My mission

202 11 1
                                    

Przez resztę dnia nie wychodziłam z łóżka. Wpatrywałam się w ścianę i starałam się dojść do siebie po spotkaniu z Horusem. Może i nie należało ono do najgorszych, ale fakt, że nie było wtedy obok mnie Jonah, był okropny.

Przy księciu mogłam spotykać się z najgorszymi egipskimi bogami i wiedziałam, że mi pomoże. Z Horusem zostałam jednak sama. Nawet Amir musiał odejść. Nie chciałam więcej przeżywać czegoś takiego.

- Wybacz mi, Ivy - powiedział Amir, który siedział pod ścianą i się na mnie patrzył. Ja jednak unikałam jego wzroku.

- Po prostu o tym zapomnijmy - odparłam, wzdychając.

- Wielokrotnie bywałem w Sfinksie. Jako dzieciak uwielbiałem przechadzać się korytarzami w środku i odkrywać nowe sale. W komnacie Horusa byłem wielokrotnie, ale nigdy go nie spotkałem. Gdybym wiedział, że tam będzie, nie zabrałbym cię.

Odkąd wróciliśmy do pałacu, Amir starał się mnie przepraszać na wszystkie możliwe sposoby. Chodził za mną jak cień i patrzył się na mnie przepraszająco.

- Nie gniewam się na ciebie. Po prostu nie spodziewałabym się, że poznam Horusa. I że da mi ten naszyjnik - powiedziałam, obracając w palcach prezent od boga. Był piękny i nie mogłam się doczekać, aż dam go Jonah. Za trzy dni książę miał urodziny i pragnęłam, aby do tego czasu zdążył wrócić.

- Horus nie jest złym bogiem. Może i ma w sobie trochę tajemniczości i sprawia wrażenie ważniaka, ale nie jest zły. Gdybyś poznała Seta zrozumiałabyś, czym jest prawdziwe zło - odrzekł.

Pierwszy raz od przyjścia do pałacu, spojrzałam się Amirowi w oczy. Był naprawdę przygnębiony.

- Poznałeś go kiedyś? - spytałam, starając się odgonić myśli od Jonah. Miałam wrażenie, że moce Amira przestawały na mnie działać, bo obraz mojego męża coraz silniej rysował się w moich myślach.

Książę Górnego Egiptu zamknął oczy i zacisnął usta, jakby przypominał sobie swoje dawne dzieje. Nie musiał mi odpowiadać. Już wiedziałam, że miał okazję poznać Seta.

- To okrutny bóg. Nikogo nie oszczędza - zaczął, biorąc oddech. - Bóg Geb pewnego dnia chciał zakończyć spór między Setem i Horusem. Jakbyś nie wiedziała, są to bracia. Żeby zakończyć ich konflikt, podzielił Egipt na dwie części. Górny, który otrzymał Set i Dolny, który podarowano Horusowi. Po kilku latach jednak Geb zadecydował, aby oddać cały Egipt pod panowanie Horusa. Chciał zemścić się na wszystkich. Poza tym, co dziesięć lat organizowane są spotkania z bogami, na które zapraszani są panujący w Egipcie. Jonah był jeszcze za młody, aby stawić się na ostatnim z nich, ale ja tam byłem. Nie zaproszono Seta, ale jego wcale to nie obeszło. Po prostu się pojawił.

Czekałam, aż Amir zacznie mówić dalej. Przypatrywałam mu się w skupieniu. Z książek wiedziałam, że Set był jednym z czarnych charakterów Egiptu i z tego, co pamiętałam, zabił swojego brata.

- Zniszczył całe spotkanie. Nie szczędził bogom słów nienawiści. Ranił Horusa i zabił Ozyrysa. Izyda mu tego nie wybaczyła i kazała wygnać w najdalsze zakątki wszechświata. Set nie miał wystarczająco dużo siły, aby się przed tym obronić, więc zniknął. Nie byłby jednak sobą, gdyby nie próbował walczyć. Po siedmiu latach odsiadki pojawił się w Górnym Egipcie, ale go nie spotkałem. Moi poddani go widzieli. Nie wyrządził wtedy większych szkód, ale jeśli pojawił się wtedy, nic nie stoi na przeszkodzie, aby trafił do nas ponownie w najbliższym czasie.

Wizja spotkania z Setem napawała mnie strachem, więc wolałam, aby jednak trzymał się z daleka stąd. Poza tym, jakim trzeba być potworem, aby zabić własnego brata? Choć gdyby nie patrzeć, ojciec Jonah i Amira zabił własną żonę.

Soaking up the air - Jonah MaraisΌπου ζουν οι ιστορίες. Ανακάλυψε τώρα