22

406 48 17
                                    

🧜‍♂Jimin🧜‍♂

Czas leciał, a ja leżałem z twarzą wtuloną w zimny stolik kawiarni. Była już pora zamknięcia, pozostało jedynie posprzątać, ale ja nie chciałem jeszcze kończyć pracy. Skończona praca równa się pójście do Jungkooka, a wyjście do Jungkooka równa się... Na samą myśl spalałem buraka. To jedyne wyjście? Po prostu powiedzieć mu ko-ko... Nawet w myślach nie byłem w stanie tego wypowiedzieć. Chciałbym jeszcze jakiś czas pożyć w tej ułudzie, że nic do młodszego nie czuję.
 
- Jimin, skończ ścierać ten stolik i zbieraj się. - upomniała mnie Nara. Dziewczyna zawsze spieszyła się, by móc w końcu spotkać się ze swoim chłopakiem po dniu pracy. Nie chciałem wydłużać jej czasu oczekiwania do spotkania ukochanego, więc w końcu podniosłem się z blatu i po wzięciu rzeczy dołączyłem do niej przy drzwiach. 

- Hej, wszystko będzie dobrze. Zobaczysz, gdy tylko mu wyznasz szczerze, co do niego czujesz, nie dość, że poczujesz się lżej, to jego szczęście będzie też twoim. - uśmiechnąłem się niemrawo i pożegnałem z dziewczyną.
Przed odpaleniem samochodu zapowiedziałem Kookowi, że jadę już do niego i musimy o czymś porozmawiać. Z każdym przejechanym kilometrem, a były ich do domu zaledwie cztery, czułem, jak serce podchodzi mi do gardła. Zaparkowałem pod mieszkaniem Kooka, sprawdziłem telefon ale brunet nic nie odpowiedział na wiadomość, na co moje serce niespokojnie zabiło po raz setny dzisiaj. Przymknąłem oczy i nabrałem powietrza by potem je ze świstem wypuścić.

- Raz kozie śmierć. - dodałem sobie otuchy i już pewnie szedłem w stronę mieszkania Jeona. Bez pukania dostałem się do środka, zastając w nim biegającego od pokoju do pokoju Jeona.

- Och Jimin, już po pracy - w biegu pocałował mnie w czoło, przyprawiając mnie o lekkie wypieki.

- T-tak... Słuchaj, musimy o czymś porozmawiać. - zacząłem, ale ciężko było mi kontynuować.- Co ty właściwie robisz? - nie wytrzymałem, gdy młodszy z tą samą kupką ubrań przeszedł przede mną któryś raz z kolei.

- Przepraszam to moja wina. Przez to, że mnie nie było nie wiedziałem o tygodniowym wyjeździe. 

- Wyjeździe? - powtórzyłem jak echo.

- Tak, rodzice mnie zapisali, nie informując. Widać myśleli, że jestem wzorowym uczniem i będę na każdej godzinie wychowawczej, więc nie mieli potrzeby zawiadamiać mnie. Dlatego dziś na łeb i szyję pakuję się, pojutrze wyjazd, ale torby składamy już jutro... O nie, gdzie ta koszula?
Obserwowałem krzątającego się nastolatka, tracąc pewność siebie. Wyjazd? Na tydzień? Gdzie? I dlaczego akurat teraz?

- Jimin. - Kook w końcu zatrzymał się, stając przy mnie - co chciałeś powiedzieć? - położył dłoń na mój polik, delikatnie przejeżdżając po mojej skórze kciukiem. 

- Ja... Nic, tylko chciałem spytać cię o oceny! - wybrnąłem zwinnie

- Ach myślałem, że masz mi coś ważnego do powiedzenia. - młodszy jeszcze przez chwilę wiercił we mnie dziurę wzrokiem, w końcu z westchnieniem wrócił do swojego poprzedniego zajęcia. 

- Nie mam ich aż takich złych. Było parę zagrożeń, ale nie bez powodu byłem najlepszym uczniem w szkole. Ta głowa szybko wszystko łapie. - popukał się dumnie palcem w okolicy skroni. Przytaknąłem nieprzekonany, dalej obserwując poczynania młodszego. Brunet ciągle czegoś szukał, coś gdzieś odkładał, potem zapomniał gdzie. Od samego patrzenia na niego czuło się zmęczenie. Odepchnąłem się od ściany, którą jak dotąd podpierałem, by wziąć sprawy w swoje ręce.

- Jaki to rodzaj wycieczki? - zapytałem już sobie wszystko układając w głowie, co powinien zabrać.

- Najzwyklejsza wycieczka. Rano zwiedzanie, wieczorem chlanie. - wzruszył ramionami. Zagryzłem wargę zdenerwowany, nie podobały mi się plany na drugą część dnia, ale co ja mogłem zrobić, jak tylko mruknąć ciche mhm.. Mimo to nie zrezygnowałem z planu pomocy przy pakowaniu, choć już z mniejszym zapałem. Zatrzymałem krzątającego się bruneta, dając mu znak, by usiadł na chwilę i odebrałem jakąś bluzę z jego rąk.

my Mermaid story || p.jm x j.jkOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz