* 9 *

5.4K 369 565
                                    

Syriusz czuł się jak pijany. Odurzony najlepszym narkotykiem jaki tylko mógł sobie wymarzyć. Było mu lekko , słodko, gorąco. Wszytko czuł intensywniej chociaż w sumie poboczny widź nie musiał wcale dostrzec w tym nic szczególnego. Dwóch mężczyzn którzy wyglądają jak dwie najszczęśliwsze istoty na ziemi. W istocie właśnie tak było. Remus od kiedy znalazł się w jego ramionach nie opuścił ich nawet na chwilę. To było jak sen z którego Black nie chciał się budzić. Niewiele rozmawiali. Tańczyli i pili. Byli w ciągłym kontakcie fizycznym. Nic więcej nie było mu tak naprawdę trzeba. Oddychał samym jego uśmiechem który nie równał się żadnemu innemu. A Lupin uśmiechał się niemal cały czas, tak szczerze i szczęśliwie.

Nie czuł zmęczenia ale podświadomie co jakiś czas zabierał Remusa do jakiejś oddalonej ławki i pozwalał mu odetchnąć. Nadal byli tak bardzo blisko siebie tak jak właśnie teraz gdy Remus opierał się bokiem o jego klatkę siedząc między jego nogami. Śmiał się z tego jak James śmiesznie tańczy a Lily jest czerwona ze wstydu za swojego męża który wpada na inne pary. 

- Daj mi jeszcze wina. - poprosił cicho sięgając do skradzionej przez nich ze stolika butelki doskonałego słodkiego alkoholu. 

Syriusz specjalnie złapał za szyjkę i odciągnął butelkę dalej patrząc z rozczuleniem na to jak Remus podskakuje żeby ją złapać.

- Co się mówi Panie Lupin? - zapytał niemal już kładąc się na ławce w ucieczce przez utratą kontroli nad alkoholem. - Jest takie ładne słowo. 

- Dawaj? - zaśmiał się. 

- Nie. Ładniejsze. 

- Natychmiast bo odgryzę Ci rękę? - zachichotał. 

- Proszę? - podpowiedział mu z rozbawieniem. 

Lunatyk tylko skinął głową z lekkim cwaniactwem a Łapa zaraz przeżył jeden z kolejnych wstrząsów tej nocy. Remi uklęknął między jego nogami i zaraz zamknął go między swoimi ramionami łapiąc się ławki, zawisł nad nim z najprawdziwszym szatańskim uśmiechem, na tyle nisko ze Siri czuł jego gorący oddech na swoich ustach. Przygryzł dolną wargę i spojrzał to na niego to na butelkę wina, jakby planował coś najbardziej niegodziwego i tak właśnie było. 

- Proszę... - powiedział takim tonem od którego Syriusz niemal jęknął z zachwytu. Był szept tak głęboki, niewinny w swoim erotycznym napięciu ze Syriusz nie mógł nie zareagować. Uniósł dłoń i przysunął mu ją do policzka układając na nim palce z najwyższą delikatnością. To może nie było jeszcze tak niebezpieczne ale to co zrobił zaraz Remus przeszło granice... Wilkołak przymknął oczy i załasił się policzkiem do dłoni czarnowłosego. On sam sięgnął kciukiem do jego ust i przesunął ostrożnie nim po jego dolnej wardze. Remus uśmiechnął się na to i na ułamek sekundy złapał w zęby jego kciuk. Łapa myślał ze autentycznie oszaleje szczególnie gdy po raz kolejny zobaczył w oczach chłopaka ten sam złoty błysk. 

Wtedy Remus się szarpnął i wyrwał rozpalonemu do granic możliwości mężczyźnie butelkę wina. Wyprostował się i nadal na klęczkach napił się go z gwinta, na domiar złego ciągle patrzał na Syriusza wyzywająco tymi złotymi oczami. 

Black doszedł duchowo, mentalnie i estetycznie. Nie przypuszczał ze obiekt jego westchnień może tak wyglądać -  jak grzech, taki najbardziej ciężki grzech za który warto spłonąć w najgorszym miejscu piekła dla kilku chwil w samym środku nieba. Niesiony tym usiadł prosto łapiąc go za biodra, chciał się zamienić w proch jeśli mógłby mieć tylko dla siebie tego Anioła. 

Lupin popatrzał na niego spojrzeniem które nie zostawiało żadnych wątpliwości. To on tu rozdawał karty. To on tej nocy był Panem. Od niego zależało to czy Syriusz dotknie nieba i już w nim zostanie czy spłonie w piekle nie otrzymując nic. Pan życia wiecznego i śmierci, spełnienia i rozpaczy z pragnienia. 

Gdy płoną kwiaty [WOLFSTAR (Syriusz x Remus) - Harry Potter - AU]Where stories live. Discover now