Maybe we should give up

217 11 1
                                    

- Prosiłbym cię, żebyś oddała mi oko Horusa, Ivy.

Głos Seta wyrwał mnie z uspokajania się. Leżałam na jego kolanach i starałam się nie myśleć o Jonah. Wiedziałam, że bóg użył na mnie jakichś czarów, bo obraz księcia stopniowo znikał z moich myśli. W tej chwili niczego nie pragnęłam bardziej niż przytulić się do Seta.

- Dlaczego? To prezent od Jonah - odpowiedziałam, dotykając naszyjnika. Ścisnęłam go w dłoni.

- Ivy, nie chcę zabierać ci go siłą, więc uprzejmie proszę, abyś mi go oddała.

Moje ręce automatycznie powędrowały do zapięcia naszyjnika. Nieznacznie się podniosłam. Set gładził mnie po ramieniu. Kontrolował mój umysł. Wiedziałam to. Gdyby tego nie robił, nie byłabym mu tak posłuszna.

Rozpięłam zapięcie, po czym złożyłam oko Horusa w ręce Seta. Bóg uśmiechnął się do mnie z wdzięcznością, po czym wstał i podszedł do szafek. Otworzył jedną z nich i schował tam naszyjnik. Gdy zamknął szafkę, ulotnił się z niej czarny pył.

- Nie zniszczyłeś go, prawda? - spytałam, uważnie mu się przyglądając. Musiałam przyznać, że był naprawdę atrakcyjny. Nie, wcale tak nie uważałam. Co on ze mną robił?

- Nigdy nie zniszczę tak cennej rzeczy. To symbol mojego brata, którego rzecz jasna, nie cierpię - odpowiedział, podchodząc do mnie. Set usiadł tuż obok i objął mnie ramieniem.

- Horus jest bardzo miły. Dlaczego go nie lubisz?

Rozbolała mnie głowa. Część mojego umysłu chciała walczyć o wolność i miłość do Jonah, ale druga część ulegała Setowi i jego magii. Bóg chciał ułatwić mi pokochanie go i to robił. Nie sądziłam jednak, że przysporzy mi to tyle bólu.

- Nie jest to historia na dziś, skarbie. Powinnaś się położyć - odpowiedział, uśmiechając się do mnie. Niech to, dlaczego tak bardzo mi się podobał?

- Secie... Nie sprawiaj, żebym pokochała cię na siłę. Boli mnie głowa - wyszeptałam, chwytając się za włosy. Rozsadzało mi czaszkę od środka. To było nie do zniesienia.

Bóg otoczył mnie ramionami i przyciągnął do swojego umięśnionego torsu. Chwilę się wahałam, ale również go objęłam. Było mi tu bardzo przyjemnie.

- Tak będzie dla ciebie lepiej, kochanie. Wiem, że cię boli, ale niedługo będzie po wszystkim. Kiedy się prześpisz, będziesz w pełni sił. Ból zniknie - rzekł, gładząc mnie delikatnie po plecach. Rozpływałam się pod jego dotykiem.

- Nie chcę tego!

Znowu zaczęłam płakać. Zrobiło mi się żal siebie samej. Byłam taka słaba i nie potrafiłam radzić sobie z emocjami.

- Musisz mi zaufać, Ivy. Nie zrobiłbym nic, aby cię skrzywdzić. Wiem, jak mało prawdziwe ci się to wydaje, ale tak jest.

- Jesteś najbardziej brutalnym bogiem na świecie. Poćwiartowałeś ciało Ozyrysa i wrzuciłeś je do rzeki. Zostałeś wygnany. Zabijasz tak wielu niewinnych ludzi. Jakim prawem mam ci wierzyć? Musisz mieć wobec mnie jakiś plan. Coś musi być na rzeczy, Secie. Nie mogłeś mnie porwać tylko dlatego, abym cię pokochała.

Płakałam w ramię boga. Głowa bolała mnie jeszcze bardziej. Czułam, że świat wokół mnie wiruje. Jeszcze nigdy tak źle się nie czułam.

- Położę cię, kochanie. Musisz odpocząć - powiedział Set, po czym wziął mnie w ramiona i podniósł z kanapy. Podszedł do łóżka i mnie na nim położył. Wtuliłam głowę w poduszkę. Nie miałam już siły płakać. Przy każdym szlochu głowa rozsadzała mnie coraz mocniej. Myślałam, że tego nie wytrzymam.

Soaking up the air - Jonah MaraisWhere stories live. Discover now