- Mógłbym użyć swoich mocy. Gdybym chciał, mógłbym nawet kontrolować to, o czym będziesz śniła - wyjaśnił.

Przeraziła mnie ta wizja.

Oparłam policzek o dłoń księcia, rozkoszując się jego dotykiem. Zaczynałam wierzyć w to, że naprawdę był obdarzony jakimiś magicznymi mocami. Na początku byłam nim przerażona. Wiedziałam, że stosuje na mnie jakieś sztuczki, ale nie oponowałam. Jego dotyk przynosił mi ukojenie, jakiego nie doznałam nigdy wcześniej.

Otworzyłam oczy i spojrzałam się w jego oczy. Przez cały czas się we mnie wpatrywał.

- Boisz się mnie, Ivy? - spytał, przenosząc dłoń na mój kark. Zaczął mnie po nim masować, a ja przymknęłam oczy z rozkoszy.

- Nie mam się czego bać, prawda? - odpowiedziałam pytaniem.

- Obiecałem, że cię nie skrzywdzę i dotrzymam obietnicy. Prześpij się, Ivy. Za kilka godzin będziesz czuła się lepiej - powiedział chłopak, odsuwając ode mnie swoją rękę. Chciałam zaprotestować, ale nie mogłam tak do niego lgnąć. Z trudem, ale musiałam mu pokazać, że mogłam poradzić sobie bez niego. Chociaż oboje wiedzieliśmy, że prawda była inna.

- Zostaniesz tutaj? - spytałam, widząc, że książę siada na brzegu łóżka.

- Usiądę obok ciebie i będę pilnował, żeby nic złego ci się nie przyśniło. Już ci mówiłem, Ivy - odpowiedział, lekko się do mnie uśmiechając.

- Może jednak zostaniesz? Jeśli coś złego mi się przyśni, obudzisz mnie.

- Jesteś tego pewna? Nie chciałbym, żebyś czuła się przy mnie niekomfortowo - odrzekł, lekko się do mnie przybliżając.

Poczułam, że szybciej zabiło mi serce.

- Zostań.

Mój głos się łamał i doskonale zdawałam sobie z tego sprawę, ale nie umiałam nic na to poradzić.

Książę uśmiechnął się z wdzięcznością, bo czym położył się obok mnie. Nie wiedziałam, dlaczego tak bardzo go pragnęłam. Nigdy w życiu nie widziałam kogoś tak pięknego. W moich czasach chłopcy skupiali się na zdobywaniu dziewczyn i przestawali żyć realnym życiem. Jonah był taki delikatny i pomocny. W niczym nie przypominał ludzi z Los Angeles.

Ułożyłam się na boku i wpatrywałam się w twarz Jonah. Chłopak zamknął oczy i teraz mogłam patrzeć się na niego bez problemu.

Lekko uchylił usta. Blask księżyca oświetlał jego ciało i narzutę, którą oboje byliśmy przykryci. Jeszcze nigdy nie znalazłam się w tak intymnej sytuacji z żadnym chłopakiem, ale musiałam przyznać, że bardzo mi się to spodobało. Może jeszcze nie do końca dotarło do mnie to, co się wydarzyło.

Kiedy Jonah nagle otworzył oczy, szybko zamknęłam w swoje. Miałam nadzieję, że nie zdążył zauważyć, jak mu się przyglądałam.

- Podziwiałaś mnie, Ivy? - spytał. Czyli jednak zauważył.

Uchyliłam powieki i spojrzałam mu się w oczy.

- Chyba lubisz to słowo - zauważyłam, lekko się uśmiechając. Nie wiedziałam, dlaczego się na to zdobyłam.

- Wiem, że ludzie nie powinni się cieszyć z czyjegoś nieszczęścia, ale naprawdę się cieszę, że tutaj ze mną jesteś - odpowiedział chłopak, poważniejąc.

Otworzyłam usta, aby coś powiedzieć, ale po chwili je zamknęłam. Po prostu mnie zatkało.

- Śpij dobrze. Do zobaczenia rano - rzekł, nie czekając na moją odpowiedź. Książę nachylił się nade mną i pocałował mnie w czoło. Poczułam, jaka fala ciepła rozlała się po moim ciele.

Soaking up the air - Jonah MaraisWhere stories live. Discover now