My manners

294 23 2
                                    

Kiedy obudziłam się następnego dnia, poczułam dziwne uderzenie gorąca. Nie było ono jednak spowodowane tym, że obudziłam się w ramionach chłopaka.

Próbowałam się podnieść, ale bezskutecznie. Po pierwsze książę obejmował mnie ramionami, a po drugie nie wystarczyło mi siły. Z moim ciałem działo się coś dziwnego.

- Jonah... - wyszeptałam, starając się obudzić chłopaka. Musiałam powtórzyć jego imię, aby się obudził.

- Ivy, czy coś się...

Chłopak przerwał, patrząc się na mnie, jakby zobaczył ducha. Potrząsnęłam nim, aby się ocknął.

- To nie może być możliwe - powiedział, patrząc się na mnie z przerażeniem.

- Jonah, co nie może nie być możliwe! Jonah! - krzyknęłam, bojąc się. Czy coś stało się z moim wyglądem?

- Ivy... Nie wiem, jak mogło do tego dojść. Nie możesz się w żaden sposób zobaczyć, ale... Niech to, jak to się stało!

Przerażenie chłopaka udzieliło się mi. Wiedziałam, że w królestwie nie było żadnego lustra, ale na pewno istniał jakiś sposób, abym mogła spojrzeć na swoje odbicie. Co takiego mogło stać się ze mną przez noc, że książę tak się przestraszył?

- Powiesz mi wreszcie? - spytałam, oddychając szybko.

- Czasami dzieje się tak, że bogowie zbyt naruszają nasze życie. Myślałem, że tobie to nie grozi, bo nie urodziłaś się w Egipcie, ale... Ivy, masz na czole iluminację księżyca.

Myślałam, że wybuchnę śmiechem. Powaga na twarzy Jonah jednak nie pozwoliła mi tego zrobić.

Dotknęłam rękami czoła, ale nie poczułam tam nic. Myślałam, że robił sobie ze mnie żarty, ale naprawdę czułam się okropnie. Nawet kiedy miałam gorączkę albo byłam przeziębiona, nie czułam się aż tak.

- Da się to jakoś naprawić? - spytałam, patrząc się na niego błagalnie. Jonah położył mi dłonie na ramionach i potarł je lekko.

- Musimy zobaczyć się z Anubisem. On powinien nam pomóc. Poproszę sługę, aby po niego poszedł. Teoretycznie Anubis nie powinien opuszczać swojej świątyni, ale jakby nie patrząc, opiekuje się mną i tobą. To sytuacja krytyczna. Nie pozwolę ci opuścić królestwa. Połóż się, a ja zaraz do ciebie wrócę.

Jak powiedział, tak zrobiłam. Położyłam głowę na poduszce i starałam się uspokoić. Wiedziałam, że zdenerwowanie mi nie pomoże. Znowu musiałam zdać się na Jonah i na jego egipskiego opiekuna. Fakt, że Anubis miał tutaj przyjść, nie był dla mnie pocieszający. Mimo tego, że zajął się mną podczas walki Jonah z jego ojcem i był przy mnie, kiedy odzyskiwałam przytomność, wciąż się go bałam. Na pewno nie ufałam mu w stu procentach, ale jeśli wierzyć słowom Jonah, tylko on mógł mi pomóc.

- Sługa wyruszył do świątyni. Anubis powinien niedługo się tu pojawić. Nie martw się, Ivy. Zaradzimy temu. Ostatnio widziałem coś takiego u mojej mamy - powiedział, siadając na brzegu łóżka. Książę pogładził palcami moje czoło. Byłam ciekawa, co widział.

- Twoja mama też miała księżyc na czole? - spytałam zdziwiona.

- Nie księżyc, ale słońce. Wtedy pomógł nam bóg Ra, gdyż to on odpowiada za słońce. Za księżyc natomiast odpowiada Thoth. Nie wiem tylko, co to ma znaczyć - wyznał, chwytając mnie za rękę.

- Boję się - odparłam.

Jonah nachylił się nade mną i pocałował mnie w policzek.

- Nie musisz się bać. Jestem przy tobie, a zaraz będzie również Anubis. Pomożemy ci, ale może to nas trochę kosztować. Potrzebne jest sporo energii, aby cię uleczyć. Tylko się nie martw. Pomożemy ci. Obiecuję.

Soaking up the air - Jonah MaraisWhere stories live. Discover now