* 18 *

3K 280 153
                                    

Upadł na posadzkę i na dosłownie ułamek sekundy go zamroczyło. Ostatnim co zobaczył była kamienna ściana, teraz widział nad sobą wykrzywioną w uśmiechu pełnym politowania twarz Jamesa. Zaraz do tych twarzy dołączyła twarz Pana Flamela, Claudii a na jego klatkę wskoczyła mała Ana. Poczuł każde żebro mu zatrzeszczało od tego nagłego spanikowanego ciałka.

- Gratuluję, zadanie wykonane. - powiedział James - Widzę ze w trzystu procentach. - spojrzał na obie czarownice z uśmiechem. - Mam nadzieje ze nie zostałyście Panie porwane przez tego nie ogarniętego metala. - dodał śmiejąc się cicho - Może się przedstawię, James Potter...

- Starszy Oficer, dowódca Oddziału Śledczo-Poszukiwawczego Zakonu Feniksa, mam żonę Lily i kilkudniowego synka Harrego. - dokończył za niego Syriusz podnosząc się do siadu. 

- Mam też brata debila - dorzucił James i ucałował dłoń Any która zarumieniała się mocno wciskając buzię w klatkę Syriusza. 

- Za to jakiego wybitnego - dodał wstając na równe z dziewczynką na rękach.

Kobieta spojrzała na obu mężczyzn z powątpiewaniem ale zaraz uśmiechnęła się serdecznie, te mury... sprawiały atmosferę domu. Mimo okrutnego stresu jaki przeżyli nie potrafiła się nie uśmiechać. Pomogła stać Panu Flamelowi który widocznie odrobinę zmęczył się tym biegiem i przeskoczeniem przez bramę. 

- Claudia Rosier z domu Lefra. A to moja córeczka Ana. - wskazała na dziecko. - Przepraszam ze tak... tak nagle. 

- Proszę się nie tłumaczyć. Skoro Syriusz Was przyprowadził to znaczy że tak było trzeba i cieszę się ze się udało. Chociaż To przejście jest już na stałe spalone. - spojrzał na mur i westchnął. To drugie w ciągu dwóch dni. W takim tempie stracą wszystkie portale do końca tygodnia na terenie Paryża. Paryż był zbyt ważnym ośrodkiem w ich połączeniach. Nie mogli stracić tego miasta. Teraz jednak nie mógł winić za to nikogo. Widział że stały się rzeczy zbyt nagłe i ważne.

- To moja wina - zaczął Flamel - Poznali mnie i nas śledzili. Żądali dokumentów a gdy nie dostali grozili nam bronią palną.

James kolejny raz uścisnął dłoń starca z najwyższym szacunkiem, schylając się nad jego przygarbioną sylwetką.

- Proszę za nic nie przepraszać. Jesteśmy szczęśliwi że Pan żyje panie Nicolasie. Pańska żona czeka na pana z utęsknieniem. Dowódca również. Wszytko w porządku? Nie zranił się pan?- odwrócił się do Syriusza i westchnął - A ty? Wyglądacie jakbyście nieźle oberwali - zapytał już poważnie.

- Nie. Czemu pytasz? - przeczesał włosy i dopiero teraz poczuł ze są mokre, spojrzał na swoją dłoń i zobaczył na niej krew, kawałki czaszki i mózgu. Otworzył szerzej oczy i skłamał by jakby powiedział ze go nie zemdliło, prawda, Flamel osłonił tylko matkę i córkę a Syriusz robił za jeszcze jedną barierę właśnie dla staruszka.

- Bo... Bo... Pan który nas straszył i celował do Syriusza.. on... On... - dziecko kolejny raz wpadło w panikę - Wybuchł. Umarł. - zamachała rączkami chcąc pokazać wybuch by zaraz zacisnąć mocniej palce na zakrwawionej kurtce Syriusza którego traktowała jak swojego bohatera. Mężczyzna zdawał sobie sprawę ze w ramionach matki poczuje się jednak lepiej. Nie chciała się puścić za żadne skarby. 

- Ana, idź do mamusi dobrze? - powiedział łagodnie - Niedługo do Was przyjdę. 

Dopiero po chwili udało się ją namówić. Wcisnęła się w matkę płacząc cicho i powtarzając w około "wybuchł"... 

- Potem wszytko mi opowiecie. Muszę i tak spisać raport. - westchnął James widząc ze to będzie długa historia nie do opowiadania na środku korytarza. - Mała jest w szoku. Przyda jej się odpoczynek, może jakieś zioła na sen. A ty Siri może się umyj bo jak Cię Remi zobaczy w takim stanie to... - nie było mu dane skończyć bo Syriusz w jednej chwili uprzytomnił sobie że jest już w Hogwarcie, ze Remus tu jest, ze jest pełnia. 

Gdy płoną kwiaty [WOLFSTAR (Syriusz x Remus) - Harry Potter - AU]Where stories live. Discover now