My love for you will never end

234 11 2
                                    

*Rok później*

Ściskałam z przejęciem dłoń Jonah, gdy wkraczaliśmy do pałacu Ozyrysa i Izydy. Książę również się denerwował.

Pamiętałam, jak Amir opowiadał mi o spotkaniach bogów i władców Egiptu, które odbywały się co dziesięć lat. Jonah, podobnie jak ja, nigdy nie był na takim spotkaniu. Fakt, że mieliśmy spotkać takich bogów jak Horus czy Ptah, był zdumiewający. Nie byłam pewna, jak się zachowywać, ale Jonah mówił, żebym zachowała spokój, a wszystko będzie dobrze.

Tym razem spotkanie zdecydowano się przeprowadzić wcześniej niż wskazywałby to termin. W Egipcie działo się wiele rzeczy, które wymagały wyjaśnienia.

Po popchnięciu przed siebie ogromnych drzwi, znaleźliśmy się w sali, którą tak dobrze pamiętałam. Do oczu napłynęły mi łzy, kiedy przypomniałam sobie, dlaczego znalazłam się tutaj ponad rok temu.

To tutaj Ozyrys i Izyda poprosili, abym zdecydowała, co chcę zrobić. Miałam wybór. Albo wrócić do królestwa i do Jonah, albo zostać z Setem.

- Wszystko dobrze? - spytał książę, który zauważył, że przystanęłam w miejscu.

Zmusiłam się do uśmiechu i pokiwałam twierdząco głową, patrząc się Jonah w oczy.

- Oczywiście. Chodźmy dalej - odrzekłam, ciągnąc go za sobą w głąb sali tronowej. Nie mogłam zepsuć Jonah jego pierwszego posiedzenia z bogami jako książę Egiptu. To miał być wyjątkowy dzień, na który szykowaliśmy się od długiego czasu.

Starałam się ignorować fakt, że kiedyś tutaj byłam. Zachwycałam się więc wszystkim, na czym spoczęły moje oczy.

Po sali kręciło się mnóstwo osób. Rozpoznałam Horusa, który uśmiechnął się do mnie. Skinęłam do niego głową, odwdzięczając gest. Oprócz niego jednak, w pomieszczeniu było mnóstwo innych osób, które widziałam po raz pierwszy w życiu. Egipt nie liczył sobie oczywiście tylko dziesiątki głównych bogów, ale również pozostałych, mniej znaczących.

- Proszę za mną - rzekł mężczyzna, który do nas podszedł. Wyglądał na kilka lat starszego od nas. Na pewno był zwykłym śmiertelnikiem, a nie bogiem, bo w innym wypadku nie prowadziłby nas do stołu niczym sługa.

- Dziękuję - powiedziałam, kiedy mężczyzna odsunął dla mnie krzesło. Ukłonił się pokornie, bo czym zniknął za drzwiami, aby powitać nowo przybyłych do pałacu gości.

Siedziałam nerwowo przy stole, rozglądając się wkoło. Na końcu stołu siedzieli Ozyrys z Izydą, którzy patrzyli się na wszystkich wchodzących do sali.

Byłam tak zajęta wpatrywaniem się we  wszystkich, że nie zauważyłam, kiedy obok mnie usiadł Horus. Podskoczyłam w miejscu ze zdziwienia.

- Dawno się nie widzieliśmy, Ivy. Wszystko u ciebie w porządku? - spytał, uśmiechając się do mnie ciepło.

Nie widziałam Horusa od incydentu z Amirem. Cieszyłam się jednak, że znowu się spotkaliśmy. Musiałam przyznać, że bóg wyprzystojniał, choć wydawało się to niemożliwe. Byłam pewna, że Horus sprawiał, że wielu dziewczynom miękły kolana.

- Tak, dziękuję. U ciebie też wszystko dobrze?

Horus uśmiechnął się z wdzięcznością i skinął głową. Odwróciłam się, aby zobaczyć, co robił Jonah, ale okazało się, że był pochłonięty rozmową z Neftydą. Wróciłam więc do Horusa.

- Na szczęście w królestwie panuje względny spokój, więc nie mam wiele do zrobienia. Jak się czujesz po tym, jak Set cię uprowadził?

- Myślałam, że wszyscy już o tym zapomnieli - odparłam, spuszczając wzrok.

Soaking up the air - Jonah MaraisWhere stories live. Discover now