* 37 *

2K 203 324
                                    

Wiedziała że sama sobie nie poradzi z Syriuszem. Zdawała sobie sprawę ze jego stan psychiczny pozostawia naprawdę wiele do życzenia. W takich jednak chwilach czuła że to ją przerasta. Prawda była taka że ich przyjaciel potrzebował innej bardziej głębokiej pomocy, mugole nazywali to chyba psychologiem. Oni mogli tylko przy nim być i pilnować żeby nie zrobił czegoś głupiego. Żadne ich słowa nie mogły być teraz ukojeniem. 

Siedziała z Syriuszem na podłodze trzymając go mocno w ramionach, ten był zwinięty w kłębek tak mały ze przypominał dziecko. Bujała się z nim i gładziła po głowie modląc się w duchu żeby ktokolwiek przyszedł. Najlepiej Regulus... On potrafił z nim rozmawiać, był szorstki, szczery do bólu i stanowczy. Wiele razy widziała jak doprowadzał tym brata do dna rozpaczy żeby zaraz niemal w tej samej chwili sprawić że dochodził do siebie. Zmuszał swojego starszego brata do myślenia. Ona sama tak nie potrafiła. Może i mówiła to samo co Reg ale jednocześnie nie umiała odmówić mu czułości i za bardzo okazywała że go żałuje. 

- Jak mam Ci pomóc? - szeptała cicho w jego włosy sam do siebie, od niego nie oczekiwała odpowiedzi, pytała samą siebie - Co mamy zrobić..? 

Niestety jedynym co przychodziło jej do głowy było właśnie to żeby ich przed sobą postawić. Jednak Syriusz i nawet niestety Dora mieli trochę racji. To mogło zaszkodzić tak naprawdę tylko temu biednemu dziecku. Nie powinna oceniać Dory ale wiedziała że ta nie jest zbyt dobrą matka. Średnio się dzieckiem interesuje i teraz było widoczne jak na dłoni że używa go jako zakładnika w szantażu.

Ta szalona kobieta mogła naprawdę odciąć Remusa od Teddego, a ten nie zniósł by kolejnej takiej straty... Zacisnęła powieki. Ta tajemnica sprzed dziesięciu lat zawsze ją męczyła ale teraz było tylko gorzej. To było jednak coś czego nie mogła tak po prostu Syriuszowi powiedzieć. To było zbyt intymne, zbyt ważne, za straszne i za tragiczne. To mógł mu tylko powiedzieć Remus a wątpiła że kiedykolwiek to zrobi. Od samego początku nie chciał o tym rozmawiać... Sam w sobie torturował się swoim cierpieniem. 

Spojrzała na drzwi które zaczęły się powoli otwierać. To James wszedł do pokoju i widząc swoich najbliższych na podłodze od razu się przy nich znalazł. Niemal od razu wziął na ręce przyjaciela, nie pytał o nic. Położył go w łóżku i zwrócił się do żony. Wziął ją za rękę i wyprowadził z pokoju, dopiero tam się odezwał.

- Co się stało? Było już lepiej...

- Nie, James. Nie było i nie będzie lepiej. - wcisnęła się w jego klatkę. - Widział Remusa przez szparę w drzwiach. Widział go z Dorą i Edwardem. Ja nie mam siły. On się wykończy a my razem z nim. - zacisnęła palce na jego koszuli - Remus musi się dowiedzieć że on żyje. On musi to wiedzieć! - powiedziała już naprawdę głośno. 

- Kto żyje? - zapytał cichy dziewczęcy głosik tuż przy nich. 

James z Lily aż podskoczyli zaskoczeni widzą tuż obok siebie Ane która wpatrywała się w nich wyczekująco. Miała już piętnaście lat ale wszyscy w dalszym ciągu traktowali ją jak mała dziewczynkę. Ona sama jednak uważała że jej dzieciństwo zaczęło się kończyć w dniu aresztowania ojca a jego ostateczny kres nastał gdy Regulus powiedział jej dopiero dwa miesiące po pogrzebie o tym że Syriusz nie żyje. Złamało jej to serce i odebrało całą radość jaką w sobie miała. Musiały minąć lata nim się z tym pogodziła... Teraz była już spokojna, miała inne problemy, jak małe nieznośne rodzeństwo, kolejne w drodze i Ojczym który był by naprawdę w porządku gdyby nie fakt że starał się aż za bardzo i nie był własnym bratem. 

Teraz widocznie usłyszała coś czego nie powinna bo miny małżonków były jednocześnie niesamowicie zabawne ale również straszne. Och tak. To musiało być coś bardzo ważnego. 

Gdy płoną kwiaty [WOLFSTAR (Syriusz x Remus) - Harry Potter - AU]Where stories live. Discover now