-Słucham?! Tobie życie jeszcze miłe?! Teraz jechałaś zdecydowanie za szybko! –Krzyczała, czym sprawiła, iż cały dziedziniec szkoły zwrócił na nas uwagę. Westchnęłam, po czym zmierzwiłam jej kruczoczarne włosy.

-Młoda spokojnie. –Powiedziałam, po czym ruszyłam w stronę szklanych drzwi.

Otworzyłam je z rozmachem, po czym obejrzałam się czy Di dalej stoi w tym samym miejscu. Na szczęście podążyła za mną. Nie patrzyłam gdzie idę, co okazało się błędem gdyż wpadłam na zapewne czyjś  tors i gdyby nie silne ramiona mojej przeszkody zapewne już dawno moje pośladki witałyby się z kafelkową podłogą. Odwróciłam głowę i napotkałam przed sobą klatkę piersiową odzianą w czerwoną koszulkę z logiem jednej z moich ulubionych kapel rokowych, silne ramiona były odziane w czarną skórę. Podniosłam, więc głowę napotykając zimne oczy koloru płynnego srebra mojego oprawcy. W sekundę jego wzrok z przeszywającego lodu stał się cieplejszy z małymi tańczącymi iskierkami. Jego ramiona ściśle oplatały moją talie a jedna z jego dłoni niebezpiecznie zbliżała się do mojego tyłka. Moje dłonie były oparte o jego tors dzięki temu mogłam poczuć, że jest całkiem umięśniony. Z tego, co zauważyłam to jego rysy twarzy są ostre, ale dzięki temu jest całkiem przystojny. Jego włosy sięgały mu do ramion a ich kolor był podobny do moich. Krwista czerwień pasowała mu do stalowoszarych oczu. Ciszę między nami przerwał szarooki.

-Mała wiem, że jestem nieziemsko przystojny, ale by tak pierwszego dnia od razu się na mnie rzucać. –Powiedział z chytrym uśmieszkiem.

Jego dłoń w końcu znalazła się na moim pośladku. Gdy to poczułam od razu się wyrwałam z jego objęć. Diana zdążyła do nas dojść a gdy jej wzrok padł na moje oczy cofnęła się o krok trochę przestraszona. Moje oczy były zwężone, ciskałam gromami w stronę czerwonowłosego chłopaka.

-Posłuchaj rudy jeszcze raz twoja zasrana ręka znajdzie się w okolicy moich dolnych partii ciała to wyprowadzę twoje ząbki na spacer. –Powiedziałam to z takim lodem i jadem w głosie, że jego uśmieszek od razu zszedł mu z twarzy pozostawiając ją w nie małym szoku. Odwróciłam się do Di i już łagodniej powiedziałam. –Wybacz nie chciałam cię przestraszyć.

-Spoko pierwszy raz cię taką widziałam. –Gdy to mówiła po korytarzu słychać było głośny dźwięk dzwonka na lekcję. –Choć mamy teraz historię z wychowawcą.

Skierowałyśmy swoje kroki w stronę sali, w której zniknęła czerwona czupryna. Super pewnie jesteśmy razem w klasie. Skaczę po prostu z radości. Gdy przekroczyłyśmy próg sali wszyscy łącznie z nauczycielem byli już na miejscu. Di udała się do przedostatniej ławki, w której siedział chłopak z białymi włosami, a ich końcówki były w kolarze ciemnej zieleni. Skądś go kojarzyłam. No cóż nie pamiętam.

-Dzieci do waszej klasy dołączy dziś nowa uczennica. Przedstaw się klasie.

-Nazywam się Yuzuki Sakamaki... i to tyle, co musicie o mnie wiedzieć. –Powiedziałam to z kamienną twarzą. Dało się usłyszeć szuranie krzesła, po czym rozbrzmiał głos mojej kuzynki.

-Oj błagam sama muszę się tym zająć Yu. –Westchnęła. –To tak jak wiecie ma na imię Yuzuki jest moją kuzynką. Słucha metaliki i rocka. Zresztą widać to po jej stylu. No dobra sama gra na gitarze elektrycznej, basowej, pianinie, fortepianie i to chyba wszystko, na czym grasz? –Zapytała.

-Tak, ale po... -Przerwała mi kruczowłosa.

-Yu także pięknie śpiewa... znaczy śpiewała od jakiegoś czasu przestała. Gotuje także wyśmienicie. A no jest mistrzynią w kilku sztukach walki, ale nie pamiętam, jakich. Z charakteru no tu to jest trudna, ale jak chce to potrafi być milutka.

-Dobra młoda skończ. –Tym razem to ja jej przerwałam. –Nie potrzebują mojego życiorysu. –Rozczochrałam jej włosy i pociągnęłam w kierunku wolnych ławek. Niestety byłam zmuszona siedzieć z tym rudym typem z korytarza nie uśmiecha mi się siedzieć w pierwszej ławce z jakąś blond lalą. Gdy tylko zajęłyśmy miejsce nauczyciel zaczął prowadzić lekcje.

-Mała nie przedstawiłem się. –Usłyszałam szept koło ucha tego typka.

-Jakoś mało mnie to interesuje. –Powiedziałam odpychając jego głowę ręką.

-Na imię mi Kastiel słońce. –Mówiąc to znowu się do mnie przybliżył i złożył motyli pocałunek na mojej odsłoniętej szyi. Za co oberwał z łokcia w brzuch i skulił się trochę.

-Gdyby mnie to interesowało.

-Widzę, że ostro grasz mała.

-Nie wiesz nawet jak ostro potrafię. –Tym razem to ja wyszeptałam mu to do ucha.

-Z chęcią się przekonam. 

Gdy nikt nie widzi || Tom Pierwszy Przezwyciężyć BólWhere stories live. Discover now