8

751 83 10
                                    

Z sercem mocno bijącym stanąłem po drugiej stronie drzwi. Odczekałem chwilę i zajrzałem czy starszy już zasnął. Chłopak był zakopany pod kołdrą i równomiernie oddychał, czyli prawdopodobnie spał. Odetchnąłem powoli się uspokajając, wszedłem do kuchni i odłożyłem na chwilę szkło na blat. Potrzebowałem szklankę zimnej wody, bo z wrażenia zaschło mi w ustach.

Otworzyłem pierwszą z szafek i skrzywiłem się na widok samych pudełek z ryżem. W szafce obok  znalazłem jakiś kubek, nalałem sobie wody i oparłem się o blat powoli sącząc wodę. Mój wzrok powędrował na lodówkę, byłem ciekaw jaka może być jej zawartość skoro w MacDonaldzie zdawał się nie mieć pojęcia o świecie. Podszedłem do białych drzwiczek i pociągnąłem je.

- Uch. - wypuściłem głośno powietrze widząc kilka warzyw na półkach. - To wyjaśnia czemu jesteś taki drobny.

Zamknąłem lodówkę i jeszcze rozejrzałem się po innych szafkach co w nich ma. Zrobiłem szybką listę zakupów i wyleciałem do sklepu. Tak nie może być by żył na samym ryżu. Wziąłem wszystko co sam jem i wróciłem do mieszkania.

- No dobra, to zaczynamy. - wyjąłem kilka pudełek by przygotować od razu dania na następne dni i zacząłem gotować to czego nauczył mnie Seokjin hyung. Gotowe jedzonko podpisałem i schowałem do lodówki.

Usiadłem zmęczony na sofie i nim spostrzegłem byłem już w krainie snów. Obudził mnie dopiero nad ranem szelest papieru. Wpierw nie zwróciłem uwagi na postać siedzącą naprzeciw mnie, nawet poszedłem z powrotem spać. Dopiero po krótkiej drzemce jak poparzony uniosłem się na rękach w górę i rozejrzałem po pomieszczeniu, zatrzymując wzrok na Jiminie wcinającym ryż przede mną.

- Dzień dobry. - przywitał mnie swoim melodyjnym głosem.

- Och, przepraszam, musiałem być zmęczony, już zmykam. - zacząłem się zbierać, ale starszy zatrzymał mnie.

- Czekaj, zjedz śniadanie. Pewnie jesteś głodny. - jak na zawołanie mój żołądek burknął. - Tylko mam sam ryż i warzywa jeśli nie będzie ci to przeszkadzać...

Wygląda na to, że Jimin nawet nie spojrzał do lodówki, nawet lepiej. Będę mógł zobaczyć reakcje gdy do niej zajrzy.

- W porządku to ja wyjmę ryż, a ty wyciągnij jakieś warzywa.

Stanąłem przy szafce i kątem oka patrzyłem jak otworzył lodówkę. Wpierw nie zwrócił uwagi, od razu sięgając po warzywa w szufladzie. Zatrzymał się w pół ruchu. Podniósł wzrok na półki wyżej, ukradkiem spojrzał na mnie, ale widząc, że wszystko oglądam uciekł wzrokiem z powrotem na półki.

- Umm, może masz ochotę na coś innego? - zapytał nieśmiało, wyjmując pudełka i czytając kolejno co w nich jest.

- A co proponujesz? - stanąłem za starszym i ułożyłem brodę na jego ramieniu by mieć lepszy widok na to co wyjmuje. Chłopak lekko zadrżał co nie umknęło mojej uwadze. - Dobrze, zrobię nam omlety, a ty ubierz coś jeszcze na siebie, bo trzęsiesz się z zimna.

- Co? Nie jest mi zimno. - zdziwiony spojrzał na mnie, a moje serce nagle mocniej zabiło. Do starszego też chyba coś dotarło, jedno, jak blisko twarz ma mojej, a drugie, że powinien zgodzić się i pójść po jakiś koc.

- Tak, pójdę się ubrać. - speszony wyszedł do pokoju, a ja zadowolony zabrałem się za gotowanie. Ciepłe dania położyłem na stole i rozejrzałem się za niższym, który zza framugi patrzył na mnie.

- Jimin, widzę cię. - założyłem ręce na klatkę i wskazałem głową na stół. Srebrnowłosy mrucząc coś pod nosem wyszedł zza ściany i usiadł do stołu. Nieufnie dźgnął naleśnika. Odkroiłem kawałek swojego, nakładając na niego dużą ilość dżemu owocowego i przysunąłem mu pod nos. Podniósł wzrok na mnie, ale nie sprzeciwiał się, otworzył usta i wziął kęs.

- Omo, słodkie. - tym razem bez wahania odkrawał kawałki i ze smakiem zjadał. Nie obyło się bez ubrudzenia dżemem, więc wstałem od stołu i zebrałem naczynia, bo nie mogłem patrzeć jak starszy oblizuje palce z dżemu, to już za mocno działało na moją wyobraźnię.

- Ja pozmywam. - Jimin wyrósł obok mnie jak spod ziemi. - Ty się zbieraj do szkoły.

- Nie spieszy mi się, a dzień wolny od szkoły dobrze mi zrobi. - widać, że chwilę walczył ze sobą, ale odpuścił ostatecznie.

- Hmm, no dobrze, będę na kanapie jakby co. - powiadomił mnie i zniknął z zasięgu wzroku. Szybko przetarłem talerze gąbką z płynem i już naczynia miałem czyste. Tak jak powiedział siedział i oglądał jakiś serial w telewizji.

- H2O? Przecież to dla jakiś nastolatek, oglądasz to? - zaśmiałem się, ale dołączyłem do niego.

- Tak, ale jest tak absurdalne, że mam ochotę przełączyć. Przecież od razu widać, że ten ogon nie jest prawdziwy, i jakieś super moce? To syreny czy wróżki? Jakby reżyser nie mógł się zdecydować.

- To czemu tego nie przełączysz? - nagle kpiąca mina, która widniała na twarzy Jimina znikła, a chłopak cały jakby przygasł. Trochę zacząłem panikować, bo nie chciałem żeby było mu smutno.  W końcu jego smutna mina równa się moje pękające serce.

- Nie ważne, oglądajmy po prostu. - do końca  odcinka już się nie odzywałem by znów nie palnąć czegoś. Całe szczęście, po jakimś czasie straszy się rozluźnił wracając do nabijania się  z produkcji. Tym razem mu nie przeszkadzałem przysłuchując się co mówi. Kolejny odcinek minął, a srebrnowłosy odezwał się do mnie.

- W sumie, a co ty byś Jungkook zrobił gdybyś spotkał syrenę?

- A ty? - spytałem by zyskać czas na zastanowienie.

- Pierwszy spytałem. - nie miałem wyboru, musiałem pierwszy odpowiedzieć. Podrapałem się z tyłu głowy i wzruszyłem ramionami.

- Jakby nie patrzeć to też ludzie tylko z ogonem zamiast nóg. W sumie to tak jakbyś spytał "co byś zrobił gdybyś spotkał czarno skórego".

Jimin nie ukrywał zaskoczenia moją wypowiedzią, ja szczerze też byłem nią zdziwiony, nie spodziewałem się tego po sobie.

- Jesteś naprawdę mądry, Kook. - Jimin sięgnął dłonią do moich włosów i je poczochrał, co wywołało u mnie mały rumieniec.

- Wiesz co, jesteś dziś trochę inny, lepiej spałeś? A może coś ci się śniło? - pomimo kilku fochów srebrnowłosy był dziś bardzo uroczy i miły.

- Naprawdę? - chłopak niewinnie zapytał dotykając przy tym ust i  patrząc w na sufit udając, że o niczym nie wie. - Fakt, miałem całkiem przyjemny sen. Śniłem o miejscu, w którym się wychowałem, ale to nie jest powód mojego dzisiejszego humoru. Oglądamy dalej?

Starszy rozbudził we mnie ciekawość, nie tylko miejscem jego dzieciństwa, bo chciałbym wiedzieć o nim wszystko, ale także tym tajemniczym innym powodem. Pamiętał co w nocy mówiłem? Albo może tego całusa w czoło i przypadkiem jestem jego crushem więc to było jego marzenie. Tak się rozmarzyłem, że dopiero mocne szturchniecie mnie ocuciło.

- Nad czym tak myślałeś? - zapytał Chim, uwagą już wracając do serialu. Zagryzłem wargę wahając się czy spytać o wczorajszy wieczór więc gdy poczułem delikatny smak krwi zadecydowałem.

- Zastanawiałem się... Pamiętasz wszystko z wczoraj?

- Tak. - odpowiedział bez zawahania i kontynuował nim zdążyłem coś powiedzieć. - Tak jak mówiłem, będę musiał Cię nienawidzić jeśli mnie pokochasz, a dzisiejszy obiad będzie naszym ostatnim. Mam nadzieję, że przygotujesz coś pysznego.

Odwrócił się i puścił mi oczko, odejmując mi tym mowę do końca dnia.

my Mermaid story || p.jm x j.jkOnde as histórias ganham vida. Descobre agora