kosmosie — zaczęła. — Która również ma kulę i na pewno ci pomoże — nakierowała go.

Nagle poczuła zbliżającą się Ki, którą ledwo uniknęła. Zeskoczyła z Magicznej Chmurki i zaczęła lewitować. Rozglądała się na wszystkie strony, jednak nic nie czuła. Dopiero po chwili dojrzała zbliżające się dwie postacie. Doktor Gero i Osamu. Stanęli w powietrzu parę metrów od niej. Goku chciał się zjawić, jednak powstrzymała go, poprosiła, aby był w gotowości, ale ma jej dać chwilę. Musiała sama zakończyć historię z porwaniem.

— Jak udało ci się uciec?! — krzyknął Gero.

— Owinęła się ogonem na łańcuchu i jak odzyskałam czucie w rękach dzięki Kienzo rozcięłam łańcuch — zaczęła wyjaśnienia. — Zgadłam hasło i pojechałam do góry, gdzie znalazł mnie Vegeta.

— Podczas wybuchu sali nie było cię więc jak to zrobiłaś? — zadał pytanie brat.

— Jeden z Saiyan nauczył mnie uwolnić wizualnie nie dużą Ki z palca o wielkim ataku. Zanim wbiegłam do windy dwie kulki wylądowały na waszych maszynach, a kiedy byłam wśród przyjaciół spowodowałam wybuch niszczący wyniki waszych badań nad moim ciałem.

— Nie miałaś czucia...

— Wykorzystałam resztki sił — przerwała bratu. — Myślicie, że pozwoliłabym na zabawę moją krwią? Już i tak za dużo wiecie...

— Gdyby Twoje ręce były sprawne, wybuch pewnie byłby większy.

— Też tak sądze.

Podniosła prawą rękę, wskazujący palec skierowała ku niebu i z niego wydobyła niewielką Ki. Powoli przybliżyła ją do nich, kiedy była pośrodku ich odległości, zacisnęła pięść i spowodowała wybuch. Goku obserwując wszystko, był pod ogromnym wrażeniem jej pomysłu. Zjawił się od razu za nią.

— Ty naprawdę sztuczki Saiyan chcesz serwować w małych dawkach — zaśmiał się.

— Powoli kończą mi się karty.

Odwróciła się do niego i złapała za rękę. Zerknęła tylko na brata. Dyskretnie pokazał jej kciuk uniesiony w górę. Wiedziała, że był z niej dumny, bo nie był złą osobą. Kiedy mówił jej swój plan, ona jasno powiedziała, że nie chce aby badali jej krew, więc zniszczy laboratorium. Nie był zadowolony, ale wiedział, że to dobre rozwiązanie.

Hybryda [Korekta 3/61]Where stories live. Discover now