* 8 *

4K 347 358
                                    

Nie widzieli się cały dzień. Nawet nie musieli się specjalnie unikać. Syriusz musztrowany przez Rogacza przebiegał cały dzień przygotowując uroczystość czysto analogicznie bez użycia magii. Remus zaoferował się sam że pomoże Lily w opiece nad Harrym żeby ta mogła spokojnie wypocząć i być najpiękniejszą matką pod słońcem. Jakoś zupełnie zapomniał ze to miała być też jego uroczystość. 

- Też musisz się przygotować. - przypomniała mu dziewczyna wstając od prowizorycznej toaletki. - W końcu dziś przyjmujesz nominację do Zakonu. No nie mów ze zapomniałeś?!

Remus przez chwilę patrzał na nią zaskoczony a potem mocno się zarumienił.

- Ok. Jeszcze nic straconego. W sumie nie masz rzeczy... - podrapała się po karku - Umm... Wiem. Transmutacja, och ile razy to nam ratuje tyłki. Stworzymy Ci coś fantastycznego!

Nie miał za wiele do powiedzenia, już zauważył że jak Lily coś sobie wymyśliła to nie sposób było jej tego zabronić czy odmówić. Swoją drogą faktycznie nie za bardzo miał się w co ubrać. Na początek dostał kilka starych swetrów i spodni, wolał nie wiedzieć czy nie były przypadkiem po kimś poległym... Nie miał zupełnie nic na taką właśnie uroczystość. 

- Opowiedz mi co lubisz! - powiedziała łapiąc go za ramiona. - kolory i takie tam. 

- Nigdy nie było okazji się nad tym zastanawiać. Ubierałem co było pod ręką. Lubię chyba luźne rzeczy, te swetry są w porządku - przyznał szczerze. - Myślę ze cokolwiek stworzysz będzie dobre. 

- Oj... Nie pozwalaj mi na to bo naprawdę zaszaleje. - uśmiechnęła się tak szatańsko ze zrozumiał ze faktycznie może zrobić wszystko. - Dobra. Już nie masz wyjścia bo mam pomysł! Zamienimy to co masz na sobie... - dodała i pociągnęła go do góry stawiając przed lustrem. - Syriusz zemdleje na twój widok. - dodała mu przez ramię odchodząc kawałek, wyciągnęła różdżkę i wycelowała w plecy Wilkołaka. 

Nawet nie zdążył zaprotestować, zamknął po prostu oczy i czekał czując ze coś się zmienia na jego ciele. Trwało to zaledwie kilka chwil, z kilkoma poprawkami. W końcu poczuł że jakiś ciężar uwiesza mu się na szyi. 

- Goootowe! - zawołała - Otwórz oczy. No dalej nie bój się. Wyglądasz jak milion dolarów!

Remus szczerze powątpiewał w jej słowa jednak co on mógł? Otworzył powoli oczy i zamrugał kilkakrotnie widząc swoje odbicie... Lily faktycznie poszalała w swojej wizji. 

Miał na sobie idealnie dopasowanie czarne spodnie, białą koszulę i popielatą marynarkę. Na szyi miał luźny krawat w czarno białe paski. Żeby nie było zbyt oficjalnie na nadgarstkach miał stylowe rzemykowe bransoletki. Na nogach spokojne buty do garnituru. 

Jego spojrzenie utkwiło jednak na krawacie który mocno nie pasował do zestawu ale przypominał coś co kiedyś widział na jakieś fotografii... 

Lily wyłapała to spojrzenie.

- Każdy nowy członek Zakonu zostaje nominowany do Domu. - westchnęła - To taka pozostałość po Hogwarcie. Tiara przetrwała... Gdy zostaniesz przydzielony krawat przybierze kolor Domu. - wyjaśniła. - Ja, James i Syriusz jesteśmy w Gryffindorze. 

- Tradycja. - uśmiechnął się i w tej też chwili zaczął się naprawdę denerwować. 

- Nie bój nic. - poklepała go po klatce i zeskoczyła z jego pleców. - Więcej Ci nic nie trzeba. - dodała i wróciła do toaletki kończyć upiększanie samej siebie.

Znów przyjrzał się swojemu odbiciu. Przez chwilę pomyślał ze faktycznie chciałby mu się spodobać... Pokręcił jednak głową bo zaraz uznał to za niezwykle puste myślenie. Nie powinien.

Gdy płoną kwiaty [WOLFSTAR (Syriusz x Remus) - Harry Potter - AU]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz