Mirror but it's not myself

242 19 4
                                    

Kiedy Anubis się ode mnie odsunął, z jego ciałem zaczęło dziać się coś dziwnego. Głowa szakala, którą miał dotychczas, zaczęła się deformować. Wypryskiwały z niej złote iskry. Patrzyłam się zszokowana na to, co się działo, ale nie ruszałam się. Wciąż siedziałam na jego kolanach, a egipski bóg trzymał mnie przy sobie wyjątkowo mocno.

Głowa boga zaczęła przybierać ludzkie kształty. Iskry biły od niego takim światłem, że w końcu musiałam odwrócić wzrok. Kiedy wszystko się uspokoiło, otworzyłam oczy i ujrzałam Anubisa w ludzkim wcieleniu.

Siedziałam na kolanach kogoś, kto wcale nie przypominał Anubisa, ale przecież nim był. Przybrał postać młodego mężczyzny, niewiele starszego od Jonah. Miał ciemne, krótkie włosy oraz brązowe oczy. Jego twarz była na swój sposób przystojna. Wydatne kości policzkowe w szczególności zwróciły moją uwagę.

- Co się z tobą stało? - spytałam, starając się od niego odsunąć. Anubis jednak mi na to nie pozwolił, gdyż w dalszym ciągu mnie obejmował.

Chłopak potrząsnął głową, uśmiechając się.

- To przez to, że ucałowałem twoje czoło. Nie powinienem był. Zapomniałem, że przy dotyku moich ust ze skórą śmiertelników dzieje się ze mną to - odrzekł, wskazując na swoją twarz. Nie mogłam oderwać od niego oczu. Anubis już od początku mnie onieśmielał, ale teraz czułam się naprawdę skrępowana w jego obecności.

- Wrócisz do swojej postaci? - spytałam.

- Oczywiście, Ivy. W każdej chwili mogę użyć swoich mocy, aby przywrócić się do postaci pół człowieka pół szakala. Ale chyba na razie mogę zostać przy tym, jak wyglądam, prawda?

Skinęłam twierdząco głową, uważnie badając jego gładką twarz. Jak na boga, był naprawdę piękny.

- Co się dzieje z Jonah? Możesz zobaczyć, jak sobie radzi? - spytałam, odtrącając od siebie myśli dotyczące atrakcyjności młodego boga, na którego kolanach siedziałam.

- Nie mam do tego wglądu, Ivy. Jonah udał się teraz do innej krainy i gdybym chciał zobaczyć, co się z nim dzieje, musiałbym tam wniknąć i cię zostawić. Książę prosił, abym się tobą zaopiekował, więc tego nie uczynię.

Westchnęłam i skinęłam twierdząco głową na znak, że zrozumiałam.

Jonah długo nie wracał, a ja zaczęłam się obawiać. Jego poprzednia walka z ojcem trwała dosłownie chwilę w porównaniu z tym, jak długo teraz go nie było.

- Jeśli... Jeśli Jonah przegra, jak się o tym dowiemy? - spytałam, starając się brzmieć odważnie. Anubis jednak zdążył mnie poznać i na pewno wyczuł drżenie w moim głosie. Bóg chwycił mnie za rękę i zacisnął na niej palce.

- Jego ciało się tutaj pojawi. Nie obawiaj się, Ivy. Twój książę da sobie radę. Już niejedno przeszedł - odpowiedział Anubis.

Patrzyłam mu się w oczy i czułam, jak chłopak rozpalał mnie spojrzeniem od środka. Nie wiedziałam, czy Anubis używał na mnie jakichś czarów, ale w porę odwróciłam od niego wzrok. Bóg jednak dalej trzymał mnie za rękę i obejmował mnie, nie pozwalając zejść z jego kolan.

- Ivy, muszę ci coś wyznać - zaczął Anubis, wpatrując się w nasze splecione ze sobą dłonie. Bóg ciężko westchnął, po czym wrócił spojrzeniem w moje oczy. - Jonah poprosił mnie o coś, w razie gdyby mu się nie powiodło.

- O czym ty mówisz? - spytałam. Poczułam, jakby moje serce za chwilę miało wyskoczyć z piersi. Ton głosu boga zdradzał, że się bał. Bał się tego, że za chwilę miałam poznać prawdę.

Soaking up the air - Jonah MaraisWhere stories live. Discover now