Akt 1 Rozdział 9

516 42 21
                                    

Tak jak powiedział, tak zrobił.
Freddie nawet nie zastanawiał się czy zrezygnować z przyjęcia. Tylko Brian i John byli nie w sosie. Nie przepadali za takimi wydarzeniami, woleli odpocząć w domu przy dobrym filmie czy książce.
Jednak bycie przyjacielem Freda do czegoś zobowiązywało, byli najważniejszymi gośćmi. W końcu byli częścią Queen.

Chodź zespół nie był jeszcze sławny, na imprezach głównego wokalisty pojawiało się coraz więcej osób.
Brooke chodziła po domu nie wiedząc co ze sobą zrobić, każdy był czymś lub kimś zajęty.
Zaglądała w każdy kąt sprawdzając czy może ktoś miałby ochotę porozmawiać z zagubioną dziewczyną gitarzysty początkującego zespołu. Zajrzała do łazienki i widząc Veronice siedzącą na wannie szybko do niej podeszła.
"Coś się stało?" spytała zaniepokojona. Dziewczyna uśmiechnęła się lekko. "Nie, nic. Tylko trochę zrobiło mi się duszno." szatynka spojrzała podejrzliwym wzrokiem na koleżankę.

Po chwili zauważyła na jej policzkach łzy. "Mam problem." powiedziała nie ukrywając już zmartwienia. Brooke spojrzała na dziewczynę z troską. Usiadła na wannie obok niej i mocno objęła próbując dodać otuchy.
Siedziały tak przez chwilę, aż w końcu Veronica szepnęła.
"Jestem w ciąży." na jej policzkach znów pojawiły się łzy.
Zaczęła płakać mocno tuląc się w ramię Brooke.
Ona dobrze ją rozumiała, nieraz opowiadała jakich ma rodziców. Właściwie takich samych jak ona ma i gdyby jej przydarzyła się taka wpadka mogłaby już w domu się nie pokazywać.
Miała jednak nadzieję, że w przypadku Veronici będzie inaczej.
"A John wie?" odezwała się po chwili perkusistka. Veronica pokreciła przecząco głową. "Boję się, że nie przyjmie tego z radością."
Brooke pogładziła jej rękę dodając. "John cię kocha i będzie cieszył się z tej wiadomości."
Na twarzy rudowłosej pojawił się lekki uśmiech.

"Może zejdziemy już do reszty." zaproponowała szatynka. Veronica pokiwała głową i obie udały się na dół.

"Japieprze, Freddie!" pierwsze co dało się słyszeć to krzyk Rogera. Obie dziewczyny podeszły bliżej.
Freddie stał nad stołem z miską sałatki proponując gościom dokładki.
"Rog nie daj się prosić." uśmiechnął się podtykając blondynowi miskę.
"Rozumiesz, że za chwilę brzuch mi wybuchnie!" krzyczał zdenerwowany.

Brooke wybuchnęła śmiechem. Ci zdezorientowani spojrzeli na nią.
"Roger wyglądasz jak wkurzony myszoskoczek." Blondyn speszył się, a jego twarz przybrała czerwoną barwę.
Freddie zaczął śmiać głośno odkładając miskę. Po chwili ogłosił, że idzie się przewietrzyć i wyszedł na taras.
"Dziękuję, że wybawiłaś nas od babci Fredzi." uśmiechnął się Brian. Ta odwzajemniła gest po czym odeszła od stołu znikając między gośćmi.
"Pierwszy raz widziałem cię zawstydzonego, a nie przepraszam drugi. To bardzo dziwny widok."
"Zamknij się, Brian." szybko odpowiedział Roger i napił się whiskey.

***

Impreza dobiegła już końca. Wiele gości już pojechało, ale Freddie błagał chłopaków aby jeszcze zostali.
Brian opierał się o łokietnik sofy i obserwował postacie chodzące po domu wokalisty. Wzdychał co chwilę okazując swoje zmęczenie Brooke.
Ta w przeciwieństwie do niego uwielbiała spędzać czas na przyjęciach, a zwłaszcza u Freddiego.
Spojrzała na gitarzyste błagalnym spojrzeniem. "Zostańmy jeszcze chwilę"
"Wszyscy i tak są już wstawieni." wezdchnął biorąc łyk drinka, który trzymał w ręce.
"Dzień dobry!" krzyknął Roger, który właśnie swoim chwiejnyn krokiem podszedł do pary.
Brooke rozbawił wygląd pijanego perkusisty. Mała dziewczynka, która przez przypadek napiła się alkoholu rodziców.
"Roger idź się położyć." burknął gitarzysta na widok swojego wstawionego przyjaciela.
"A co ty taka zrzęda dzisiaj." zaśmiał się siadając obok Brooke.

Siedział tak przez chwilę nie ruszając się, ani nic nie mówiąc, aż nagle jego głową upadła prosto na biust szatynki. Brian zerwał się nerwowo, a dziewczyna ze śmiechem podniosła chłopaka do pionu." Nic się nie stało, Brian. On jest pijany" próbowała go uspokoić.
" Ups, przeraszam. " Roger uśmiechnął się szeroko.
Gitarzysta był coraz bardziej wściekły.
"Może ja go odprowadze." zaproponowała po chwili Brooke.
Ten pokrecił głową. "Lepiej żebym ja to zrobił." westchnęła, a jej wzrok powędrował ku blondynowi, który utulił się w jej ramię zasypiając.

Kiedy spał wydawał się taki niewinny. Brooke wpatrzyła się w jego delikatne jak u kobiety rysy twarzy. Prosty nos i pełne usta dodawały mu uroku, a jego zachrypnięty głos w ogóle nie pasował do wizualnej części chłopaka. Miała ochotę pogładzić jego zawsze rozczochrane włosy, ale wiedziała, że Brian ją widzi. Byłoby to dziwne zachwycać się włosami Rogera przy własnym chłopaku.

Po chwili podeszła do nich rozczochrana Veronica. "Brian pomógłbyś mi z Johnem. Jest tak pijany, że nie umie ustać na nogach, a ja...nie dam rady." zawahała się, nie mogła w takiej sytuacji zdradzić wszystkim swojego stanu. "Nie ma problemu," uśmiechnął się gitarzysta zawsze chętny do pomocy. "Dobrze, że ja się nie opiłem" odłożył szklankę z drinkiem i udał się za Veronicą.

Pod nieobecnością Briana Brooke postanowiła odprowadzić blondyna do pokoju gościnnego. "Roger...Roger" zaczęła go budzić, lecz ten tylko zaczął coś mamrotać pod nosem.
"Oj no wstawaj." podniosła go powoli śmiejąc się z chłopaka. "Taki mały, a ciężki." przeplotła jego rękę na swoim ramieniu i powolnym krokiem udali się do pokoju gościnnego.
Roger przez cały ten czas burczał coś pod nosem.
"Brian to nudziarz."
"Co?" zaśmiała się dziewczyna.
"Powinnaś wybrać mnie, bo on do ciebie nie psuje."
"Dobrze, Rog on do mnie nie psuje." zaśmiała się kładąc chłopaka na łóżko. Ten leżąc chwycił ją za rękę i pociągnął w swoją stronę. Ta nie przygotowana na ruch chłopaka upadła prosto na niego. Roger objął ją mocno ściskając, a już po chwili dało się słychać ciche chrapanie.

Chwilę tak leżała czekając aż może chłopak zmieni pozycję. Na szczęście z pomocą przyszedł Freddie. Stanął w progu i ze zmarszczonymi brwiami analizował całą scene.
"Brooke myślałem, że chodzisz z Brianem." skomentował lekko się śmiejąc, ta skarciła go wzrokiem. "Pomóż mi." dodała próbując wyrwać się z jego uścisku, lecz ten jeszcze mocniej ją obejmował.
"Usłyszałem twój krzyk dlatego przyszedłem sprawdzić czy coś się stało, ale widzę, że dobrze się  bawisz" śmiał się Freddie próbując pomóc przyjaciółce.

***

Przez odsłonięte okno przedzierały się mocne promienie słoneczne padające prosto na twarz Brooke.
Rażące światło nie pozwalało jej spać. Otworzyła oczy od razu je mrużąc i podchodząc do okna dynamicznym ruchem ręki przesunęła zasłonę.

Wróciła do łóżka ponownie się kładąc. Wtuliła głowę do poduszki ziewając.
Długo jednak nie nacieszyła się porannym leniuchowaniem słysząc dzwonek. Zignorowała go, jednak nic to nie dało, gdyż po chwili usłyszała głośne pukanie.
Westchnęła oplatając się w szlafrok i z kwaśnym wyrazem twarzy otworzyła drzwi.

Widząc przed sobą Freddiego ubranego w białą koszule z krótkim rękawkiem i dzwony wystraszyła się. Za nim stała reszta zespołu, wszyscy mieli na nosie okulary przeciwsłoneczne.
"Witaj kochana" uśmiechnął się szeroko Freddie.
"Coś się stało?" spytała na jednym wdechu zaskoczona dziewczyna.
"Ubieraj się, bo jedziemy."
"Gdzie?"
"Nagrywać płytę." Brooke zrobiła jeszcze większe oczy i wysoko uniosła brwi. "Nie mogę, mam pracę... i zapłaty."
Wokalista zaśmiał się i machnął ręką dodając beztrosko. "Wszystko jest załatwione. Opłaty zapłacił Brian, a ja i Mary załatwiliśmy wolne." Brooke opadła szczęka. Nie miała pojęcia co się właśnie stało. Niespakowana i nieprzygotowana dowiedziała się, że jedzie nagrywać z zespołem płytę.

Koniec aktu 1

Fun It Where stories live. Discover now