Całą drogę próbowałem dodzwonić się do Jina. Jedyne co mi podał to adres szpitala, do którego pojechał, nic więcej mimo że cały czas go pytałem i wysłałem mu z tysiąc wiadomości. Zaparkowałem samochód i skierowałem się do drzwi wejściowych, przy których stał i już czekał na mnie Jin.
- Po co mnie tu ściągnąłeś, twoje problemy nie są moimi problemami - powiedziałem niezadowolony.
– Mówisz? – uniósł brwi do góry – czy chłopak walczący o życie nie jest twoim problemem?
– O czym ty mówisz?– serce w mojej klatce piersiowej zaczęło szybciej bić.– To co słyszysz, sala dwieście sześć, sam zobacz.
Biegłem we wskazane miejsce, ignorując pielęgniarkę zwracającą mi uwagę, bym nie biegał po holu. Wpadłam do sali i zobaczyłem na łóżku znajomą mi postać.
- Jungkook – z moich oczu łzy same zaczęły lecieć. Podszedłem do łóżka, a chłopak leżący na nim spojrzał na mnie zaskoczony.
- Jimin? Czemu płaczesz?
– Jin powiedział, że walczy o życie. Co się stało, Jesteś chory? – pociągnąłem nosem, by nie obsmarkać pościeli chłopaka.
- Chimmy... – brunet sięgnął po chusteczkę z kartonika stojącego na szafce obok i wytarł mi łzy, a drugą podał mi, bym mógł wydmuchać nos. – jak tylko dorwę tego idiotę, to mu nóżki z dupy powyrywam za żartowanie z mojego stanu zdrowia
- Ale co ci jest Jungkook?
– Skręciłem tylko kostkę i uderzyłem się w głowę. Do jutra muszę zostać na obserwacji, ale nic nie zagraża mojemu zdrowiu. Chodź do mnie – wyciągnął ręce w moją stronę a ja od razu wtuliłem się w niego.
– Pan jest jego współlokatorem? – do sali wszedł lekarz. Nim odpowiedziałem, młodszy zrobił to za mnie.
– Tak panie doktorze, wspominałem o nim
– Świetnie. Pana przyjaciel musi zostać do jutra w szpitalu. Natomiast w domu nie powinien nadwyrężać zranionej nogi. Jest to zwykłe skręcenie, ale mogą być powikłania, dlatego prosiłbym, by pierwsze kilka dni pomagał mu pan w codziennych czynnościach. Dodatkowe instrukcje przekażę jutro na karcie
– Rozumiem – mężczyzna pozostawił nas znów samych. Teraz był czas, by młodszy mi coś wyjaśnił, ale ten jedynie uniósł ręce bezradnie.
– Gdybym mu powiedział, że mieszkam sam, kazałby wezwać rodziców. Nie chciałem ich ciągnąć aż do Seulu, dlatego pomyślałem czy nie zostałbyś moim współlokatorem na kilka dni – pokręciłem głową z niedowierzaniem.
– Przyznaj się, zrobiłeś to celowo?– Nie! Przez myśl by mi to nie przeszło. Aha i mam jeszcze prośbę. Czy nie zająłbyś się dzisiaj kotem u mnie? Ja nie mogę wrócić do domu...
– O nie, nie, nie będę pilnował tej kupy pcheł
– Jimin, proszę. To tylko jedna doba. Jutro zrobię co tylko chcesz – brunet wydął wargę i zrobił smutne oczy. Choćbym nie wiem jak nienawidził tego kota, nie potrafiłem odmówić młodszemu. Westchnąłem zrezygnowany.
– Jedna doba?
– Tak
– No dobra, ale chcę przedpłatę – ułożyłem usta w dzióbek, by dać znać chłopakowi, co mam na myśli.
- Skubany... - pochyliłem się bardziej, by Kook nie musiał obciążać się i dostałem szybkiego całusa. - SMSem wyślę ci instrukcję
- Mogę tu jeszcze chwilę zostać?- spytałem smutno.
CZYTASZ
my Mermaid story || p.jm x j.jk
Fanfiction🧜♂️🧜♂️🧜♂️ Jungkook, zwykły uczeń Seulskiego Liceum Artystycznego, dobrze tańczy, ale w wodzie drętwy jak decha. Jimin zbuntowany syren za karę wysłany na ląd, nieszczęśliwie skończył jako ratownik ratujący biedne kłody z dna. Top!Jk/kookmin/fl...