2

956 99 17
                                    

Całą drogę przejechaliśmy w milczeniu, dopiero pod moim mieszkam odezwałem się.

- Dziękuję za podwiezienie. - mruknąłem, licząc, że dowiem się czegoś więcej o chłopaku, ale aura wokół kategorycznie mówiła "daj mi spokój ". Wysiadłem z samochodu w ostatniej chwili przypominając sobie.

- Jak masz na imię? - cały dzień siedziałem z nim, a nie spytałem.

- Czy to istotne? - próbował mnie spławić, ale ja nie chciałem dać za wygraną. Widząc, że nie pozwolę mu odjechać póki mi nie powie, westchnął ciężko. - Jimin.

- Hmmm, ładnie, ja jestem Jun-

-Jungkook, wiem, miło było poznać do widzenia. - to powiedziawszy wychylił się i pstryknął mnie w czoło.

Cofnąłem się, a on wykorzystał to zatrzaskując drzwi i odjeżdżając. Stałem tak jeszcze chwilę patrząc w kierunku, w którym odjechał. Dopiero chłodne powietrze, które owiało moje odkryte nogi przekonało mnie bym wszedł do domu. Zostawiłem torbę w kuchni, a sam poszedłem do pokoju padając na łóżku. Siedzenie na pływalni nieźle mnie wymęczyło, nawet bardziej niż niejedna lekcja, przymknąłem oczy chcąc odpocząć.

Znów usłyszałem plusk wody, a gdy otworzyłem oczy znajdowałem się pod wodą, powietrza z sekundy na sekundę mi brakowało, aż w końcu w płucach nie pozostało nic. Opadałem bezwładnie na dno, ale kątem oka zauważyłem pieniącą się wodę i postać wypływającą z niej. Zwinnie zbliżała się do mnie, nogi zdawały się zlewać w całość tworząc ogon. Chwyciła delikatnie moją twarz w obie ręce i wtedy przed oczami zobaczyłem twarz Jimina. Przykładając swoje usta do moich oddał mi część powietrza, a następnie łapiąc pod ramię wypłynął na powierzchnię. Przyjaciel Tae był już gotów kłaść mnie i zaczynać RKO, ale ratownik całe szczęście go uprzedził pokazując na moją klatkę piersiową, która się poruszała wraz z moimi oddechami.

Wyrwałem się ze snu bardziej niż zaskoczony, bo czy to był na pewno sen? Oddałbym nogę, że nieświadomie rejestrowałem co się w okół mnie działo, gdyby nie ten dziwny obraz zlewających się nóg.

Brawo Jungkook, znasz Jimina zaledwie kilka godzin, a już masz fantazje z nim w roli syreny, pięknie, pięknie. Usiadłem na łóżku i przetarłem dłońmi twarz.

- Ugh, która to godzina. - mruknąłem do siebie i aż mnie zamurowało. Moja krótka drzemka zamieniła się w długi sen do samego rana. Całe szczęście było jeszcze wcześnie więc na spokojnie mogłem załatwić łazienkowe sprawy i miałem jeszcze czas dla siebie. Sięgnąłem szkicownik, który dawno nie był w moich rękach i otworzyłem na jednym z niedokończonych rysunków.

Brakowało w niej jedynie twarzy, ale już dobrze wiedziałem czyja będzie tam umieszczona. Bez wahania zacząłem szkicować, poczułem taki napływ weny aż szkoda mi było przerywać. Dzisiejsze lekcje zaczynaliśmy tańcem, a ich nie chciałem opuszczać, nadal nie byłem wystarczająco dobry i potrzebowałem ćwiczeń. Szkicownik spakowałem do torby i wyszedłem do szkoły.

Zdziwiłem się widząc Tae czekającego przed szkołą, robił to z rzadka w wyjątkowych sytuacjach, stanąłem więc przed nim czekając aż podniesie głowę znad telefonu i zwróci na mnie uwagę. Nie otrzymując atencji od przyjaciela szturchnąłem go.

- Co? O, a Jungkook, dobrze się czujesz? Leżałeś wczoraj bezruchu, chciałem Cię ratować, ale ten ratownik się już tobą zajął.

- Wszystko już dobrze, wchodzimy? - spytałem idąc już do wejścia.

- Idź pierwszy, ja czekam na kogoś. - odwróciłem się podnosząc pytająco brwi, ale Taehyung odpowiedział mi jedynie tajemniczym uśmiechem.

Westchnąłem, mogłem się domyślić, że nie czeka na mnie. Czego ja od niego oczekuje po 10 latach przyjaźni, że nagle się zmieni?

my Mermaid story || p.jm x j.jkOù les histoires vivent. Découvrez maintenant