28

382 42 2
                                    

Całą drogę próbowałem dodzwonić się do Jina. Jedyne co mi podał to adres szpitala, do którego pojechał, nic więcej mimo że cały czas go pytałem i wysłałem mu z tysiąc wiadomości. Zaparkowałem samochód i skierowałem się do drzwi wejściowych, przy których stał i już czekał na mnie Jin. 

- Po co mnie tu ściągnąłeś, twoje problemy nie są moimi problemami - powiedziałem niezadowolony. 

 – Mówisz? – uniósł brwi do góry – czy chłopak walczący o życie nie jest twoim problemem?
– O czym ty mówisz?– serce w mojej klatce piersiowej zaczęło szybciej bić.

– To co słyszysz, sala dwieście sześć, sam zobacz.

Biegłem we wskazane miejsce, ignorując pielęgniarkę zwracającą mi uwagę, bym nie biegał po holu. Wpadłam do sali i zobaczyłem na łóżku znajomą mi postać.

- Jungkook – z moich oczu łzy same zaczęły lecieć. Podszedłem do łóżka, a chłopak leżący na nim spojrzał na mnie zaskoczony.

- Jimin? Czemu płaczesz?

– Jin powiedział, że walczy o życie. Co się stało, Jesteś chory? – pociągnąłem nosem, by nie obsmarkać pościeli chłopaka.

- Chimmy... – brunet sięgnął po chusteczkę z kartonika stojącego na szafce obok i wytarł mi łzy, a drugą podał mi, bym mógł wydmuchać nos. – jak tylko dorwę tego idiotę, to mu nóżki z dupy powyrywam za żartowanie z mojego stanu zdrowia

- Ale co ci jest Jungkook?

– Skręciłem tylko kostkę i uderzyłem się w głowę. Do jutra muszę zostać na obserwacji, ale nic nie zagraża mojemu zdrowiu. Chodź do mnie – wyciągnął ręce w moją stronę a ja od razu wtuliłem się w niego.

– Pan jest jego współlokatorem? – do sali wszedł lekarz. Nim odpowiedziałem, młodszy zrobił to za mnie.

– Tak panie doktorze, wspominałem o nim

– Świetnie. Pana przyjaciel musi zostać do jutra w szpitalu. Natomiast w domu nie powinien nadwyrężać zranionej nogi. Jest to zwykłe skręcenie, ale mogą być powikłania, dlatego prosiłbym, by pierwsze kilka dni pomagał mu pan w codziennych czynnościach. Dodatkowe instrukcje przekażę jutro na karcie

– Rozumiem – mężczyzna pozostawił nas znów samych. Teraz był czas, by młodszy mi coś wyjaśnił, ale ten jedynie uniósł ręce bezradnie.

– Gdybym mu powiedział, że mieszkam sam, kazałby wezwać rodziców. Nie chciałem ich ciągnąć aż do Seulu, dlatego pomyślałem czy nie zostałbyś moim współlokatorem na kilka dni – pokręciłem głową z niedowierzaniem.
– Przyznaj się, zrobiłeś to celowo?

– Nie! Przez myśl by mi to nie przeszło. Aha i mam jeszcze prośbę. Czy nie zająłbyś się dzisiaj kotem u mnie? Ja nie mogę wrócić do domu...

– O nie, nie, nie będę pilnował tej kupy pcheł

– Jimin, proszę. To tylko jedna doba. Jutro zrobię co tylko chcesz – brunet wydął wargę i zrobił smutne oczy. Choćbym nie wiem jak nienawidził tego kota, nie potrafiłem odmówić młodszemu. Westchnąłem zrezygnowany.

– Jedna doba?

– Tak

– No dobra, ale chcę przedpłatę – ułożyłem usta w dzióbek, by dać znać chłopakowi, co mam na myśli.

- Skubany... - pochyliłem się bardziej, by Kook nie musiał obciążać się i dostałem szybkiego całusa. - SMSem wyślę ci instrukcję

- Mogę tu jeszcze chwilę zostać?- spytałem smutno.

my Mermaid story || p.jm x j.jkOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz