⚅⚅⚅⚅⚅

1K 64 5
                                    

Jimin przyglądał się liderowi, który pomagał Seokjinowi w kuchni. Razem przygotowywali kolację dla reszty zespołu. Planowali dzisiaj połączyć posiłek z wieczorem filmowym, o którym jakiś czas temu dużo rozmawiali. Starszy Kim starał się wybierać potrawy nie wymagające talerzy, jak i sztućców, chociaż wiedział, że część członków zespołu i tak weźmie pałeczki. Co jakiś czas spoglądał w stronę, wyraźnie zamyślonego Parka, który ze spuszczoną głową siedział przy dużym stole.

- Joonie, czy mogę ci zaufać i na chwilę zostawić samego? – zapytał, sam nie będąc pewnym, czy zostawiane lidera w kuchni jest najlepszym pomysłem. Młodszy Kim pewnie przytaknął. – tylko proszę, nie zepsuj nic. – dodał błagalnym tonem.

- Spokojnie kochanie, nic nie zepsuje. – Jin spojrzał na niego niepewnym wzrokiem – No, przyjemniej się postaram - wyszczerzył się, chowając przy tym swoje oczka, a szklanka, która trzymał w ręce, niebezpiecznie się zachwiała. – Nic nie spadło. Zaufaj mi. – zaśmiał się, zapewniając starszego o swojej kompetencji.

- Mogę tego żałować – mruknął pod nosem. Mimo swoich niepewności dotyczących Namjoona, wyszedł. Od razu skierował się do młodego wokalisty, który na pierwszy rzut oka, wygląda jak zamyślony człowiek, jednak po głębszych obserwacjach, można było dostrzec zmęczenie i smutek malujące się na jego twarzy.

- Jiminie, możemy porozmawiać? – zapytał niepewnie, wybudzając młodszego z transu. Park po chwili namyślenia przytaknął. Jin wyciągnął rękę, zapraszając młodszego, żeby za nim poszedł. – Chodź usiądziemy na kanapie i wszystko mi powiesz. Co ty na to? – Młodszy nie odpowiedział, jedynie wstał i pierwszy ruszył do części salonowej mieszkania.

Mężczyźni zajęli miejsca koło siebie, na wygodnym meblu. Nastała chwilowa cisza. Jimin wiedział, o czym starszy chce rozmawiać. Wiedział, że jego stan nie jest najlepszy. Napuchnięte oczy sugerowały, że wcześniej musiał płakać, a widoczne złe samopoczucie, pokazywało, że coś poważnego musiało się stać. Park Jimin cierpiał wewnętrznie po utracie przyjaciela. Był zdania, że to wszystko stało się z jego winy.

- Jiminie... Co się stało? - ciszę przerwał Jin, zadając kluczowe pytanie. – Możesz mi wszystko powiedzieć. Wszystko. – Uśmiechnął się pokrzepiająco i delikatnie uścisnął ramię młodszego, żeby ten wiedział, że może mu zaufać. – A ja postaram ci się pomóc, bez względu na to co złego się stało.

- Jin hyung, ja-a sam nie wiem co się stało! – głos mu mocno drżał – Z jednej strony Suga hyung mnie pocałował, ale z drugiej strony to ja zrobiłem mu nadzieję, nie odpychając go od razu, a później go odrzuciłem. – Wypowiedział wszystko na jednym wdechu, z szybkością karabinu maszynowego, przez co starszy nie wyłapał wszystkich słów.

- Spokojnie Jiminie. – Próbował uspokoić młodszego – jeszcze raz. Na spokojnie.

- No bo...Poszedłem wczoraj do Yoongiego hyung, chciałem mu pomóc w robieniu tej piosenki, ale tak jakoś wyszło, że on mnie pocałował – wziął głęboki wdech obserwując reakcje hyunga – ale ja nie chciałem tego. Jednak nic nie zrobiłem. – pierwsze łzy spływały po policzkach Chima – Ja dałem się całować, a później trochę za bardzo wybuchnąłem i nakrzyczałem na hyunga. I wydaje mi się, że powiedziałem o kilka słów za dużo.

- Och, mój kochany Jiminie. – uśmiechnął się pocieszająco – Nie możesz się o to obwiniać. Yoongi na pewno zrozumiał swój błąd. I a już na pewno powód twojego uniesienia.

- Ale hyung! Ja go straciłem! – nie kontrolował swoich łez – On mi wyznał uczucia, a ja mu prawie trzy razy wykrzyczałem, że nic nigdy do niego nie poczuję. A ja chcę mieć go blisko. To jest mój najukochańszy hyung!

- Park Jimin, a ja myślałem, że to ja jestem tym najlepszym hyungiem. – znikąd, koło kanapy pojawił się Namjoon. – jak mogłeś mnie tak skrzywdzić – złapał się za serce i niczym najlepszy aktor udawał jak bardzo cierpi, co spowodowało uśmiech, na mokrej od łez twarzy Parka.

- Ej, Joonie! To na pewno nie mógłbyś być ty! – Uniósł się Seokjin – Ja myślałem, że to ja jestem twoim ulubionym hyungiem! – udawał, że się obraża – A nie ten gbur w jaskini.

- Ale Yoongiego hyunga nie obrażaj, proszę. – kolejne myśli o Minie sprawiły, że Jimin znowu posmutniał.

- Dobrze Jiminie, nie będę. – powiedział wesoło Jin – Namjoon, kto jest twoim ulubionym hyungiem? – zadał pytanie liderowi, który najmniej się tego spodziewał.

- Moim eee... ulubionym hyungiem jest – zaczął, jednak spojrzenie Seokjina, które wierciło dziurę w głowie biednego lider, zrobiło swoje – No oczywiście, że ty, hyung.

- Mam nadzieję Joonie. – uśmiechnął się i umiejscowił swoją dłoń na policzku młodszego Kima, wpatrując się w jego ciemne oczy.

- Wybaczcie bezpośredniość, ale muszę zadać to pytanie. – powiedział, wyraźnie zaciekawiony sytuacją, Jimin – Co jest między wami? – Gdy Park zadał pytanie, na twarzach Kimów uśmiechy zniknęły szybciej niż mogłoby się wydawać. Oni sami nie byli pewni co jest między nimi. Czułe słówka, liczne pocałunki, ale tak naprawdę, żaden nie zadał pytania o związek. Nie wiedzieli, jak mają odpowiedzieć. - Czy jesteście razem? – dopytywał zaciekawiony Jimin.

- Tak – powiedział Namjoon.

- Nie – Jedocześnie odpowiedział Jin. Wzrok tej dwójki spotkał się na chwilę. Ale podczas tego spotkania próbowali przekazać sobie własne myśli.

- Nie.

- Tak.

- Dobra... Jak się zdecydujecie, to możecie mi powiedzieć. – Jimin był wyraźnie rozbawiony zachowaniem jego hyungów.

- Nie, Jiminie. – zabrał głos najstarszy. Jeszcze raz spojrzał w stronę lidera, który delikatnie skinął głową i kontynuował – Ja i Joonie jesteśmy razem – wypuścił głośno powietrze i złapał Joona za rękę, pokazują, że nie kłamie.

- Ale się cieszę! – Jimin zaskoczył wszystkich, a siebie najbardziej. – To takie wspaniałe! Jak to jest mieć osobę, którą się kocha? – zadał pytanie, lecz nie czekając na odpowiedz starszych sam sobie ją udzielił – na pewno wspaniale.

- Tylko Jiminie, proszę nie mów nikomu. – pogroził palcem Jin. – Nawet Taehyungowi, dobrze?

- Dobrze mamo! Nikomu nie powiem – udał, że niewidzialnym zamkiem zapina usta.

- Co? – Jina zamurowało na określenie jego osoby przez Jimina.

- No... Namjoon jest tatą, a ty mamą zespołu. – zachichotał.

- A skąd pomysł, że to Joon jest na górze? – poniósł jedną brew i kpiąco wpatrywał się w twarz młodszego – a może to ja dominuję w tym związku?

- Chyba tylko w kuchni kochanie – Lider był ewidentnie rozbawiony zachowaniem Jina. – Tylko spójrz na siebie. Ja jestem bardziej męski, a ty jesteś taka miękką kluską, o którą musze dbać.

- Ale jesteście uroczy! – zachwycał się Jimin, zapominając na chwile o swoim poprzednim humorze.

- Namjoon, jak tam nasza kolacja – Jin przypominał sobie o posiłku, który Joon miał kończyć.

- Jest gotowa i czeka na głodny zespół – powiedział, ciągle rozbawiony wcześniejszym zachowaniem najstarszego.

- Jiminie, czy mógłbyś po nich pójść?

________________________

{1040 słów}

Dziękuję za wszystkie gwiazdki ^.^ to jest takie wspaniałe uczucie, kiedy widzisz, że komuś podoba się twoja książka Hihih <3

Piszę rozdziały słuchając o fizyce kwantowej, co jest ze mną nie tak? XD

czy tylko ja mam wrażenie że koło 1.35 RM mówi Ja pierdole?

- 08.08.2019 r.

Unaware Mochi | YoonminWhere stories live. Discover now