018 - Trzy zadania

69 5 2
                                    

Margo obudził ogromny ból całego ciała. Otworzyła oczy, rozejrzała się wokoło. Ciemno, szaro i ponuro. Jeszcze chwilę temu zasypiała w otoczeniu chmur na Drodze Węża, a teraz jest w piekle, jak to możliwe?

Załamała się, czy znowu Goku będzie musiał ją przenieść do raju? Nagle poczuła dwie Saiyańskie Ki. Podlecieli do niej Gine i Bardock.

— Co ty tu robisz? — zapytał nagle mężczyzna, podając dziewczynie rękę i podnosząc.

— Sama nie wiem. Byłam na Drodze Węża, zasnęłam i z hukiem obudziłam się tutaj, — Było słychać dezorientacje w głosie.

— Możliwe, że spadłaś podczas snu — wyjaśniła jej Gine z uśmiechem. — Jak mieszkałaś z nami zauważyłam, że niemożliwie się wierzgasz.

Dziewczyna była przerażona. Wszystko ją bolało, szczególnie tyłek. Znowu była w piekle, spotkała tam rodziców swojego przyjaciela. Znowu nie słyszała myśli Goku. Tak głupi koniec przygody był nie do pomyślenia, czy przyjdzie jej spędzić wieczność z Saiyanami zabitymi przez Freeze?

Razem z Gine i Bardockiem udała się do nowej siedziby Wojowników. Przed ogromną kulą, na pięknym tronie siedział Król Vegeta. Obserwował jakąś walkę Vegety, zaciskając mocniej pięść. Ona sama tego zupełnie nie kojarzyła.

Król również zdziwił się na widok Margo. Stali w czwórkę i zastanawiali się co mogą zrobić. Margo była zła sama na siebie, że w ogóle zamknęła oczy. Powinna cały czas biec w wyznaczonym kierunku.

— Możesz przejść przez te drzwi.

Podszedł jeden z pracowników Jamy. Był niebieski, duży i miał śmieszne wąsy, dodatkowo z głowy wystawały mu rogi. Wskazał na wielkie drzwi, podobne do tych rozdzielających piekła, jednak zdobienia były trochę inne, a ich kolor był fioletowy. Nagle podeszła do Margo Gine z uśmiechem na twarzy i przytuliła.

— Dziękuję — wyszeptała, dziewczyna odwzajemniła uścisk. — Mogłam zobaczyć synka.

— Obserwuj go każdego dnia. — Margo odsunęła się od kobiety i wskazała ogromną kulę. — Patrz na nas, jak stajemy się silniejsi, razem.

— Jak zobaczyliśmy, że spadasz do nas bardzo się przestraszyłam — zaczęła kobieta ze smutkiem. — Bałam się, że już po tobie.

— Trenowaliśmy razem z Gine na pustkowiu — wyjaśnił Bardock podchodząc. — Margo żałuję, ale czas na ciebie.

Wskazał drzwi z uśmiechem. Spojrzała na nie. Czy czas był tu ważny? Może spędzi chwile ze swoimi znajomymi? Potrenują, porozmawiają? I tak była w plecy cztery miesiące, dzień w tą czy w tamtą jej nie zbawi.

Rozejrzała się po Saiyanach. Bardzo się z nimi zżyła przez cztery miesiące. Każdy pokonywał swoje bariery razem z nią. Wróciła wzrokiem na Bardocka. Dalej pokazywał otwartą dłonią na wrota i spojrzeniem zachęcał, aby przez nie przeszła.

— Może mały sparing? — zapytała z uśmiechem.

— Chętnie — odpowiedział. — Jednak może innym razem, teraz przebij mojego syna i pokonaj Drogę Węża w mniej niż pół roku.

Margo aż zdębiała. Skąd znał takie szczegóły? Nie pamiętała aby o tym w ogóle wspominała, a Goku raczej nie miał kiedy z nim o tym rozmawiać.

Jednak nie miała chwili na pytania, ponieważ sam Król Vegeta otworzył wrota. Przeszła przez nie, do samego końca patrząc na Bardocka. Miał ten sam uśmiech, który pokazywał Goku, kiedy robiła postępy. Wbiegła na górę i pojawiła się w biurze Jamy.

— Margo, co ty tu robisz? — zapytał zdziwiony Strażnik — Nie mów, że spadłaś!?

Dziewczyna tylko się zaśmiała i poleciała na Drogę Węża. Mogła jedynie liczyć, że Vegeta się o tym nie dowie, byłby nieźle wkurzony gdyby wiedział jak łatwo udało jej się ponownie udać do piekła.

Hybryda [Korekta 3/61]Where stories live. Discover now