012 - Pojedynek z Bardockiem

54 6 2
                                    

Margo udała się pod wrota. Zostawiła mężczyznę samego z myślami. Podróż chwilę trwała, ale stanęła przed drzwiami. Dotykała je delikatnie opuszczami palców. Była dostojne, jakby od pięknego królestwa. Była sama więc mogła się skupić na wszystkim co ją otacza. Cisza i pustka, to od nich emanowało.

Oparła się o drzwi i próbowała wyczuć Goku. Ki mężczyzny było słabe, ale obok poczuła kogoś innego. To był jej Vegeta. Przybył, aby dowiedzieć się co z nią. Mógł być sobie upartym Saiyanem, ale nigdy by nie zostawił Margo. Uśmiechnęła się, stając prosto przed wrotami.

Zwiększyła swoją energię, aby oboje mogli dostrzec dziewczynę. Widziała i słyszała to samo co Goku. Ani on, ani Vegeta nie zauważyli jej energii. Jakby była niewidzialna. Usłyszała i dojrzała ich spotkanie u Jamy.

— Poznała tam jakiś Saiyan — wyjaśnił mężczyzna. — Jeden jest podobny do ciebie, a drugi do mnie tylko ma bliznę, kto to?

— Nasi ojcowie — odpowiedział spokojnie. — zapewne był też tam Radditz i Nappa.

— Tylko Raditz i inni Saiyanowi — wyjaśnił zgodnie z prawdą. — Margo znowu stoi koło tych drzwi. — Wskazał na kulę.

— To przejście do naszego piekła — wyjaśnił Jama.

— Jama myślisz, że ot tak może przejść? — zapytał Goku.

— W tym piekle są wszyscy wasi wrogowie, włącznie z Nappą, który poddał się Freezerowi — stwór odpowiadał ciągle, dając jakieś pieczątki.

— Zdrajca — wysyczał Vegeta.

Słyszała ich rozmowę, wywnioskowała, że ta ogromna kula pokazywała, gdzie właśnie jest. Zaczęła skakać i machać, wołała ich, prosząc o pomoc. Kusił ją trening z Saiyanami, ale chciała wrócić. Właściwie bała się Bardocka, marzyła też o spokojnej drodze na trening.

Co ona tak skaczę? — Zdziwił się Vegeta, przybliżając twarz do kuli. — Jak chce siku, to może lepiej jej nie obserwować?

Dziewczyna z wrażenia słów mężczyzny, aż upadła cała zawstydzona. Jej twarz stała się czerwona, jakby ktoś polał ją farbą o tym kolorze. Jak Vegeta mógł w ogóle coś takie zasugerować?

— Jasne, że nie macie obserwować, jak oddaje mocz! — Krzyknęła. — Uwolnijcie mnie jak najszybciej!

Położyła się na ziemi i zaczęła się śmiać, chyba nigdy nie słyszała takiej dezorientacji w głosie Vegety, możliwe, że był zawstydzony tym, że miałby patrzeć jak sika. Zakryła oczy dłońmi i nogami tupała w ziemię. Próbowała, ale nie umiała się nie śmiać. Dumny książe Saiyam, który mówi tak proste zdanie. To zasługiwało tylko na śmiech.

Jama nie da się czegoś zrobić, żeby ją słyszeć? — zapytał Goku. — Nie wiemy, o co jej chodzi.

— Przed chwilą skakała i machała rękami, teraz leży na ziemi i wije się ze śmiechu — dodał Vegeta.

Więc oni jej nie słyszeli, tylko widzieli. Nie mogła nic przekazać w myślach Goku, docierały do dziewczyny tylko informacje, które widzi mężczyzna.

Zaczęła myśleć, jak może im przekazać co nieco. Rozejrzała się, za duża skał nie było. Wstała i ustawiła rękę ku górze. Kamehameha pamiętała, więc Kienzan nie był problemem. Nad jej dłonią pojawiła się tarcza. Zaczęła nią kierować po ziemi, tworząc napis, wiedziała, że oboje dokładnie obserwują. Słowa były koślawe, ale łatwe do odczytania.

— Nie chce siku, chce do domu! — Przeczytał Vegeta, cały się czerwieniąc. — Wszystko słyszę i widzę!

— Margo uratujemy cię, musimy tylko znaleźć sposób! — krzyknął Goku do kuli. — Nie przechodź przez drzwi, nie pokonasz ich!

Hybryda [Korekta 3/61]Donde viven las historias. Descúbrelo ahora