Akt 2 Rozdział 13

464 41 22
                                    

It's getting near dawn,
When lights close their tired eyes.
I'll soon be with you my love,
To give you my dawn surprise.
I'll be with you darling soon,
I'll be with you when the stars start falling.

Roger nie spieszył się podczas drogi powrotnej co bardzo irytowało dziewczynę. Nie miała pojęcia po co to wszystko i czuła się jakby ktoś miał zaraz wyskoczyć i krzyknąć, że zrobiła to o co prosił ją  blondyn było głupim żartem, w który tak łatwo uwierzyła. Jedyne co ją uspokajało była piosenka.

I've been waiting so long
To be where I'm going
In the sunshine of your love.

I'm with you my love,
The light's shining through on you.
Yes, I'm with you my love,
It's the morning and just we two.
I'll stay with you darling now,
I'll stay with you till my seas are dried
up.

Wsłuchiwała się w każdy dźwięk po chwili nie zwracając już nawet uwagi na drogę i wolną jazdę chłopaka. Mieli przed sobą jeszcze dobre parę kilometrów do domu.

I've been waiting so long
To be where I'm going
In the sunshine of your love.

Wszystko byłoby w porządku gdyby Roger nie zaczął bezczelnego tematu.
"Czemu jesteś z Brianem?" dziewczyna spojrzała na niego zdziwiona.
"Bo go kocham, chyba proste?" odpowiedziała chłodno. Chłopak spojrzał na nią dziwnym wzrokiem po czym znowu skupił się na jeździe.
Nic jej tak nie denerwowało niż wtrącanie się w jej życie obcych osób.
"Dlaczego w ogóle pytasz o takie rzeczy? Co cię to obchodzi?" dodała wkurzona.
"Jestem po prostu zdziwiony, bo jakoś nie widziałem was jako pary. Byłem zszokowany gdy się o tym dowiedziałem. Chciałem się tylko spytać." Chłopak kręcił, aby brzmieć obojętnie, jednak Brooke podabała mu się jak cholera.

Ta popatrzyła na niego lekceważącym wzrokiem wzdychając.
"Kim jest Evelyn?" dodała na co ten zdziwiony jej pytaniem nie wiedział co odpowiedzieć.
Brooke miała teraz okazję, aby dowiedzieć się czegoś o tej dziwnej dziewczynie.
"No..." wzruszył ramionami. "Poznałem ją na imprezie i pomyślałem, że niezła z nie..." zakaszlał "mogłaby tu ze mną przyjechać."

"Czyli nic o niej nie wiesz i bierzesz ją do studia na nagrywanie najprawdopodobniej waszego najważniejszego albumu?" Brooke nie mogła pojąć jak bezmyślnie mógł zachować się perkusista.

Ten nic nie odpowiedział, w tej samej chwili zatrzymując się niespodziewanie w środku drogi.
Brooke spojrzała na niego pytająco, a Roger marszcząc brwi burknął coś pod nosem. Wyszedł nerwowo z auta kierując się do silnika.
Dziewczyna westchnęła głośno. Żałowała tego, że zgodziła się na to wszystko. Teraz siedziałaby w pokoju czytając książkę wtulona w Briana, a nie użerała się z drobnym perkusistą na środku jakiegoś zadupia.

Zaczęła stukać palcami o szybę obserwując chłopaka.
Ten chodził wokół samochodu zdenerwowany, widząc to dziewczyna wyszła z pojazdu.
"Co się stało?" spytała spokojnie. Nie chciała się już kłócić, wolała aby zachować zimną krew i po prostu pojechać do domu.

"Silnik padł, kurwa!" krzyknął wkurzony uderzając nogą w zderzak.
"Ile nam zostało do tej wsi?" podeszła do niego bliżej. "Na nogach długo... Ale nie mam zamiaru zostawiać mojego samochodu!" oburzony spojrzał na Brooke drapiąc się po głowie.

"Potrzebowałbym akumulatora od drugiego samochodu, ale na tym zadupiu nic nie jeździ." rozejrzał się po okolicy jakgdby mając nadzieję, że cudem coś nadjedzie.

"No to nas załatwiłeś..." dziewczyna westchnęła patrząc z zirytowaniem na Rogera.
"Ja nam załatwiłem?" burknął podchodząc bliżej do Brooke.
"A nie mogłeś nagrać tego na podwórku?!"
Dziewczyna podniosła głowę do góry. Stali blisko siebie, przez to, że Brooke była niższa od perkusisty automatycznie stawała na palcach.
"Ty nie rozumiesz!" podniósł głos odsuwając się od szatynki.

Brooke obejrzała się po drodze wzruszjąc ramionami. Nigdy jeszcze nie spotkała tak dziwnego człowieka.
Swoje nastroje zmieniał szybciej niż kobieta przed okresem.

Postanowiła podejść do tego dziecka w ciele dorosłego mężczyzny (o ile tak można nazwać jego postać) trochę spokojniej i nie dać ponieść się emocją.
"Roger nie gniewaj się. Nie będę ci już tego wytykać." położyła swoją rękę na ramieniu chłopaka. "Zróbmy coś i wrócimy do zespołu."
Ten odwrócił się kiwając głową.

***

Siedzenie w samochodzie lub chodzenie wokół niego przez dwie godziny nie było zbytnio ciekawą  czynnością. Zwłaszcza gdy się ściemniało, a po jakimkolwiek innym samochodzie nie było ani śladu.

Roger jednak ze stoickim spokojem palił papierosa opierając się o maskę samochodu.
Brooke w przeciwieństwie do niego chodziła i zastanawiała się nad rozwiązaniem problemu.
"Mógłbyś mi trochę pomóc." spojrzała na śmiejącego się perkusistę. "Może ja pójdę do chłopaków pieszo i przyjadą po ciebie i auto." dziewczyna zrobiła kółko wokół drzewa. "Nie ma tu w pobliżu żadnego domu, a tak to poprosilibyśmy o skorzystanie z telefonu."

Roger tylko się uśmiechnął.
"Nie patrz tak na mnie! Próbuje jakoś to rozwiązać." oparła się o drzewo nie odrywając zirytowanego wzroku od chłopaka.
"Jesteś słodka jak się złościsz" blondyn zaciągnął się dymem, a widząc oburzenie na twarzy dziewczyny wybuchnął śmiechem. "Dobrze, wiem jesteś zajęta." poprawił włosy, które i tak były w ciągłym nieładzie.

"Nie potrafisz wymyślić czegoś lepszego?" zaśmiała się.
"Jestem lepszy w praktyce niż w teorii." wypuścił dym z ust, na których pojawił się sugestywny uśmiech.
Brooke spojrzała na niego śmiejąc się pod nosem.
Czuła się przy nim swobodniej niż przy Brianie, który nigdy nie wyskoczyłby z takim tekstem.
Nagle dziewczyna poczuła krople deszczu na twarzy. Tego jeszcze brakowało, aby się rozpadało.

"Zaczyna padać." podeszła do Rogera, który dalej beztrosko palił papierosa.
"To tylko mały deszczyk, za chwilę przejdzie" spojrzał na nią obojętnie.

Jednak po krótkiej chwili z mżawki powstała wielka ulewa. Tak nagle wielkie krople deszczu zaczęły uderzać w parę uwiezioną na pustkowiu.
"Otwieraj to auto!" krzyknęła wściekła dziewczyna ciągnąć za zablokowane drzwi. Roger w tym czasie zaczął nerwowo szukać kluczyków po kieszeniach marynarki.
"Po cholere go zamykałeś!" zdenerwowana i przemoknięta Brooke była wstanie się na niego rzucić i pobić ze złości.

"Mam!" powiedział cicho i szybkim ruchem otworzył drzwi od samochodu.

Brooke usiadła z trzaskiem je zamykając. Zaraz obok na miejscu kierowcy znalazł się chłopak.
"W sumie..." zaczął wpatrzony w krople deszczu spływające po przedniej szybie. "Mi tam nie przeszkadza ta sytuacja, o ile jestem z tobą." zaśmiał się opuszczając głowę.

"Ja bym nie powiedziała..." burknęła zła pocierając ramiona, aby w jakiś sposób się ogrzać. Będąc w samej letniej sukience nie było zbyt przyjemnie.
"Przynajmniej będziesz miała co opowiadać wnukom."
"Jestem przez ciebie cała mokra!" krzyknęła. Ten spojrzał na nią z sugestywnym uśmiechem.
"No może, ten fakt lepiej pominąć. Małe dzieci mogą nie zrozumieć."
"Ale jesteś głupi." Brooke wybuchnęła śmiechem uderzając chłopaka w ramię.
Nie mogła uwierzyć w to, że w jego towarzystwie czuje się tak dobrze.

Rozmowę przerwała postać zbliżającego się w ich stronę auta.
Po chwili ujrzeli sylwetkę mężczyzny trzymającego parasol w dłoni.
Podszedł do szyby i zapukał głośno.
Roger zdziwiony otworzył ją.
"Tu jesteście!" krzyknął John Reid widząc bladą twarz perkusisty. "Szukaliśmy was bardzo długo. Co wy tu robicie?" jego wzrok skierował się w stronę Brooke, a w jego głosie czuć było nutkę podejrzeń o rzeczy, do których Roger był zdolny.

"Auta nam się zepsuło." odpowiedział szybko Roger.
"Dobra w domu pogadamy." dodał Reid "A teraz jedźmy, bo jesteście w tyle z nagrywaniem."

Teraz taka malutka reklama.
Zapraszam was bardzo serdecznie do poczytania moim innych opowiadań.

Na razie jest tam tylko jeden shot, ale za niedługo pojawi się coś nowego.

Fun It Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz