Mindblown

489 38 3
                                    

Poczułam, że zrobiło mi się słabo. Gdyby domniemany książę Egiptu mnie nie przytrzymywał, z całą pewnością upadłabym na podłogę.

- Ivy, powinnaś odpocząć. Proszę, połóż się - powiedział chłopak. Ja energetycznie pokiwałam przecząco głową. Faktycznie, czułam się fatalnie i najchętniej położyłabym się spać, ale w sytuacji, w której się znalazłam, nie było takiej opcji.

Wyswobodziłam się z ramion chłopaka i odwróciłam przodem do niego, podpierając się o coś, co przypominało parapet.

- Powiesz mi prawdę? Przecież to nie może dziać się naprawdę - powiedziałam, wskazując ręką na piramidy, które zdawały się być bardzo blisko nas.

Jonah spojrzał się na mnie ze smutkiem.

- Powiedziałem ci prawdę, Ivy. Chciałbym ci wszystko wyjaśnić, ale teraz jesteś bardzo pobudzona i nie chcę, żebyś źle mnie zrozumiała. Położysz się i odpoczniesz, dobrze?

Westchnęłam. Wiedziałam, że chłopak nie da mi spokoju, dopóki faktycznie się nie położę.

- Dobrze - odparłam, podchodząc do łoża i siadając na nim. Jonah stanął przede mną i utkwił we mnie zmartwione spojrzenie.

- Mogę zostać przy tobie? - spytał chłopak, siadając na złotym krześle, które stało tu, gdzie zostawił je wcześniej.

- I tak zrobisz, co będziesz chciał - odpowiedziałam, wzruszając ramionami.

- Chciałbym się upewnić, że nie chcesz zostać sama. Wiem, że jest ci przykro i...

- Jest mi przykro? - spytałam, wchodząc mu w zdanie. Egipski książę spojrzał się na mnie zmieszany. - Ty nie wiesz, co czuję! Myślisz, że jest mi przykro? Jestem cholernie smutna i zrozpaczona! Nie wiem, co mi zrobiłeś ani jakim cudem trafiłam do starożytnego Egiptu! Nie wiem, dlaczego mnie znasz, a ja nie znam ciebie! Nic nie rozumiem!

Krzyczałam z wściekłości. Dopiero kiedy skończyłam lamentować, poczułam łzy spływające po moich policzkach. Niech to, nie chciałam przy nim płakać.

- Ivy, przepraszam - powiedział. W jego oczach widziałam, że było mu przykro, ale nic mnie to nie obchodziło. Miało mu być przykro.

- Nie przepraszaj mnie. Po prostu spraw, żebym wróciła do domu - odpowiedziałam, patrząc się na niego ze śmiertelną powagą.

- Niestety, jest to niemożliwe - odpowiedział Jonah, spuszczając wzrok na swoje dłonie. Splatał nerwowo ze sobą palce.

- Co takiego?

Myślałam, że się przesłyszałam. Jeśli ktoś robił sobie ze mnie żart, musiałam przyznać, że wyszedł wyśmienicie. Aktor Jonah grał swoją rolę bardzo wiarygodnie.

- Czekałem kilka lat na to, aby cię tutaj sprowadzić, bo musiałem użyczyć odpowiednio dużo energii od egipskich bogów. Wcześniej byłem po prostu za słaby, aby to zrobić. Odesłanie cię z powrotem w twoje czasy jest niemożliwe. Nie mógłbym znów prosić bogów o taką przysługę. Musiałem się dużo namęczyć, aby się udało. Wiem, że nawet nie daliby rady uzbierać tyle energii, aby cię tam przenieść. Ponadto, sam bym na to nie pozwolił. Nie po to cię tu sprowadziłem, żeby teraz cię odesłać, Ivy.

Po policzkach znowu spłynęły mi łzy. Coraz mocniej zaczynałam wierzyć w to, że Jonah sobie ze mnie nie żartował. Przestałam wierzyć, że te piramidy i pałac były rekwizytami. Zrozumiałam, że Jonah naprawdę był księciem starożytnego Egiptu.

- Mój Boże... - wyszeptałam, chowając twarz w dłoniach.

Już po chwili poczułam, jak łoże obok mnie się ugięło. Poczułam jak Jonah obejmuje mnie ramieniem. Nie zastanawiając się wiele, oparłam głowę o jego ciepłe ramię i pozwoliłam mu się przytulać.

Soaking up the air - Jonah MaraisWhere stories live. Discover now